Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Narzucić warunki i wygrać

Treść

Marząc o bezpośrednim awansie do mundialu w RPA, polscy piłkarze nie mogą sobie dziś pozwolić na stratę punktów w wyjazdowym starciu z Irlandią Północną. Choć łatwo nie będzie, gospodarze potrafią grać w piłkę i mimo przeciętnych notowań nieraz napsuli krwi dużo wyżej notowanym rywalom, nasi wyjechali do Belfastu pełni wiary, przekonani o swej wyższości i tylko w jednym celu - by wygrać.

Sytuacja Biało-Czerwonych w grupie 3. eliminacji jest średnia - nie tragiczna, ale też i nie dobra. Byłoby zupełnie inaczej, gdyby nie katastrofa, jaka nastąpiła w ostatnich pięciu minutach październikowego meczu ze Słowacją. Nasi w zupełnie niezrozumiały sposób przegrali niemal wygrany już pojedynek i szalenie skomplikowali swoją sytuację. Gdyby wygrali, zachowaliby pozycję lidera, z przewagą trzech punktów nad najgroźniejszym konkurentem w walce o awans - Czechami. Tak się jednak nie stało, Polacy sami sprawę pokpili, mają dziś identyczny dorobek jak Czesi, Słoweńcy (z którymi przyjdzie im rywalizować na ich boiskach) oraz Irlandczycy. Wszystko to pokazuje, jak wielką wagę posiada starcie w Belfaście. Każda strata będzie fatalna w skutkach, nasi nie mogą sobie na nią pozwolić. Ewentualny sukces nie przyjdzie jednak łatwo, Leo Beenhakker uczulał swych podopiecznych: - Irlandczycy są nie tylko silni fizycznie, nie tylko czują się świetnie w powietrznych pojedynkach i znakomicie wytrzymują kondycyjnie od pierwszej do ostatniej minuty. Oni naprawdę potrafią grać w piłkę, sporo nauczyli się w lidze angielskiej, w której w większości występują na co dzień. Nie możemy pozwolić sobie narzucić ich warunków, musimy podjąć walkę i samemu ustawić mecz pod siebie - powiedział selekcjoner.
Holender miał trochę problemów. Z powodu kontuzji nie może w ogóle desygnować na boisko Pawła Brożka (ogromna strata), Łukasza Gargułę i Rafała Murawskiego, w słabej formie jest Euzebiusz Smolarek, który najprawdopodobniej zacznie na ławce rezerwowych. Na szczęście nie brakowało też pozytywów: zażartej (w dobrym tego słowa znaczeniu) rywalizacji dwóch świetnych bramkarzy, Artura Boruca i Łukasza Fabiańskiego, błysku formy Ireneusza Jelenia, który wreszcie będzie miał okazję udowodnić Holendrowi swą przydatność do narodowej drużyny. Napastnik AJ Auxerre wydaje się być kandydatem numer jeden do zastąpienia Brożka (wysoko stoją również notowania Roberta Lewandowskiego), choć równie dobrze może zagrać też na prawym skrzydle. Obsada tej pozycji to największy ból głowy Beenhakkera, bo wciąż nie wiadomo, na ile zdrowie pozwoli największej gwieździe naszej drużyny - Jakubowi Błaszczykowskiemu. Pomocnik Borussii Dortmund jest w Belfaście, pali się do gry, ale ostateczną decyzję Holender może podjąć "za pięć dwunasta". Gdyby Kuba nie mógł wyjść na boisko, zastąpi go Ireneusz Jeleń, a jedynym napastnikiem będzie Lewandowski. - Na pewno dokonamy dobrego wyboru - obiecał Beenhakker. Trener nie ukrywa, iż liczy na fantastycznie dysponowanego Marcina Wasilewskiego, który w Anderlechcie Bruksela nie tylko skutecznie broni dostępu do własnej bramki, ale też zdobywa mnóstwo jak na defensora bramek, na walczącego o nowy kontrakt (byle nie z Auxerre...) Dariusza Dudkę, jak zawsze solidnego Mariusza Lewandowskiego i Jacka Krzynówka, który odżył po przejściu do Hannoveru 96. Ci gracze mają poprowadzić drużynę do sukcesu, acz nie wiadomo, czy Leo nie zdecyduje się na niespodziankę. Od kilku dni nie mógł się bowiem nachwalić pomocnika stołecznej Polonii Łukasza Trałki, swojego najnowszego "odkrycia".
Niezależnie jednak od tego, w jakim składzie, nieważne nawet, w jakim stylu, nasi mają obowiązek wrócić z Belfastu z tarczą. Strata punktów nie będzie co prawda oznaczać końca marzeń, ale szanse ograniczy do minimum. Wygrana spowoduje, iż Polacy wciąż będą w grze i będą się liczyli w walce o pierwsze miejsce - jedyne dające bezpośrednią kwalifikację.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-03-28

Autor: wa