Narasta sprzeciw wobec dewiacji
Treść
Coraz więcej burmistrzów hiszpańskich miast deklaruje, że nie podporządkuje się ustawie, która zezwoli na udzielanie "ślubów" homoseksualistom. W ubiegły piątek Stolica Apostolska wezwała hiszpańskich urzędników, aby nie stosowali się do nowego prawa, jeśli zostanie uchwalone.
We wtorek burmistrz Valladolid zapowiedział, że nie będzie udzielać ślubów homoseksualistom i nie pozwoli też na to miejskim urzędnikom. - Jeśli prawo zmusi mnie do tego, odmówię wykonywania go ze względu na sprzeciw sumienia - powiedział burmistrz Javier Leon de la Riva, dodając, że związki homoseksualistów "nie mogą być nazywane małżeństwem". W ślady burmistrza Valladolid poszło co najmniej dziesięciu włodarzy hiszpańskich miast, którzy argumentując swój sprzeciw, także odwołują się do zasad moralnych. Burmistrz Pontons koło Barcelony, Lluis Fernandez Caldentey powiedział na falach radia RAC1, że nie będzie udzielał "ślubów" homoseksualnych, gdyż "małżeństwa między osobami tej samej płci są niemoralne i nienormalne".
Tymczasem socjalistyczni politycy nie zamierzają liczyć się z sumieniem urzędników i otwarcie zapowiadają, że będą niszczyć kręgosłup moralny osób zatrudnionych w lokalnej administracji. Sekretarz stanu ds. sprawiedliwości, socjalista Luis Lopez Guerra oświadczył, że "władza państwowa i obywatele są przedmiotami prawa", które "urzędnicy muszą respektować". - Kwestia udzielania ślubów osobom tej samej płci nie może zależeć od osądu każdego urzędnika - groził socjalistyczny polityk.
W ubiegłym tygodniu niższa izba hiszpańskiego parlamentu zatwierdziła projekt ustawy, która legalizuje związki osób tej samej płci, nazywając je wprost "małżeństwami", i zezwala na szczególnie groźny proceder, jakim jest adoptowanie dzieci przez pary homoseksualne.
Chociaż gotowi do obywatelskiego nieposłuszeństwa szefowie władz miejskich należą w większości do określającej się jako centroprawicowa Partii Ludowej (PP), nie mogą jednak liczyć na pomoc swojej organizacji partyjnej. Przeciwnie. Katalońskie kierownictwo PP zawiesiło już członkowskie prawa Lluisa Fernandeza Caldenteya, który jako jeden z nielicznych miał odwagę powiedzieć, że homoseksualizm jest groźnym wynaturzeniem, i wszczęło procedurę dyscyplinarnego zwolnienia go ze stanowiska.
Sprzeciwiający się destrukcyjnym pomysłom lewicowego rządu burmistrzowie mogą obecnie liczyć głównie na wsparcie Kościoła katolickiego, który podkreśla, że homoseksualizm jest wyrazem nieładu wewnętrznego, a "małżeństwa" osób tej samej płci niszczą samą ideę małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety, co w dalszej konsekwencji prowadzi do zniszczenia ładu społecznego. W ubiegły piątek przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny ks. kard. Alfonso Lopez Trujillo określił prawo dopuszczające "małżeństwa" homoseksualistów jako "nieludzkie" i wezwał do niestosowania przepisów, które na takie "małżeństwa" zezwalają. - To nie jest sprawa wyboru: wszyscy chrześcijanie muszą być gotowi zapłacić najwyższą cenę, nawet jeśli oznacza to utratę pracy - powiedział włoskiemu dziennikowi "Corriere della Sera".
Z kolei metropolita Barcelony ks. abp Ricard Maria Carles, komentując wczoraj wypowiedź Luisa Lopeza Guerry, powiedział, że "przedkładanie przepisów prawa ponad własne sumienie prowadzi do Auschwitz". - To nie przestępcy stworzyli Auschwitz, ale ludzie, którzy zostali do tego zmuszeni lub uwierzyli, że muszą podporządkować się prawu rządu nazistowskiego, a nie głosowi swojego sumienia - podkreślił z całą mocą arcybiskup Barcelony.
Komentatorzy zwracają uwagę, że wynaturzone projekty socjalistów stoją w sprzeczności nie tylko z zasadami moralnymi, lecz także z konstytucją. Urzędnik hiszpański ma bowiem konstytucyjnie zagwarantowane prawo do odwołania się do decyzji sądu w przypadkach wywołujących "sprzeciw sumienia".
KWM, PA
"Nasz Dziennik" 2005-04-28
Autor: ab