Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nauczyciel i wychowawca

Treść

Ks. prof. Adam Ludwik Szafrański (1911-2004) Ksiądz prof. Adam Ludwik Szafrański był rektorem pierwszego seminarium duchownego w PRL, którego kleryków władza ludowa karnie wcieliła do wojska, za "wrogą postawę" biskupa diecezji. Pomimo to, ks. Szafrański wiernie stał przy swoim ordynariuszu w realizacji jego wizji pasterskiej. Darzony wielkim zaufaniem ks. bp. Czesława Kaczmarka stał się powiernikiem jego bolesnych przeżyć. Do końca życia pozostał czynny nie tylko na polu naukowym, wychowawczym, ale i duszpasterskim. Pod koniec lat pięćdziesiątych XX w. na najwyższych szczeblach władzy PRL podjęto decyzję o poborze studentów z seminariów duchownych do odbycia dwuletniej służby wojskowej. Było to działanie represyjne władzy ludowej wobec Kościoła rzymskokatolickiego. Miało ono doprowadzić do redukcji liczby duchowieństwa, do kształcenia duchowieństwa spolegliwego wobec komunistycznej władzy, a w przyszłości do marginalizacji oddziaływania religii na życie społeczeństwa polskiego. Ustalony przez rządzących w PRL plan wobec kleryków wcielonych do wojska miała realizować selektywnie dobrana, ideowo instruowana kadra oficerska. Opracowaną "Informację o politycznych i organizacyjnych wynikach powołań alumnów seminariów duchownych do odbywania zasadniczej służby wojskowej w latach 1959-1964" przedstawił do zatwierdzenia ministrowi obrony narodowej ówczesny szef Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego generał dywizji Wojciech Jaruzelski. Ten dokument i szereg tajnych instrukcji znajduje się w Archiwum Instytucji Centralnych MON ("Tajne Spec. Znaczenia" 266/91/246). I tak do walki z religią i Kościołem katolickim oprócz partii komunistycznej PZPR i jej przybudówek, rządu, Urzędu Bezpieczeństwa, Urzędu do Spraw Wyznań, dołączono Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego. Wojsko - zbrojne ramię niepodległości Ojczyzny - zostało uwikłane w sprawy ideologiczne, w propagowanie bezbożnego materializmu. W "Informacji" Jaruzelskiego czytamy: "(...) W 1959 r. zaniechano systemu odroczeń i zwolnień (...) początkowo wobec alumnów z: WSD w Kielcach - za wrogą postawę ówczesnego ordynariusza diecezji bpa Czesława Kaczmarka, WSD w Gorzowie - za działalność ordynariusza diecezji bpa W. Pluty, WSD w Przemyślu - za niedopuszczenie do wizytacji, WSD w Gnieźnie - za wrogie wypowiedzi bpa Bernackiego". Za "wrogą postawę" ukarano więc najpierw ks. bp. Czesława Kaczmarka z Kielc i alumnów z jego seminarium duchownego, pół roku później z wymienionych trzech seminariów, w końcu ze wszystkich seminariów duchownych w PRL. Tak więc służba wojskowa kleryków była przez rządzących traktowana nie jako obowiązek obywatelski, lecz jako jedna z wielu represji nałożonych na Kościół katolicki. Z Nowego Sącza do kapłaństwa w Kielcach Adam Ludwik Szafrański urodził się 19 lipca 1911 r. w Nowym Sączu, w wielodzietnej rodzinie Stefana i Józefy z d. Burek. W rodzinnym mieście ukończył szkołę podstawową, od 1921 r. był uczniem klasycznego Gimnazjum im. Jana Długosza. Świadectwo maturalne uzyskał w 1929 roku. Mile wspominał naukę w gimnazjum, w którym nie tylko rozwijał umysł, pogłębiał też swoją religijność wyniesioną z góralskiej rodziny, poznawał piękno ziemi i kultury ojczystej. Tu też zetknął się z miejscową nieliczną grupą Łemków i z greckokatolickimi księżmi. Po maturze pracował w miejscowym urzędzie pocztowym, by pomagać licznej rodzinie, wcześnie osieroconej przez ojca. W 1931 r. Adam Szafrański wstąpił do seminarium duchownego w Kielcach. Już wtedy miał jasno ugruntowaną wizję swojego kapłaństwa, o czym świadczą jego rozmowy z kolegą kursowym ks. Marianem Łuczykiem. 