Największa katastrofa górnicza w historii Ukrainy
Treść
Liczba górników, którzy zginęli w wyniku niedzielnego wybuchu metanu w donieckiej kopalni im. Zasiadki, może sięgnąć 100. Ze względu na panujące pod ziemią warunki odnalezienie żywych górników jest już właściwie niemożliwe. Niedzielna katastrofa w donieckiej kopalni może okazać się największą tego rodzaju tragedią w historii suwerennej Ukrainy. Podczas 16 lat niepodległości Ukrainy w kopalniach Zagłębia Donieckiego życie straciło już ponad 4 tys. górników.
W Doniecku ogłoszono trzydniową żałobę. Dla ukraińskich oligarchów liczą się tylko zysk i pieniądze, a nie bezpieczeństwo pracowników, dlatego nadal wykorzystują infrastrukturę z okresu ZSRS i nie inwestują na ogół w nowe technologie. Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko próbuje obarczyć winą za tragedię premiera Wiktora Janukowycza, ale przyczyna tkwi w stanie kopalń i całego przemysłu ukraińskiego. Zdaniem eksperta ds. górnictwa Mychajła Wołyncia, aby zapobiec podobnym tragediom w górnictwie ukraińskim, należy przede wszystkim zabronić wydobywania węgla na głębokości ponad 1000 metrów. W dzisiejszym dzienniku "Siegodnia" można przeczytać, że górnicy pracujący w kopalni im. Zasiadki otrzymują ok. 400 dolarów miesięcznego wynagrodzenia - wysokość zapłaty zależy jednak od ilości wydobytego węgla. To dlatego "czujniki mierzące stężenie metanu w powietrzu są umyślnie psute, przykrywane kufajkami bądź umieszczane na ziemi, gdzie stężenie gazów jest najmniejsze" - ujawnił dziennikowi były pracownik kopalni.
Ze względu na podwyższenie stężenia metanu uczestniczące w akcji ratunkowej służby musiały wycofać się wczoraj po południu ze sztolni zniszczonej przez niedzielną eksplozję metanu. Jak oświadczył jeden z członków sztabu kryzysowego Mychajło Wołynec, w warunkach, które panują obecnie w kopalni, odnalezienie żywych górników jest niemożliwe. - Istnieje groźba kolejnego wybuchu - powiedział dziennikarzom Wołynec.
Tymczasem rodziny i bliscy górników, którzy w momencie wybuchu pracowali pod ziemią, oskarżają władze o brak jakichkolwiek informacji o stanie ich najbliższych. Ponad sto osób, po przerwaniu łańcucha złożonego z ochroniarzy chroniących siedzibę dyrektora kopalni, wdarło się do gabinetu przebywającego tam wicepremiera Ukrainy Andrija Klujewa. Zażądano listy ofiar i informacji o przyczynach eksplozji.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
Grzegorz Jarosiński, PAP
"Nasz Dziennik" 2007-11-20
Autor: wa