Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nasi po medal

Treść

Andrea Anastasi, trener reprezentacji Polski siatkarzy, za faworytów rozpoczynających się jutro mistrzostw Europy (organizowanych wspólnie przez Austriaków i Czechów) uważa Rosjan. Włoch jest jednak przekonany, że i Biało-Czerwonych stać na medal, choć ostatnie mecze towarzyskie w ich wykonaniu optymizmem nie nastrajały. Nasi bronić będą tytułu wywalczonego przed dwoma laty w Izmirze.

W pierwszej fazie turnieju, w grupie D (toczącej swe boje w Pradze), Polacy zmierzą się z Niemcami, Bułgarami i Słowakami. Teoretycznie nie trafili źle, Słowacy to outsiderzy, pozostali rywale mają spore aspiracje, ale zazwyczaj z nimi wygrywaliśmy. Najgorsze jest jednak to, że dziś, na kilkadziesiąt godzin przed inauguracyjnym spotkaniem, trudno powiedzieć coś wiążącego na temat dyspozycji Biało-Czerwonych. Ich forma jest bowiem zagadką, nie wiadomo, na co ich stać. W niedawnym Memoriale im. Huberta Wagnera, ostatniej próbie przed mistrzostwami, doznali trzech porażek, grając momentami bardzo słabo. Anastasi się denerwował, irytował, niezbyt dobrze odbierał krytykę, jaka nań spadła, ale przekonywał, że były to tylko mecze towarzyskie, a forma ma przyjść w odpowiednim czasie. - Memoriał dał nam sporo materiałów do przemyśleń, wyciągnęliśmy z nich wnioski - powiedział Włoch. Anastasi, o czym warto pamiętać, nie miał pełnego komfortu pracy podczas przygotowań do mistrzostw. Z różnych powodów nie mógł bowiem skorzystać z kilku kluczowych zawodników: Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego, Daniela Plińskiego i Pawła Zagumnego. Jedni leczyli urazy, drudzy mu odmówili. Potem kontuzję złapał Zbigniew Bartman i choć wrócił do zdrowia - nie wrócił do formy. Selekcjoner nie zabrał na turniej również Sebastiana Świderskiego. Uzasadnił to podobnie jak w przypadku Bartmana. Nad wielkimi nieobecnymi nie chciał się rozwodzić, krótko mówiąc, że w kadrze grają ci, którzy w niej grać chcą. Wie, że będzie ciężko. Po sukcesie w Izmirze presja wyniku jest ogromna, a trudno oprzeć się wrażeniu, że w ostatnich miesiącach rywale lekko nam uciekli. Szczególnie Rosjanie, grający dziś siatkówkę doskonałą. - Moim zdaniem, są najlepsi na świecie, a rywali z Europy wyprzedzają o jedną długość - przyznał Anastasi, upatrując w nich głównego kandydata do złota. Swych podopiecznych umieścił w licznym gronie kandydatów do pozostałych miejsc na podium, obok Włochów, Serbów, Bułgarów i Niemców.
W tegorocznych mistrzostwach trzeba będzie walczyć o zwycięstwo w każdym meczu. Do ćwierćfinałów awansują bowiem tylko zwycięzcy czterech grup, a zespoły z miejsc drugich i trzecich zmierzą się w dodatkowych barażach. Chcąc zatem zapewnić sobie spokój, nasi powinni w Pradze zanotować komplet wygranych. - Pracowaliśmy ciężko i jestem przekonany, że zawodnicy są gotowi do walki. Tej od nich oczekuję przede wszystkim. Jeśli się wychodzi na parkiet, trzeba bowiem zostawić na nim zdrowie i serce - powiedział.
Mistrzostwa rozpoczną się jutro, zakończą 18 września. Mecze fazy grupowej toczyć się będą w Pradze, Karlowych Warach, Wiedniu i Innsbrucku, półfinały, finał i mecz o trzecie miejsce rozegrane zostaną w stolicy Austrii.
Skład reprezentacji Polski: rozgrywający: Łukasz Żygadło (Itas Diatec Trentino), Fabian Drzyzga (AZS Częstochowa); atakujący: Piotr Gruszka (Marcegaglia CMC Ravenna), Jakub Jarosz (Andreoli Latina); środkowi: Marcin Możdżonek (PGE Skra Bełchatów), Piotr Nowakowski (Asseco Resovia Rzeszów), Grzegorz Kosok (Asseco Resovia Rzeszów), Karol Kłos (Skra); przyjmujący: Bartosz Kurek (Skra), Michał Ruciak (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Michał Kubiak (Jastrzębski Węgiel), Mateusz Mika (Resovia); libero: Krzysztof Ignaczak (Resovia), Paweł Zatorski (Skra).

Piotr Skrobisz

Nasz Dziennik 2011-09-09

Autor: au