6 czerwca 1936 r. otrzymał święcenia kapłańskie i został skierowany na wikariat do parafii Leszczyny k. Kielc. W szkołach położonych na terenie parafii, nauczając religii, organizował rekolekcje, w szkole spowiadał dzieci i osoby starsze. W kościele parafialnym wprowadził niedzielną Mszę św. dla dzieci i młodzieży. 14 maja 1937 r. ks. Szafrański został skierowany na dalsze studia teologiczne na Uniwersytet Warszawski. Gdy uzyskał stypendium zagraniczne, zamiast do Warszawy wyjechał na studia teologii dogmatycznej do Fryburga w Szwajcarii. W marcu 1939 r. uzyskał licencjat. Przyjechał na wakacje do Polski. Ksiądz bp Czesław Kaczmarek wytypował go na studia nauk społecznych w Lille we Francji. Te plany przekreśliła agresja niemiecka na Polskę. Wówczas ks. bp Czesław Kaczmarek przydzielił ks. Szafrańskiego do pracy w diecezjalnej Caritas, a jednocześnie pod koniec września 1939 r. mianował go wikariuszem w parafii katedralnej. U boku proboszcza ks. Józefa Pawłowskiego ks. Szafrański doskonale zorganizował pomoc dla licznej grupy kielczan i wysiedleńców z ziem włączonych do Rzeszy Niemieckiej. Wraz z pomocą materialną organizował opiekę duchową dla ludzi zubożałych działaniami wojennymi. Już wtedy wierni podziwiali jego odwagę i talent kaznodziejski, gdy w czasie wojennym podtrzymywał patriotyzm i wlewał nadzieję na przetrwanie. W Kielcach z aprobatą komentowano jego kazania patriotyczne, podobnie jak kazania ks. bp. Czesława Kaczmarka i ks. Sz. Sobalkowskiego. Wtedy też ks. Adam Szafrański zainteresował się losem młodzieży duchowo zagubionej, załamanej klęską wojenną, pozbawionej nauki z powodu zamknięcia szkół średnich, ale też środków do życia. Wielu młodych ludzi, zagrożonych wywózką do Niemiec, otrzymało wystawione przez Caritas zaświadczenie o zatrudnieniu lub uczęszczaniu do szkoły. Już na początku okupacji w Kielcach znaleźli schronienie księża nie tylko z zachodnich terenów Polski, ale też z Łemkowszczyzny (Kaleniuk, Mochnacki, Polański i Węgrzynowicz). Z polecenia ks. bp. Czesława Kaczmarka opiekował się nimi ks. Adam Szafrański. Do jego zadań należała również troska o zabezpieczenie warunków życia ludziom nauki i kultury, których ordynariusz przygarnął do diecezji. Z ich grona należy wymienić rzeźbiarza M. Lubelskiego, z pochodzenia Żyda, który jest autorem epitafiów biskupów A. Łosińskiego i Cz. Kaczmarka w katedrze oraz ks. S. Sobalkowskiego w kościele Św. Trójcy. Od sierpnia do początku listopada 1940 r. ks. Szafrański był opiekunem tzw. kursu wstępnego młodzieży męskiej bez matury, dla których zorganizowano nauczanie szkolne na poziomie średnim z myślą o nowych powołaniach kapłańskich. Były bowiem zamknięte szkoły średnie. 18 marca 1941 r. otrzymał nominację na prefekta w seminarium duchownym, a po aresztowaniu ks. Franciszka Mazurka przejął po nim wykłady liturgiki dla kleryków. Jako prefekt ks. Szafrański mieszkał razem z klerykami. Stał się wtedy najbliższym współpracownikiem rektora ks. Jana Jaroszewicza, gdy seminarium duchowne funkcjonowało w ciasnych pomieszczeniach prywatnych w mieście, w opłakanych warunkach higienicznych. Nadto ciągle wisiała nad uczelnią groźba jej zamknięcia przez Niemców. Nauczyciel i wychowawca młodzieży 1939-1944 Ksiądz