Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Najważniejsze jest liczenie głosów

Treść

Unia Europejska chce wzmocnić monitoring kampanii wyborczej i przebiegu głosowania podczas powtórzonej 26 grudnia drugiej tury wyborów na Ukrainie. Międzynarodowi obserwatorzy chcą też nadzorować proces liczenia oddanych głosów. To w tym stadium procesu wyborczego doszło do najpoważniejszych naruszeń ordynacji wyborczej podczas pierwszej i drugiej tury wyborów w dniach 31 października i 21 listopada tego roku.
Polski deputowany do Parlamentu Europejskiego i obserwator ukraińskich wyborów z ramienia UE Bogdan Klich powiedział, że podczas powtórki drugiej tury wyborów Unia będzie się starała wzmocnić monitoring wszystkich mechanizmów procesu wyborczego. Na podstawie doświadczeń pierwszej i drugiej tury wyborów obserwatorzy już wiedzą, gdzie może dojść do największych nieprawidłowości, dlatego uważają, że szczególnie ważny będzie monitoring liczenia głosów na szczeblu rejonowych komisji wyborczych. Jednak międzynarodowych obserwatorów nie dopuszcza się do komisji wyborczych podczas liczenia głosów, co oznacza, że ścisła kontrola całego procesu wyborczego nie będzie możliwa. Środkiem zaradczym na to ma być obecność wśród akredytowanych obserwatorów także reprezentantów licznych organizacji społecznych, którzy pomogą zdecydowanie wzmocnić skuteczność monitoringu.
Występujący jako przedstawiciel UE deputowany Klich uważa, że ingerencja UE na Ukrainie nie powinna skończyć się na dopilnowaniu przebiegu obecnych wyborów, lecz Unia powinna wzmacniać "europejskie aspiracje" obywateli ukraińskich. - Jeżeli w wyborach prezydenckich zwycięży Wiktor Juszczenko, to nie trzeba oczekiwać natychmiastowych zmian w ukraińskiej polityce zagranicznej na korzyść Zachodu, raczej na Ukrainie odbędą się kardynalne zmiany w polityce wewnętrznej. Dlatego bardzo ważne po wyborach będą programy wsparcia społeczeństwa obywatelskiego - uważa poseł Klich. Dodaje on, że rozwój sytuacji na Ukrainie musi unaocznić prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi, "że kraje byłego ZSRS nie mogą być ręcznie sterowane z Moskwy". - Wspieranie przez Rosję tendencji separatystycznych na Ukrainie w końcu także nie wyjdzie na korzyść Rosji, która wewnątrz kraju walczy z tym separatyzmem - uważa poseł do PE Klich.
Tymczasem obaj kandydaci na prezydenta - lider opozycji Wiktor Juszczenko i premier Wiktor Janukowycz - prowadzą intensywną kampanię wyborczą. Ten ostatni skoncentrował się na ostrej krytyce państw zachodnich. Oskarżył je o wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Ukrainy i wspieranie inicjatyw, których przyjęcie oznaczało "złamanie" ukraińskiej konstytucji. Janukowycz skrytykował również ukraiński parlament, Sąd Najwyższy, a także odchodzącego prezydenta Leonida Kuczmę. Jego zastrzeżeń nie budzą jedynie działania Moskwy.
W o wiele bardziej wyrafinowany sposób swoją kampanię wyborczą prowadzi lider opozycji. Juszczenko umiejętnie nakierował uwagę opinii publicznej na sprawę jego choroby spowodowanej działaniem trujących substancji. Z kolei popierająca go aktywnie młodzieżowa organizacja "Pora" przenosi swoje namiotowe miasteczka bliżej administracji prezydenta Kuczmy. Członkowie "Pory" uważają, że tylko zupełne odsunięcie reżimu Kuczmy od władzy doprowadzi do jakichś zmian i reform na Ukrainie. Aktywiści "Pory" są przekonani, że reżim Kuczmy jest w agonii, dlatego wszelkie negocjacje "z bankrutami politycznymi" nie mają sensu. "Jesteśmy przekonani, że tylko stanowcza i bezkompromisowa postawa obywateli ukraińskich może doprowadzić do władzy uczciwych polityków" - napisano w oświadczeniu "Pory".
Jednak deklaracje te są równie piękne co naiwne, ponieważ zawarte na ukraińskim okrągłym stole ustalenia nie tylko gwarantują bezkarność Kuczmie i jego poplecznikom, lecz także do tego stopnia redukują uprawnienia prezydenta, że nawet jak wybory wygra Juszczenko, w praktyce nie będzie on w stanie odsunąć od wpływu na bieg spraw państwowych przedstawicieli starego układu.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

"Nasz Dziennik" 2004-12-15

Autor: kl