Naród bogaty ludźmi
Treść
"To, co kosztuje, stanowi wolność. Nie można zaś być prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości. Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Natomiast czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo. Naród zaś jest przede wszystkim bogaty ludźmi. Bogaty człowiekiem".
Te słowa Ojca Świętego Jana Pawła II wypowiedziane na Jasnej Górze
18 czerwca 1983 roku podczas II pielgrzymki do Polski, a przypomniane przez księdza prałata dr. Jana Sikorskiego, proboszcza warszawskiej parafii - skłaniają do refleksji na temat naszej powinności względem Ojczyzny. "Naród jest bogaty ludźmi" - mówił Jan Paweł II. Jak to się ma do niedawnych wyborów, w których wzięło udział zaledwie 40 procent obywateli?
Ksiądz prałat dr Jan Sikorski przypomniał wiernym, którzy nie poszli do wyborów, że jest to grzech zaniedbania wobec Ojczyzny. Ale to także grzech zaniedbania wobec tych, w stosunku do których mamy wciąż niespłacony dług. Myślę tu o powstańcach warszawskich, którzy oddali życie za wolną Polskę, za to, abyśmy jako wolni ludzie w wolnym kraju mogli decydować o tym, kto nami rządzi. No i jak się okazuje, tylko
40 procent spośród nas jest tym zainteresowanych. A reszta?
Właśnie w niedzielę, 2 października, minęła 61. rocznica upadku Powstania Warszawskiego. 61 lat temu, wieczorem tego dnia, powstanie dramatycznie zakończyło się podpisaniem układu o kapitulacji. Przejrzałam niedzielny program telewizyjny. Tylko w telewizji TRWAM m.in. w programie Rozmowy niedokończone podjęto temat powstania. W pozostałych stacjach zarówno publicznych, jak i prywatnych nie znalazłam nawet śladu na ten temat. Zamiast tego np. TVN wyemitowała oszczerczy, paszkwilancki program o Radiu Maryja i jego dyrektorze ojcu Tadeuszu Rydzyku.
Przejrzałam także repertuary teatralne, tam również ani śladu spektaklu, który odnosiłby się do wydarzeń związanych z Powstaniem Warszawskim. Jedynie Teatr Adekwatny zaprezentował przedstawienie poświęcone powstańcom.
"In articulo mortis" ("W obliczu śmierci") to piękny i przejmujący spektakl, który za pomocą skromnych środków w pokorze oddaje hołd heroicznym powstańcom, do końca wiernym sprawie, której się podjęli, dla której tracili zdrowie i życie przez 63 dni i za którą tak desperacko ginęli w ostatnim dniu powstania, nie mając już broni, amunicji i żadnych szans na wygraną. Właśnie ten ostatni dzień jest silnie zaakceptowany w przedstawieniu.
Magda Teresa Wójcik napisała scenariusz spektaklu w oparciu o autentyczne rozmowy z uczestnikami powstania. Prozę połączyła z poezją Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego, Tadeusza Nowaka i Lusi Ogińskiej. Obydwa gatunki wzajemnie się przeplatają, tworząc jednolitą artystycznie całość reżysersko sprawnie poprowadzoną przez Magdę Teresę Wójcik. Widać tu - niezmiernie rzadką już dziś u reżyserów - dbałość pani Wójcik o wyrazistość i komunikatywność wypowiadanego przez aktorów słowa. To właśnie słowu wszystko jest tu podporządkowane.
Pusta, niezabudowana scena (z jakimiś tylko drobnymi rzeczami ułożonymi z boku, które zagrają w finale przedstawienia) nie rozprasza uwagi i pozwala widzowi skupić się na słowie. Tym bardziej że wypowiadane jest wzorcowo, zwłaszcza przez tak znakomitych aktorów jak Magda Teresa Wójcik i Henryk Boukołowski. Ale również pozostali aktorzy świetnie podają tekst.
Przedstawienie rozpoczyna się inwokacją w doskonałym wykonaniu Henryka Boukołowskiego, gdzie każde słowo, każda pauza nabiera wyjątkowego znaczenia, wzmocnionego jeszcze czy to dyskretnym ruchem ręki założonej do tyłu, czy krótkim przymknięciem powiek, czy lekkim uniesieniem głowy. Spektakl kończy się dość krótką wprawdzie sceną, ale jakże koncertowo zagraną przez Magdę Teresę Wójcik w roli starej kobiety, której dzieci zostały spalone żywcem razem z mieszkaniem. Ta kupka gruzu, z jakimiś ocalałymi skarpetkami, to jedyne, co jej pozostało. "My, którzyśmy ocaleli, musimy żyć lepiej, za siebie i za tamtych" - mówi stara kobieta, zapalając znicz w środku kupki gruzu.
Magda Teresa Wójcik, której dawno nie widziałam na scenie, a czego bardzo żałuję, bo to wielka aktorka, jest tak dojmująco prawdziwa w bólu, który przeżywa, że zapominamy, iż to "tylko" przedstawienie. Jesteśmy z nią i podążamy za nią. Piękna, głęboka, przejmująco zagrana rola.
Uwagę zwraca także świetny pomysł scenograficzny autorstwa Tomasza Wójcika z wykorzystaniem ruchomych fotografii w slajdach, jakby gdzieś z zapomnienia wyłaniały się zatarte upływem czasu wspomnienia. Nie dość wyraźne, rozmywające się, ale silnie wpisane w psychikę i oddające klimat tamtych dramatycznych dni.
Temida Stankiewicz-Podhorecka
"In articulo mortis" ("W obliczu śmierci"), adaptacja i reżyseria: Magda Teresa Wójcik, scen. Tomasz Wójcik, oprac. muz. Marian Szałkowski, Teatr Adekwatny gościnnie w Teatrze na Woli, Warszawa
"Nasz Dziennik" 2005-10-05
Autor: ab