Adam Szafrański jako wikariusz katedralny od połowy września 1939 r. nauczał religii w Szkole Powszechnej im. Stanisława Konarskiego. Przykładał wielką wagę do udziału we Mszy św., wprowadzał do modlitwy różańcowej, chłopców wciągał do służby ministranckiej przy ołtarzu. Osobiście prowadził dla uczniów rekolekcje wielkopostne w 1940 roku. Jako prefekt potajemnie uczył historii polskiej, geografii, przedmiotów zakazanych przez okupanta. Pracując już w seminarium, ks. Szafrański wiele czasu i troski poświęcał młodzieży kieleckiej. Dziewczęta kierował do zawodowej Szkoły Krawieckiej, prowadzonej przez Marię Krzymuską. Chłopców do popularnej w Kielcach Szkoły Handlowej, której dyrektorem był mgr A. Król. Młodzież z tej szkoły pobierała dodatkową naukę na tajnych kompletach z programem ogólnokształcącym. Zaświadczenia o uczęszczaniu do szkół w części chroniły przy łapankach ulicznych przed wywózką na roboty do Niemiec. Do tych dwóch szkół zawodowych ks. Szafrański ściągał młodzież przy okazji organizowanych nabożeństw w katedrze i w kościele seminaryjnym oraz posługi w konfesjonale. W kościele seminaryjnym zbierał grupki 15-20-latków, ministrantów i niby-ministrantów na nabożeństwa. Gromadzona w ten sposób młodzież nie tylko modliła się, ale także organizowała się w pracy konspiracyjnej. Pewnego razu na takie nabożeństwo w kościele Św. Trójcy wkroczyli dwaj gestapowcy z bronią gotową do strzału. Widząc spokój i opanowanie księdza i modlącą się młodzież, po kilku minutach opuścili kościół. Okupant niemiecki w Kielcach zakazał nauki w szkołach średnich. W tej sytuacji część nauczycieli, wśród nich księża, przystąpiła do nauczania młodzieży na tzw. tajnych kompletach. Taki komplet liczył od 5 do 10 uczniów, którzy zbierali się w prywatnych mieszkaniach, najczęściej w domach uczniów. Cały proces nauki objęty był ścisłą konspiracją. Mimo rygorów okupacyjnych na terenie Kielc, chociaż z przerwami, prowadzono tajne nauczanie w czterech szkołach średnich, kontynuujących tradycje szkolnictwa lat międzywojennych. Ksiądz Adam Szafrański najbardziej był związany z kierowaną przez Zofię i Bolesława Kozłowskich szkołą powstałą na bazie biskupiej szkoły katolickiej im. św. Stanisława Kostki, złączonej z gimnazjum i liceum Sióstr Nazaretanek im. Królowej Jadwigi. Oprócz religii ks. Szafrański z braku nauczyciela uczył innych przedmiotów szkolnych. 11 czerwca 1944 r. przy ul. Bandurskiego (dziś Ściegiennego), naprzeciw Starego Cmentarza, żołnierze niemieccy nakryli jeden z kompletów tajnego nauczania. Gestapo aresztowało uczniów i nauczyciela języka niemieckiego Mieczysława Pogorzelskiego. Ksiądz prefekt Szafrański rozpoczął wtedy między znajomymi zbiórkę pieniędzy na wykupienie nauczyciela i uczniów z rąk gestapo. Niemcy pieniądze przyjęli. Nie wiadomo, czy w wyniku przekupstwa, uczniów - z wyjątkiem jednego - wypuszczono z aresztu, natomiast nauczyciel został zamęczony w obozie koncentracyjnym. Po tej wpadce na pewien czas zawieszono konspiracyjne nauczanie w szkole im. J. Śniadeckiego. Ksiądz prefekt prywatnie odwiedzał wtedy uczniów w mieszkaniach. Zachęcał do samodzielnej nauki, wskazywał pomoce do samokształcenia, pożyczał swoje książki. Dla omówienia programu szkolnego przyjmował uczniów w swoim mieszkaniu przy ul. Czerwonego Krzyża. Nieco wcześniej przed opisanym zdarzeniem miał miejsce inny niepokojący incydent. W mieszkaniu przy ul. św. Leonarda przebywali uczniowie z tajnego kompletu. Lekcje religii prowadził