Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Najtrudniejsza książka w dziejach powojennej Europy

Treść

Naukowcy z grupy ds. trudnych napisali już dwie trzecie polsko-rosyjskiej książki poświęconej dziejom XX wieku. Prace nad publikacją mają zostać zakończone do października. Już na obecnym etapie wiadomo, że w pewnych politycznych i gospodarczych kwestiach nastąpią rozbieżności, jednak jest zbyt wcześnie, aby wysnuwać ostateczne wnioski co do ich rozmiaru. Wiadomo jedynie, iż nie znajdzie się w niej wyrażony expressis verbis fakt rabowania ziem polskich przez sowieckich okupantów. Otwarte pozostaje pytanie, czy Kreml - pod wpływem działań komisji - zmieni dotychczasowe stanowisko w sprawie Katynia, czy też może będzie próbował doprowadzić do przerwania prac grupy.
- My nie negocjujemy, nie jesteśmy dyplomatami. My opisujemy cały problem, próbujemy zdefiniować te miejsca, które wymagają jeszcze wyjaśnienia, jednak według mnie, nie ulega żadnej wątpliwości, iż są pewne kwestie, które postrzegamy inaczej - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dr Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

- Nie było takiego celu, żebyśmy uzgadniali wspólną wersję, tylko żebyśmy wydali wspólną książkę, w której zaprezentujemy różne punkty widzenia - powiedział prof. Włodzimierz Marciniak z Instytutu Studiów Politycznych PAN, zapytany o przyczynę tych rozbieżności. - Jest to pewna istotna wartość, jeśli przedsięwzięcie się uda i książka rzeczywiście ujrzy światło dzienne - dodał.
- Sprawa katyńska ma wiele wątków, natomiast co do faktów dotyczących samego mordu, kto tego dokonał, to raczej różnicy poglądów nie ma - tłumaczył Andrzej Przewoźnik, indagowany o sowieckie mordy na Polakach. O braku różnicy poglądów w kluczowych kwestiach historycznych mówił również prof. Włodzimierz Marciniak. Faktem jest jednak, iż nawet w łonie grupy te rozbieżności istnieją, na obecnym etapie nie sposób jednak precyzyjnie określić ich zakresu.
Autorem rozdziału o Katyniu ze strony rosyjskiej będzie Natalia Lebiediewa, doktor nauk humanistycznych, kierownik projektu badawczego w Instytucie Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk, której książki były już wydawane w Polsce. Polską część publikacji na ten temat przygotowuje Andrzej Przewoźnik. - Mogą być jedynie niuanse na temat opinii co do dostępności do archiwów. Ona twierdzi bowiem, że pewne materiały zostały zniszczone, a polscy historycy w to wątpią - powiedział prof. Marciniak.
Jak udało nam się dowiedzieć, do poważnej dyskusji doszło w często pomijanej przez wiele publikacji, nawet w Polsce, kwestii rabunku gospodarczego ziem polskich znajdujących się pod sowiecką okupacją w czasach PRL. - Może być tak, że w tym przypadku będzie inny sposób interpretowania, np. w rosyjskim tekście może nie pojawić się określenie "rabunek" - suponował prof. Marciniak, zapytany przez "Nasz Dziennik" o kwestię wywozu z Polski do Związku Sowieckiego węgla oraz różnego rodzaju artykułów, maszyn i urządzeń. - Autor polski zaś będzie wskazywał na nieekwiwalentność wymiany - dodał prof. Marciniak, tłumacząc, iż jeśli chodzi o obrót towarami z ZSRS na zasadzie porozumień wzajemnych, to występuje problem metodologiczny w postaci braku rozliczenia w dewizach, a co za tym idzie - trudności obliczenia, czy został on sprzedany po zaniżonych cenach. - Tutaj są istotne różnice między naszą a rosyjską stroną - podkreślił prof. Marciniak. Jako przykład podał wydobycie węgla z okręgu wałbrzyskiego, do którego Rosjanie dostarczyli jeńców niemieckich do pracy w kopalniach. - Za ten węgiel przez kilka dobrych lat po zakończeniu wojny Polska rzeczywiście nie otrzymała pieniędzy - przypomniał. W wersji rosyjskiej nie znajdzie się także informacja o zapóźnieniu technologicznym wynikłym ze wzajemnych stosunków gospodarczych ze Związkiem Sowieckim.
