Przejdź do treści
Przejdź do stopki

NATO: Tarczę i tak zbudujemy

Treść

Interwencja w Libii i europejska tarcza antyrakietowa zdominowały posiedzenie Rady NATO - Rosja w Soczi nad Morzem Czarnym. Rosja grozi wzmocnieniem swoich sił przy zachodnich granicach. - Tarcza nie jest wymierzona w Rosję. Nie chcemy naruszać światowej równowagi sił - zapewnił sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen.
Kraje członkowskie są reprezentowane przez ambasadorów przy NATO, oprócz prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa obecny jest także szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Miedwiediew ma odbyć rozmowę w cztery oczy z Rasmussenem. Poprzednie spotkanie przedstawicieli Rosji i NATO na tak wysokim poziomie miało miejsce podczas szczytu w Lizbonie, w listopadzie ubiegłego roku. Najczęściej posiedzenia tego typu odbywają się na terenie któregoś z państw Paktu lub w jego siedzibie w Brukseli, często przy okazji innych wydarzeń wewnątrznatowskich. W Rosji odbyło się tylko raz w 2007 roku, w sierpniu 2008 roku zaś prace tego organu o charakterze konsultacyjnym zostały zawieszone jako reakcja Sojuszu na rosyjską agresję w Gruzji. Kontakty wznowiono pod koniec 2009 roku.
W rozmowach dominuje kwestia współpracy w ramach obrony przeciwrakietowej. Rosja oczekiwała, że projekt tzw. tarczy antyrakietowej w Europie zaproponowany przez prezydenta Baracka Obamę w miejsce zarzuconego pomysłu budowy instalacji jedynie w Polsce i Czechach będzie prowadzony wspólnie z nią. Amerykanie zgodzili się jedynie na ograniczoną współpracę na zasadzie konsultacji i uzgodnień, co wywoływało ostry sprzeciw Moskwy. Rosyjscy politycy grozili podjęciem kroków odwetowych, gdyż ich zdaniem natowskie instalacje naruszają równowagę sił w Europie. - Rosja traktuje budowę tarczy antyrakietowej jako zbliżanie się wojennej infrastruktury NATO do swoich granic i krok wrogi, naruszający światowy porządek bezpieczeństwa - stwierdził w Soczi minister Ławrow. Szczególnie dotyczy to rozmieszczania baz Paktu w nowych krajach członkowskich, w tym w Polsce. Moskwa odbiera to jako "naruszenie uzgodnień przyjętych przed ich akcesją do organizacji". Według źródeł rosyjskich, jest bardzo prawdopodobne, że Rosja wkrótce ogłosi rozpoczęcie prac nad rosyjskim system obrony przeciwrakietowej, który zapewniałby ochronę jej europejskiej części i mógłby współdziałać z tworzonym systemem NATO.
Rosyjska strefa
Strona rosyjska wciąż nie ma jednak zamiaru odstąpić od zaproponowanej jeszcze w Lizbonie przez Miedwiediewa propozycji tzw. sektorowego podejścia do tarczy, w którym obszar ochrony będzie obejmował europejskie części Sojuszu i Wspólnoty Niepodległych Państw, przy czym zostanie podzielony na strefy, za które wezmą odpowiedzialność państwa posiadające stosowny potencjał, tzn. głównie Rosja, USA, Wielka Brytania i Francja. Według tej koncepcji Rosji przypadłyby m.in. państwa bałtyckie i część Polski. Koncepcja ta została zdecydowanie odrzucona przez NATO, jednak Moskwa ponawia zgłaszanie różnych jej zmodyfikowanych form. - Dla nas najważniejsze jest, aby budowana w Europie tarcza antyrakietowa nie podważała naszych sił odstraszania nuklearnego. Jeśli nie znajdziemy zadowalającego nas wariantu, to zastosujemy kontrposunięcia - zapowiedział przedstawiciel Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin. Chociaż podczas konferencji prasowej Rasmussena i Ławrowa strona rosyjska nie wymieniła żadnych konkretnych retorsji wobec Sojuszu, to dziś akurat rozpoczęła pracę nowa baza radiolokacyjna, ulokowana w obwodzie kaliningradzkim. Stacja typu Woroneż przeznaczona jest do ostrzegania przed atakami rakietowymi.