dla nich ks. Adam Szafrański w pokoju nieobecnego wtedy lokatora Niemca, płk. Dietricha von Hagena. Wkroczyli gestapowcy, poszukując jakiegoś zamachowca. W rozmowie z jednym z nich ksiądz tłumaczył po niemiecku, że zebrana w pokoju młodzież uczy się języka niemieckiego, a wtedy w pokoju leżały gazety niemieckie, w szafie wisiał mundur oficera, na ścianie portret Hitlera. Te rekwizyty sprawiły, że gestapowcy opuścili mieszkanie. Niebezpiecznych momentów związanych z nauczaniem konspiracyjnym było więcej. Ksiądz prefekt Adam Szafrański, wracając do nich we wspomnieniach, chciał, by zgodnie z prawdą podkreślać rolę kapłanów z Kielc w tajnym nauczaniu podczas okupacji niemieckiej, co dotychczas często było przemilczane. Jako prefekt ks. Szafrański był w latach okupacji ostrożnym i wytrwałym wychowawcą. Zawsze wskazywał młodzieży na potrzebę zaufania Bogu, by młodzi zawsze stawiali na Chrystusa, który jest Bogiem, Odkupicielem i Zbawicielem. Konspirująca młodzież, na co dzień ocierająca się o niebezpieczeństwa, miała w nim roztropnego przyjaciela, zawsze dostępnego spowiednika i kierownika duchowego. Wskazywał na wartości duchowe, ale i na wierność w przyjaźni, na milczenie, co było ważne w ciągłym niebezpieczeństwie śmierci. Uczył pilności w nauce, ale i troski o dobro swojej rodziny. Bliscy mu byli harcerze z kieleckich Szarych Szeregów. Organizował im Nabożeństwa do Najświętszego Serca Jezusa, spowiadał w pierwsze piątki miesiąca. Dużo mówił im o niepodległości Polski. Ksiądz prefekt Szafrański miał świadomość, jak głęboko jego uczniowie z tajnych kompletów tkwią w konspiracji, wiedział o ich uczestnictwie w akcjach dywersyjnych i zbrojnych. Oni nierzadko przychodzili do niego z problemami sumienia. Wspominał, jak prosili o pomoc, gdy przełożeni z konspiracji zlecali im zadania, grożące dekonspiracją we własnym środowisku. Do konfesjonału przychodzili po radę: wykonać rozkaz, czy nie, narazić się na bezmyślną śmierć. Ta sama młodzież już z nastaniem PRL, skupiona w "Caritas academica" trwała przy swoim okupacyjnym prefekcie, spotykała się u niego w mieszkaniu, często dyskutując na temat sytuacji zaistniałej na polskich ziemiach po zakończeniu okupacji niemieckiej. Sam ks. Adam Szafrański nie był zaprzysiężony w szeregach partyzanckich. Niemniej jednak w jego mieszkaniu przy ul. Czerwonego Krzyża spotykali się przywódcy partyzanccy. W lipcu 1943 r. z ks. Tadeuszem Łagowskim, kapelanem NSZ, przebywał parę dni wśród żołnierzy AK na polanie Wykus k. Wąchocka. Wśród żołnierzy byli też jego uczniowie z tajnych kompletów. Wielu AK-owców wyspowiadał, odprawiał dla nich Msze Święte. Na początku września 1944 r. w Kielcach była prowadzona konspiracyjna akcja pomocy dla walczącej Warszawy. Tymczasem Niemcy prowadzili w mieście łapanki mężczyzn do budowy okopów przed spodziewanym atakiem wojsk sowieckich. Wtedy ks. Szafrański przez kilka dni przetrzymywał w swoim mieszkaniu 8 chłopców, którym groziło aresztowanie. Odnowiciel szkolnictwa katolickiego Wkrótce po wkroczeniu wojsk sowieckich do Kielc, 29 stycznia 1945 r. ks. bp Czesław Kaczmarek mianował mgr. Stanisława Dobrzyckiego dyrektorem Gimnazjum i Liceum im. św. Stanisława Kostki ("Biskupiaka"), wicedyrektorem został ks. Adam Szafrański, który - znając nauczycieli z tajnych kompletów - wkrótce zorganizował zespół pedagogów katolickiej szkoły. Już 7 lutego rozpoczęto nauczanie w budynku Sióstr Nazaretanek przy ul Słowackiego 5, gdyż gmach "Biskupiaka" był jeszcze zajęty przez szpital sowiecki. Szkoła sióstr wymagała restauracji. Przy jej adaptacji do nauczania ks. Szafrański pracował fizycznie z uczniami. Mimo zimy prowadzono lekcje przy otworach okiennych zastawionych dyktą. 