Jak poinformował Andrzej Przewoźnik, w publikacji obecny będzie problem ścigania i mordowania polskich partyzantów AK przez powiązany z Moskwą aparat bezpieczeństwa. Tej kwestii jednak szczegółowo nie dyskutowano. Analogiczne trudności napotykamy, jeżeli chodzi o zagadnienie stanu wojennego w Polsce. Rozdział temu poświęcony zostanie napisany przez prof. Andrzeja Paczkowskiego. W pracach nad publikacją uczestniczą również prof. Adam Daniel Rotfeld oraz prof. Daria Nałęcz.
Podręcznik zaczyna się od następstw I wojny światowej, czyli rozpadu imperium rosyjskiego, rewolucji oraz odrodzenia państwa polskiego, potem omawia wojnę, stosunki w okresie międzywojennym, II wojnę światową, stosunki w okresie wojny, następnie okres powojenny, poszczególne etapy i formy zależności Polski od ZSRS. Książka kończy się na latach 90. w wersji rosyjskiej i na czasach współczesnych - w polskiej. Publikację kończą rozdziały dotyczące przemian politycznych w Polsce i w Rosji w latach 90., stosunków wzajemnych oraz rozdział poświęcony rozliczeniu z komunizmem w Polsce i w Rosji.
Z dostępnych nam informacji wynika, że w rozdziale dotyczącym przemian politycznych lat 90. autorzy rosyjscy skoncentrują się raczej na przełomie lat 80. i 90. i doprowadzą to najprawdopodobniej do 1991 roku, czyli do rozpadu Związku Sowieckiego (w tej chwili przedstawili taką koncepcję, która w przyszłości może jednak ulec zmianie). - Jest to rozdział zamknięty, natomiast rozwój Rosji po 1991 roku jest rozdziałem otwartym i może autor nie chce formułować swoich ocen i opinii - przypuszcza prof. Marciniak.
Książka jest podzielona na części i w każdej będą dwa teksty: polski i rosyjski, pisane przez dwóch różnych autorów. Historycy uzgodnili już wstępny konspekt. Strona polska nie ingeruje jednakże w to, co pisze strona rosyjska, i vice versa. - Mamy jednak świadomość, że to będzie we wspólnym wydawnictwie, że to będzie skonfrontowane z opiniami polskich i rosyjskich autorów. W Krakowie była prezentacja rozdziałów i ich zawartości. Nie słyszałem, żeby były tam wypowiadane poglądy skrajne. Nie przypuszczam, żeby znajdowały się tam opinie, które można by umownie nazwać rewizjonistycznymi - powiedział prof. Marciniak.
Wprawdzie rosyjscy historycy nie skarżą się na naciski ze strony Kremla, jednakże biorąc pod uwagę skład komisji (przedstawiciele polskiego i rosyjskiego MSZ), nie sposób ich uniknąć. Ale o tym nikt oficjalnie nie mówi. Warto zwrócić również uwagę na sposób powołania grupy, a mianowicie - poprzez ministerialne nominacje. - To jest pozornie niepolityczne ciało, ale faktycznie znajduje się pod kontrolą polityków - ocenił prof. Włodzimierz Marciniak, zwracając jednocześnie uwagę na ogromny wkład rosyjskich dziennikarzy w dotarcie do dokumentów w najbardziej drażliwej dla Kremla sprawie katyńskiej. W jego opinii, nawet gdyby Kreml usiłował ze względów politycznych doprowadzić do zablokowania prac grupy ds. trudnych, byłoby to na obecnym etapie trudne.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-06-03

Autor: wa