Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Największy z rodu Słowian

Treść

"'Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie' (por. Mt 24, 42) - te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddaję w ręce Matki mojego Mistrza: Totus Tuus. W tych samych rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość. Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe od mojej słabości i niegodności..." - to słowa z papieskiego testamentu.

W czwartek, 31 marca 2005 r., nastąpiło nagłe pogorszenie stanu zdrowia Ojca Świętego. Na całym świecie wierni, ale nie tylko oni, spontanicznie gromadzili się w świątyniach. Trwały: modlitwa, czuwanie, adoracja Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Podczas Mszy Świętych zanoszono prośby o zdrowie Ojca Świętego, o to, żeby pozostał z nami, choćby jeszcze przez krótki czas.
Kiedy 2 kwietnia o godzinie 21.37 nasz największy Rodak odszedł do domu Ojca, hołd składał Mu cały świat. Hołd i podziękowanie za miłość, wierność i tę wielką pracę bez wytchnienia, którą ofiarował Kościołowi i ludzkości. Nie szczędził siebie. Także w ostatnich chwilach życia cały był dla nas. Gdy umarł, tłumy zbierały się na ulicach, placach, zapalaliśmy znicze, i płynęły łzy. Wielki ból, a zarazem wielka radość, że narodził się dla Nieba. Że od tej chwili będzie naszym orędownikiem przed Tronem Boga. Dziś już wiemy, jak potężne to orędownictwo. Ukochany Jan Paweł II nie opuścił swoich dzieci. Morze łask, cudów, jakie dzieją się po Jego śmierci, nieustannie spływa na nas w wielkiej obfitości.
Dziękujemy Ci, Ojcze Święty!
"Nasz Dziennik" 2007-04-02

Autor: wa