9 marca 1945 r. uczniowie "Biskupiaka" rozpoczęli naukę we własnym budynku. Stan jego był opłakany. Samozaparcie księdza wicedyrektora, jego ciężka praca fizyczna, przy braku funduszów, talent organizacyjny sprawiły, że szkoła szybko zmieniała wygląd. Uczniowie żywiołowo i z entuzjazmem włączali się w pracę. Równocześnie z wysiłkiem fizycznym uczniów wicedyrektor prowadził pracę nad religijnym formowaniem ich osobowości, a owocem były rodzące się spośród nich powołania kapłańskie. Od września 1946 r. ks. Adam Szafrański kontynuował studia teologii dogmatycznej na KUL, uwieńczone doktoratem 16 grudnia 1947 roku. Wrócił do szkoły biskupiej jako delegat kurii diecezjalnej i wychowawca młodzieży. Po zakończeniu okupacji niemieckiej ks. biskup ordynariusz planował erekcję w Kielcach niższego seminarium duchownego. W tym celu powołał Diecezjalne Dzieło Powołań Kapłańskich, a jego dyrektorem mianował ks. Szafrańskiego. Dyrektor aktywizował duchowieństwo parafialne na polu budzenia powołań kapłańskich. W tym celu organizował konferencje rejonowe, w modlitwę o powołania włączył stowarzyszenia religijne, aktywizował pracę z ministrantami w parafiach i w diecezji. Wkrótce widoczne były efekty tych poczynań. Tymczasem gęstniały chmury komunistycznych represji wokół ks. bp. Czesława Kaczmarka. Jedną z tych represji było zagrożenie upaństwowienia katolickiej szkoły, która od zakończenia okupacji niemieckiej była dziełem biskupa, ale też dziełem ks. Szafrańskiego. Władza ludowa domagała się, by w szkole działały organizacje o wyraźnym obliczu komunistycznym (ZMP, ZMW, WICI). Ich agresywni aktywiści rozpoczynali działalność od negowania w szkole praktyk religijnych i usuwania krzyży z sal lekcyjnych. Spełniała się zapowiedź ks. Szafrańskiego z czasów okupacji, że wielu młodych ludzi ulegnie nowej ideologii. Ci w czerwonych krawatach, aroganccy wobec nauczycieli, ubliżali biskupowi i ks. Szafrańskiemu. Na oczach przedstawicieli władz oświatowych, z pewnością z ich przyzwolenia, ZMP-owcy obrzucali swoich wychowawców obrzydliwymi epitetami. Nie pozwalając na działania antyreligijne w katolickiej szkole, z dniem 1 września 1949 r. ordynariusz podjął decyzję o zamknięciu szkoły. Wtedy "nowi właściciele" szkoły nie pozwolili zabrać z niej własności kościelnej. Wobec represyjnej działalności władz komunistycznych niższe seminarium duchowne przekształcono w tzw. wydział humanistyczny, dyrektorem jego był ks. Szafrański. Po aresztowaniu ks. bp. Czesława Kaczmarka, gdy urzędnicy diecezjalni odstępowali od wskazań ordynariusza w prowadzeniu wydziału, ks. Szafrański złożył rezygnację z funkcji dyrektora. Pracował nadal z ministrantami i z młodzieżą z "Caritas academica". Został zatrzymany przez UB, gdy prowadził rekolekcje dla młodzieży w domu diecezjalnym w Dobromyślu. Przez kilkanaście godzin był przetrzymywany i przesłuchiwany w areszcie przy ul. Focha. Zarzucano mu organizowanie spotkań z młodzieżą i ministrantami. Jesienią 1951 r. ks. Szafrański udał się do Lublina w celu sfinalizowania studiów pedagogicznych. Ukończył je pracą magisterską z filozofii. Nieobecny w Kielcach, uniknął aresztowania wraz z zatrzymaniem innych księży kieleckich. W latach pobytu ks. bp. Czesława Kaczmarka w więzieniu wykładał