Według dziennika "Kommiersant", spotkanie w Soczi może być decydujące w dalszych stosunkach Rosji z Paktem Północnoatlantyckim. Zdaniem rosyjskiej gazety, "Moskwa postawi NATO ultimatum: albo Sojusz w ciągu roku porozumie się z Rosją, albo ta stworzy własny system obrony powietrzno-kosmicznej, rozmieści uderzeniową grupę rakietową na zachodnich granicach i nawet wycofa się z traktatu START". Tę ostatnią groźbę wypowiedział sam Miedwiediew podczas jednej ze swoich konferencji prasowych. Na ratyfikację korzystnego dla Kremla porozumienia Rosja naciskała USA przez cały ubiegły rok. Jak komentuje "Kommiersant", spełnienie gróźb oznacza w praktyce powrót do czasów zimnej wojny i nowy wyścig zbrojeń. Co więcej, rosyjscy analitycy są zgodni, że na politykę ich państwa nie będzie miało istotnego wpływu to, kto w lutym 2012 roku zostanie prezydentem.
Razem z NATO Unia Afrykańska
Podczas spotkania pojawiła się także kwestia Libii i zwiększającego się zaangażowania sił Sojuszu w operację ochrony cywilów. Moskwa ostro skrytykowała niedawne doniesienia o pomocy udzielanej przez Francję libijskim rebeliantom i żądała wyjaśnień w tej sprawie. Paryż przyznał się do pogwałcenia embarga na dostawy broni do Libii, potwierdzając wcześniejsze doniesienia prasowe o tym, że Francja dostarczyła w ostatnich tygodniach broń. Ambasadorowie omówili cele spotkania międzynarodowej grupy kontaktowej ds. Libii, która ma się zebrać w przyszłym tygodniu w Turcji. Prezydent Miedwiediew wyraził poparcie zwiększenia roli Unii Afrykańskiej (której przewodniczący, prezydent RPA Jacob Zuma, był również obecny w Soczi) w rozwiązaniu tego konfliktu.
Oceniono również dotychczasową współpracę Rosja - NATO. W ostatnim czasie odbyło się kilka wspólnych przedsięwzięć, w tym ćwiczenia wojskowe "Czujne Przestworza 2011" przeprowadzone w Polsce i w obwodzie kaliningradzkim z udziałem polskich i rosyjskich myśliwców, mające na celu trening współdziałania w akcji odbicia porwanego samolotu. Przeprowadzono natowsko-rosyjskie ćwiczenia w ratowaniu łodzi podwodnych u wybrzeży Hiszpanii oraz ćwiczenia lotnicze na Morzu Czarnym.
Poruszono także temat współpracy Rosja - NATO w Afganistanie, między innymi omówiono wykorzystanie stworzonego wspólnie funduszu (finansowanego w dużej mierze przez Niemcy) mającego wspomóc szkolenia pilotów i mechaników helikopterów oraz organizowanego przez Rosję programu szkolenia ekspertów ds. walki z narkotykami z Afganistanu i z Pakistanu. Współpraca w zakresie programów antynarkotykowych ma być rozszerzana. Istotna kwestia, która także była omawiana, to przewóz przez Rosję natowskiego sprzętu (bez broni) i żywności dla sił NATO w Afganistanie. W związku z zapowiedzią prezydenta USA Baracka Obamy wycofania sił sojuszniczych z rejonu, wzrośnie znaczenie rosyjskich baz lotniczych jako punktów tranzytowych na terenie środkowoazjatyckich republik byłego ZSRS.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik 2011-07-05

Autor: jc