Nakręcanie handlu gametami
Treść
Brytyjska agencja wnioskuje, żeby do 750 funtów zwiększyć wynagrodzenie dla kobiet, które sprzedają komórki jajowe na potrzeby eksperymentów naukowych czy do wykorzystania ich w zapłodnieniu in vitro.
Obecnie Brytyjki otrzymują ekwiwalent zarobków, które straciły, rezygnując z pracy na czas badań. Władze Instytutu Płodności i Embriologii (HFEA) podnoszą, że kobiety powinny dostawać co najmniej 750 funtów za jednorazowe przekazanie materiału genetycznego. Eksperci alarmują jednak, że tego typu finansowe zachęty mogą doprowadzić do handlu gametami na szeroką skalę. Proceder ten jest nie tylko niemoralny, ale również niezgodny z prawem unijnym.
Zwolennicy sowitego wynagradzania kobiet za sprzedaż komórek rozrodczych tłumaczą się jak zwykle chęcią pomocy parom, które nie mogą mieć własnych dzieci. Twierdzą, że taka nagroda finansowa zwiększyłaby w znacznym stopniu liczbę chętnych do przekazania swojego materiału genetycznego w takim właśnie celu. Wprawdzie prawo unijne zakazuje płacenia tego typu donatorom, jednak można by je obejść, nazywając tę kwotę "rekompensatą". Juliet Tizzard z HFEA stwierdziła, że obecne zasady funkcjonują źle, gdyż wielu spośród "darczyńców" ma poczucie niedowartościowania, bo dotychczasowy ekwiwalent jedynie pokrywa koszty ich dnia pracy.
Jednocześnie Tizzard odrzuca przewidywalny scenariusz, zgodnie z którym kobiety będą przekazywały komórki jajowe wyłącznie z pobudek finansowych. - Nie postrzegam tych 750 funtów jako olbrzymiej zachęty. Widzę to bardziej jako odzwierciedlenie włożonego wysiłku, straconego czasu i bólu - uważa prezes HFEA Lisa Jardine. - Myślę, że to całkiem uczciwe - dodaje. Choć prezes nie dysponuje danymi na temat zagrożeń, do których może doprowadzić płacenie za tego typu "usługi", twierdzi, iż ma "przeczucie, że ludzie zareagują pozytywnie" na takie rozwiązanie. Co więcej, wyraża nadzieję, że głównym motywem zachęcającym kobiety będzie "altruizm".
HFEA chce w ten sposób przyspieszyć proces pozyskiwania materiału genetycznego do eksperymentów medycznych i procedury zapłodnienia in vitro. Lekarze nie ukrywają, że donacja komórek jajowych to proces inwazyjny. Wymaga codziennego nadzoru lekarza, przyjmowania wysokich dawek hormonów, cyklicznych badań, nawet kilka razy na dobę, a wreszcie - zabiegu chirurgicznego. Podobnie jest w przypadku kobiet, które chcą implantacji poczętego poza ich organizmem dziecka.
Krytycy tych rozwiązań podkreślają, że 750 funtów to niemała kwota dla młodej kobiety. Gdyby propozycja weszła w życie, mogłaby uruchomić zjawisko potężnego handlu gametami.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik Piątek, 28 października 2011, Nr 252 (4183)
Autor: au