przedmioty teologiczne w seminarium duchownym. Rektor seminarium duchownego 20 lipca 1958 r. ks. Adam Ludwik Szafrański został mianowany rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach. Zastąpił na tym stanowisku przedwcześnie zmarłego sufragana ks. bp. Szczepana Sobalkowskiego. Nowy rektor od zaraz przystąpił do remontu i renowacji gmachu seminaryjnego. Chociaż prowadzono prace wewnątrz budynku, rektor został zmuszony do przedstawienia władzom wojewódzkim projektu prowadzonych prac, musiał prosić o "łaskawy" przydział materiałów budowlanych. Ówczesny główny majster zdradził miejscowym władzom reżimowym tajemnicę prowadzonej inwestycji. Prace remontowe przerwano, a zgromadzone materiały budowlane opieczętowane zostały w pomieszczeniach seminaryjnych. Udało się znaleźć i zatrudnić rzetelnego fachowca Brunona Bieleckiego. "Wykradano" więc materiały z opieczętowanych pomieszczeń i prowadzono zamierzone roboty. Pracowali też klerycy, za co rektor fundował im wyjazd na odpoczynek. W tym czasie też władze terenowe nałożyły ogromny haracz podatkowy na stołówkę klerycką i podatek lokalowy na seminarium. Ksiądz rektor Szafrański i jego najbliżsi współpracownicy byli wzywani na przesłuchania do miejscowego UB. Rektor musiał się tłumaczyć przed funkcjonariuszami i kierownikiem Wydziału ds. Wyznań Stefanem Jaroszem z prowadzonych remontów budynku uczelni, a także z głoszonych kazań "wrogich Polsce". W przesłuchaniach sugerowano, że z seminarium przekazywano wiadomości do prasy zachodniej. Nawet rektor tłumaczył się przed "wyznaniowcem" z powodu odnowionej elewacji zewnętrznej budynku, od strony ul. Świerczewskiego, bo miało to psuć wizerunek państwa socjalistycznego. W latach rektoratu ks. Adama Szafrańskiego władza ludowa jak za czasów caratu chciała wiedzieć wszystko, co dzieje się w seminarium. Temu celowi miały służyć wizytacje urzędników państwowych na wykładach. Rektor nie godził się na wizytacje wykładów z przedmiotów teologicznych. A gdy wizytacja przybyła na jego wykład z pedagogiki, on głównie posługiwał się językiem łacińskim, którego z pewnością wizytatorzy nie znali. Nie ulega wątpliwości, że służby reżimowe miały w murach seminarium "swojego" (czy tylko jednego?) człowieka. Przekonywali się o tym klerycy, którzy odbywali służbę w wojsku. Oficerowie polityczni często w szczegółach mówili o tym, co dzieje się w seminarium. Nadto ks. rektor Szafrański, gdy wyjechał z wykładami na KUL, miał włamanie do mieszkania. Dokonano w nim kradzieży. Sprawca był nieznany. Mimo niesprzyjających okoliczności dokształcali się wykładowcy, alumni otrzymali więcej możliwości na osobistą naukę, mogli przygotowywać prace magisterskie. Wprowadzono seminaria naukowe, lektoraty języków obcych. Urządzono czytelnie i zakład naukowy im. ks. Zygmunta Pilcha. Służba wojskowa kleryków Ksiądz Adam Ludwik Szafrański, jako pierwszy z rektorów seminariów duchownych w PRL, w październiku 1959 r. został doświadczony poborem 42 kleryków kieleckich do wojska. W następnych latach wojsko zasilali następni poborowi z seminarium. Ukarany ordynariusz ks. bp Czesław Kaczmarek uroczyście żegnał poborowych. W płomiennym kazaniu w wypełnionej wiernymi katedrze wezwał ich do dawania świadectwa w nowych warunkach życia. Wręczył małe krzyże z ziarnami ziemi przesyconej krwią męczenników z Rzymu. Wprawdzie w PRL byli kapelani wojskowi, nosili mundur, pobierali pensje, ale z duszpasterstwem wojskowym nie mieli nic wspólnego. Klerycy, chociaż