Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Napadł Dmitrij na mera

Treść

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zdymisjonował mera Moskwy Jurija Łużkowa, stwierdzając, że ma wobec jego osoby wątpliwości, czy będzie w stanie pokierować dalej zarządzaniem stolicy. - Jurij Łużkow został zwolniony ze swoich obowiązków jako burmistrz Moskwy w związku z utratą zaufania ze strony prezydenta - poinformowały służby prasowe Kremla. Łużkow był jednym z najdłużej zasiadających w fotelu burmistrza w kraju. Pełnił swoją funkcję aż 18 lat.
Zarządzenie prezydenta weszło w życie ze skutkiem natychmiastowym. Na miejsce ustępującego mera Miedwiediew zaproponował dotychczasowego jego zastępcę Władimira Riesina. Będzie on pełnił tę funkcję tymczasowo. Wczorajszą dymisję poprzedziły trwające ponad dwa tygodnie spekulacje na temat przyszłości Łużkowa, w związku z pojawiającymi się wobec jego osoby oskarżeniami o korupcję. W tych samych spekulacjach pojawiało się także nazwisko jego żony i kolejne podejrzenia o prowadzenie przez małżonków niejasnych interesów. Oczekiwano, że wobec takiej fali zarzutów mer Moskwy poda się do dymisji w ciągu kilku dni. Sam zainteresowany odrzucał wszelkie zarzuty i mówił w tym czasie, iż nie zamierza ustępować z zajmowanego stanowiska.
Media atakują Łużkowa
Media już od dłuższego czasu gorąco spekulowały na temat tego, jakie konsekwencje może mieć ta dymisja zarówno dla losów regionu moskiewskiego, jak i całego kraju. Prokremlowska telewizja wyemitowała serię filmów dokumentalnych oraz reportaży oskarżających Łużkowa o korupcję, zaniedbywanie swoich obowiązków w okresie wakacyjnym, zwłaszcza w czasie zagrażających Moskwie pożarów. Burmistrz spędzał wówczas urlop w Austrii, a jego służba prasowa zapewniała, że w mieście nie dzieje się nic nadzwyczajnego.
W prasie mówiono także o notorycznych zaniedbaniach mera, które doprowadziły do gigantycznych problemów w ruchu drogowym na ulicach miasta i powstawania kilometrowych korków. Przede wszystkim zaś podkreślano "pomoc" Łużkowa, jaką wyświadczał on firmie budowlanej, będącej własnością jego żony Jeleny Baturinej, w zdobywaniu kolejnych licencji na projekty budowlane w stolicy. Dzięki różnorodnym zabiegom swojego męża Baturina miała dorobić się majątku wartego co najmniej 2,9 miliarda dolarów. Małżonka byłego już burmistrza, trzecia najbogatsza kobieta świata, stwierdziła, że jej mąż padł ofiarą "wymiany ognia krzyżowego" pomiędzy prezydentem Miedwiediewem a premierem Władimirem Putinem, która trwa już od pewnego czasu, a jej celem jest powrót Putina na fotel głowy państwa w roku 2012. Także sam prezydent od dłuższego czasu nie ukrywał niechęci do burmistrza. Miedwiediew nie dementował pojawiających się od kilku tygodni pogłosek, że rozważa odwołanie Łużkowa. Eksperci podkreślali, że zachowania Łużkowa stawiają prezydenta, nieustannie nawołującego do walki z korupcją, w bardzo niezręcznej sytuacji. Jak podkreślano, najprawdopodobniej cierpliwość Miedwiediewa wyczerpała się po niedawnym artykule burmistrza w rządowej "Rossijskiej Gaziecie", w którym - cieszący się przychylnością premiera Władimira Putina - Łużkow uzasadniał celowość poprowadzenia autostrady Moskwa - Petersburg przez Las Chimkiński. Szef Kremla jest jednak zdania, że państwa nie stać na budowę tej trasy.
18 lat na urzędzie
Łużkow określany był do tej pory jako jeden z największych spadkobierców epoki postsowieckiej. W fotelu mera Moskwy spędził aż 18 lat. Swoim głównym zadaniem nazywał zawsze dążenie do uczynienia z rosyjskiej stolicy "nowoczesnego miasta, klasy światowej". I pomimo że będzie zapamiętany jako człowiek, któremu udało się to uczynić, nie będzie mu zapomniane to, że nie potrafił odciąć się od ogólnokrajowej polityki i partyjnych koneksji. Łużkow urodził się w Moskwie w roku 1936. Wychowywał się także w stolicy, swoją karierę zawodową związał z przemysłem chemicznym. W 1968 roku wstąpił do Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Do rady miasta dostał się w roku 1977, zaś ogólnie rozpoznawaną osobistością stał się w 1992 roku, kiedy to na stanowisku burmistrza stolicy zastąpił Gawriła Popowa. Wówczas jeszcze mera Moskwy wybierano w wyborach lokalnych. Łużkow zdobył sobie uznanie moskwiczan, prezentując się jako człowiek, który dotrzymuje danego słowa i wypełnia obietnice. Jego głównym projektem była rekonstrukcja cerkwi Chrystusa Zbawiciela oraz wznowienie wielu projektów architektonicznych o historycznym znaczeniu dla Moskwy. Pomimo że metody jego działania były dość kontrowersyjne, to jednak zawsze zdobywał swój cel. Zyskał tym przychylność mieszkańców stolicy na tyle, że za cztery lata ponownie został wybrany na to stanowisko. Wówczas podkreślał, że zamierza zmienić Moskwę w "europejskie miasto prosperity". Za tej kadencji stolica Rosji przeszła niewiarygodną przemianę, jednakże nie przyniosło to zadowolenia wszystkim jej mieszkańcom.
W międzyczasie Łużkow zaczynał wykazywać coraz większą chęć zaistnienia na wyższych szczeblach krajowej polityki. Wyczuwając zmierzch prezydentury Borysa Jelcyna, próbował dostać się na szczyty władzy, popierając w wyborach prezydenckich ówczesnego premiera Jewgienija Primakowa. Niestety, w tym samym czasie dorobił się także pokaźnej liczby wrogów, co skutecznie uniemożliwiło mu dalszą karierę. "Zaś wybór Władimira Putina na prezydenta w 2000 roku sprawił, iż marzenia Łużkowa o roli w krajowej polityce zostały pogrzebane" - podkreśla w komentarzu agencja Ria Novosti.
Jego reelekcja na stanowisko mera Moskwy była dokonywana jeszcze dwukrotnie. Jednak już nie dzięki głosom wyborców, ale na wniosek ówczesnego prezydenta Władimira Putina. Obecnie dzięki tym zmianom w prawie to prezydent Miedwiediew będzie mógł na mera desygnować swojego człowieka. Pomimo że decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła, Miedwiediew podkreślił, iż będzie to wyłącznie jego autonomiczny wybór. - Sam zadecyduję o tym, kto będzie kierował Moskwą - powiedział przebywający w Chinach szef Kremla. Wśród potencjalnych kandydatów na nowego burmistrza Moskwy media najczęściej wymieniają wicepremierów - Siergieja Sobianina, Siergieja Iwanowa i Igora Szuwałowa, a także ministra ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergieja Szojgu i szefa wydziału gospodarczego Kremla Władimira Kożyna.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2010-09-29

Autor: jc