Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Naród pamięta

Treść

Cmentarze zapłonęły zniczami pamięci, które są symbolem naszej modlitwy za zmarłych bliskich, ale także wyrazem wdzięczności za przelaną krew bohaterów, za ofiarę złożoną w służbie Polsce. W tych dniach Kościół przypomina nam o najważniejszej prawdzie - jedynie nasza świętość, dobre czyny i miłosierdzie Boże dają gwarancję życia wiecznego. O to szczęście wieczne dla zmarłych modliliśmy się w tym roku szczególnie przy grobach ofiar katastrofy smoleńskiej pod Katyniem z 10 kwietnia br.
W katedrze na Wawelu spoczywają polscy królowie, rodziny królewskie, narodowi bohaterowie, to miejsce wiecznego spoczynku naszych wieszczów. W krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, gdzie przed laty pochowano Józefa Piłsudskiego, jest także grób prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii. W tym roku wielu Polaków właśnie od tego miejsca rozpoczęło nawiedzenie cmentarzy.
- Naszym obowiązkiem było odwiedzić to miejsce, być tu dzisiaj. Oddaliśmy parze prezydenckiej hołd w Warszawie przy wystawionych trumnach. Trudno pogodzić się z tym, co się stało. Jesteśmy tutaj przede wszystkim z potrzeby serca, pragniemy podziękować za wszystko, co prezydent Lech Kaczyński wniósł dla Polski - mówi Regina z Warszawy, która wraz mężem Jerzym przyjechała do Krakowa na groby krewnych. Jak podkreślają oboje małżonkowie, nie mogło ich zabraknąć w tym szczególnym dla Polski i dla nich miejscu.
- Wybieraliśmy się tutaj od dawna, wcześniej nie było okazji, chcieliśmy zobaczyć miejsce, gdzie pochowany jest prezydent Polski. I pokazać je również dziecku. Był to nasz prezydent, którego wybieraliśmy, i dziś chcieliśmy odwiedzić go w miejscu spoczynku - mówi Maciej z Krakowa. - Dopiero po jakimś czasie będzie można odczuć to, jak bardzo brakuje prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przyszliśmy tutaj z dziesięcioletnim synem Filipem. Chcemy, aby poznawał historię i brał w niej aktywny udział - dodaje. Pan Maciej odwiedził grób prezydenta wraz z żoną Agatą. Jak podkreślił, czas uroczystości Wszystkich Świętych to czas refleksji, czas, aby wspomnieć tych, którzy swoim życiem zaświadczali o najwyższych wartościach.
W Alei Zasłużonych na cmentarzu Rakowickim w Krakowie spoczywa prof. Janusz Kurtyka, prezes IPN, który walczył o prawdę i na służbie dla niej zginął, udając się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. I przy jego mogile zatrzymywali się ludzie, by swoją obecnością podziękować za wszystko, co zrobił dla Polski.
- Dla mnie, ale sądzę, że dla wszystkich myślących o Ojczyźnie Polaków, Janusz Kurtyka był wzorem wielkiego patrioty, poszukiwacza prawdy, człowieka delikatnego, ale i niezłomnego, oddanego Bogu. W Bogu pokładał swoje nadzieje i wiarę, że wszystkie wartości, które w naszym kraju, w naszej Ojczyźnie są najważniejsze, są w Nim zakorzenione. Był ostatnim, który wsiadał do prezydenckiego samolotu 10 kwietnia, samolot nawet czekał na niego - dzielił się refleksją Stanisław Markowski, wybitny polski artysta fotografik, który również zapalił znicz na grobie prof. Janusza Kurtyki. - Myślę, że wszyscy Polacy, którzy czują podobnie, przychodzą tutaj, modlą się, wspominają go, zastanawiają się, co będzie dalej z Polską. Dlatego tak dużo dzisiaj tutaj ludzi widzimy, tak dużo zniczy na jego grobie - dodał. W Krakowie pamiętano też o pośle PiS Zbigniewie Wassermannie, którego grób jest na cmentarzu na krakowskich Bielanach przy ul. Orlej. W Białymstoku na cmentarzu parafii św. Rocha zapłonęły znicze na grobie wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Putry, który osierocił ośmioro dzieci.
Nawiedzaliśmy narodowe nekropolie w Krakowie na Wawelu, ale również w Poznaniu, Gdańsku, katedrze warszawskiej, na Powązkach. W Świątyni Opatrzności Bożej do grona wybitnych Polaków tam spoczywających dołączyli: Ryszard Kaczorowski, ostatni prezydent Rzeczypospolitej na Uchodźstwie, ks. Józef Joniec, prezes Stowarzyszenia "Parafiada", ks. Andrzej Kwaśnik, kapelan Federacji Rodzin Katyńskich, ks. Zdzisław Król, kapelan Warszawskiej Rodziny Katyńskiej. Wszystkich połączyła śmierć w rządowym samolocie pod Katyniem. Zapłonęły znicze w katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie przy krypcie śp. ks. bp. Tadeusza Płoskiego, ordynariusza polowego, i jego sekretarza ks. Jana Osińskiego. Wartę honorową pełnili tam wczoraj żołnierze z Garnizonu Warszawa.
28 osób z 96 ofiar katastrofy rządowego samolotu spoczywa na warszawskich Powązkach. Tam również we wspólnej mogile złożono szczątki ofiar, które powróciły do Polski już po pogrzebach tych, którzy zginęli pod Smoleńskiem. Przy ich mogiłach ludzie pragnęli zamanifestować swoją pamięć i poprzez swoją obecność upomnieć się o prawdę. Modlitwie przy pomniku ofiar katastrofy pod Smoleńskiem przewodniczył ks. płk Sławomir Żarski, administrator Ordynariatu Polowego WP. Wcześniej odwiedził m.in. kwaterę batalionu "Zośka" i Dolinkę Katyńską.
Na wielu cmentarzach w tych dniach tradycyjnie trwały kwesty na ratowanie i odnowę zabytkowych nagrobków. Wśród aktorów zbierających ofiary na warszawskich Powązkach brakowało Janusza Zakrzeńskiego, który także zginął w katastrofie smoleńskiej.
Zewnętrzna pamięć o tych, którzy odeszli, pozostałaby pustym gestem, gdyby nie stała się wyrazem naszych duchowych darów dla zmarłych w postaci modlitwy czy odpustu ofiarowanego za dusze. Nie tylko zapalony znicz, który jest symbolem miłości człowieka do bliskich zmarłych, nie tylko położony na grobie kwiat, ale ważna jest modlitwa, pamięć wypływająca z głębi serca. Idziemy na groby z potrzeby podziękowania za życie najbliższych, ale również tych ludzi, którzy zginęli w obronie naszej Ojczyzny. Mamy nadzieję i modlimy się o ich zbawienie, aby miłosierny Bóg nagrodził ich życiem wiecznym w Niebie. Właśnie czcząc w uroczystość Wszystkich Świętych tych, którzy - nie będąc beatyfikowanymi czy kanonizowanymi - osiągnęli jednak chwałę świętości, Kościół pokazuje drogę dla każdego chrześcijanina. Właśnie ta prawda o powszechnym powołaniu do świętości była najczęściej przypominana w homiliach biskupów i księży wygłaszanych wczoraj na cmentarzach w całej Polsce. O tym też przypominał wczoraj Ojciec Święty Benedykt XVI.
Małgorzata Bochenek
Nasz Dziennik 2010-11-02

Autor: jc