bez święceń kapłańskich, jako pierwsi duchowni weszli do koszar ludowego wojska. Rozrzuceni zostali po różnych jednostkach wojskowych. Wyznaniem wiary na ulicach, na dworcu, śpiewem pieśni religijnych, mieszkańcy Kielc i okolicy żegnali poborowych, odprowadzali ich z katedry na dworzec kolejowy. Ksiądz rektor okazywał klerykom-żołnierzom przyjeżdżającym na urlop wiele życzliwości. Zawsze dawał im miejsce na terenie seminarium, życzliwe przyjęcie i swój czas w mieszkaniu. Zobowiązywał ich do tego, by w miarę możliwości przygotowywali się do egzaminów. Dał im możliwość, by po zdanych egzaminach o rok mieli skrócone studia seminaryjne. W opinii wychowawców seminaryjnych karna służba wojskowa kleryków wniosła wiele dobrego w ich przygotowaniu do kapłaństwa. Również ks. bp Czesław Kaczmarek urlopowanych kleryków zapraszał do siebie. Biskup i rektor wysłuchiwali relacji o służbie w ludowym wojsku. Biskup bardzo chętnie widział kleryka-żołnierza w swojej asyście, gdy celebrował Msze św. w katedrze. Powiernik bolesnych doświadczeń ordynariusza Po zwolnieniu z więzienia pasterz kielecki, biskup-męczennik doznawał od komunistów nowych bolesnych prześladowań. Na każdym kroku był śledzony, za tzw. kazanie chińskie usiłowano go pozbawić rządów w diecezji. Organizowano przeciw niemu plebiscyty duchowieństwa diecezjalnego. Ukarano go poborem alumnów do wojska, wysokimi domiarami podatkowymi. Wreszcie przez "Zielony Zeszyt" chciano zniszczyć go, nie tylko jako biskupa, ale także jako człowieka. O tych i innych bolesnych uderzeniach ordynariusz dzielił się z ks. Adamem Szafrańskim. Miał wątpliwości, czy powinien nadal pełnić posługę biskupią w diecezji. Z bólem mówił, że jego bezkompromisową postawę wobec komunistów nie w pełni podziela Prymas Kardynał Stefan Wyszyński, który namawiał go do opuszczenia diecezji, że kilku innych biskupów przy spotkaniach nie podaje mu ręki. Zdaniem ks. bp. Czesława Kaczmarka, także ks. Szafrańskiego, komuniści przy pomocy samych biskupów usiłowali zmusić pasterza kieleckiego do odejścia ze stolicy biskupiej w Kielcach. Po ustaleniach z ks. Szafrańskim ordynariusz kielecki w dość obszernym raporcie dokładnie opisał wszystkie sprawy związane z jego posługą biskupią w Kielcach. Razem z ks. Szafrańskim napisany raport zawiózł do OO. Jezuitów w Krakowie, a ci "swoimi drogami" przekazali go Stolicy Apostolskiej. Z Rzymu nadeszła krótka i niedwuznaczna odpowiedź: "Stolica Apostolska jest do mianowania i ustanawiania Ordynariusza, a nie do usuwania go". Po liście Jana XXIII z 19 sierpnia 1959 r. ks. bp Czesław Kaczmarek otrzymał od Papieża potwierdzenie słuszności jego postawy biskupiej, akceptację do uporu w obronie praw Kościoła katolickiego w PRL. Po śmierci ks. bp. Czesława Kaczmarka ks. prof. Adam Ludwik Szafrański oddał się pracy naukowej na KUL. Nadal jednak łączyły go bliskie więzy z diecezją kielecką. Odwiedzał kapłanów kieleckich, chętnie angażował się do pomocy w duszpasterstwie parafialnym, głosił kazania i rekolekcje i wiele czasu spędzał w konfesjonale. Już jako emeryt zamieszkał w domu kapitulnym w Kielcach. Interesował się wszystkim, co działo się w diecezji kieleckiej. Kochał Kielce i całe dziedzictwo kultury ziemi świętokrzyskiej. Do końca życia czuł się najbardziej potrzebny w konfesjonale kieleckiej katedry. Zmarł 16 marca 2004 roku. Zgodnie z jego wolą pochowany został na cmentarzu parafialnym w Leszczynach. ks. Daniel Wojciechowski "Nasz Dziennik" 2008-06-07

Autor: wa