Najpierw więcej praw, potem własne państwo
Treść
Radykalnej decentralizacji Polski domagali się uczestnicy III Marszu Ruchu Autonomii Śląska, który w sobotę przeszedł ulicami Katowic. W oficjalnych wystąpieniach zwolennicy decentralizacji mówią o zwiększeniu niezależności Śląska od władz Polski. W ocenie Rajmunda Pollaka, od lat zabiegającego o zdelegalizowanie Ruchu, docelowo chodzi o oderwanie regionu od Polski i utworzenie swoistego landu ciążącego w stronę Niemiec.
W marszu wzięło udział około tysiąca członków i sympatyków Ruchu Autonomii Śląska. Marsz nieprzypadkowo zbiegał się w czasie z 89. rocznicą ustanowienia autonomii Śląska. Uczestnicy manifestacji głośno mówili o decentralizacji Polski, czyli o zmniejszeniu zależności regionów od władz centralnych. Zdaniem Ruchu, Śląsk obecnie nie wykorzystuje swego potencjału, a winne takiej sytuacji są najwyższe władze państwowe. Zdaniem lidera RAŚ Jerzego Gorzelika, autonomia dla Śląska to pomysł realny, choć nie da się wrócić do czasów międzywojnia. - To musi być wariant zmodernizowany, dostosowany do wymogów współczesności - zaznaczył. Ruch chciałby, by autonomiczny region posiadał własny parlament, który mógłby stanowić prawo nawet w randze ustaw. Region miałby też samodzielnie decydować o swoich finansach. Władze centralne miałyby jedynie decydować w sprawach obronności i zabierać wiążący głos w kluczowych kwestiach polityki zagranicznej. RAŚ uważa, że do autonomii powinien mieć prawo każdy region, jeśli tylko jego mieszkańcy wyraziliby taką chęć. Regiony miałyby też ustalać własne proporcje zależności od władz Polski. Obecnie przedstawiciele Ruchu prowadzą prace nad propozycją statutu organicznego dla Śląska.
Przed uleganiem roszczeniom RAŚ przestrzega Rajmund Pollak, były radny Sejmiku Śląskiego, który od wielu lat zabiega o delegalizację Ruchu, widząc w nim organizację antypolską, której działalność zagraża integralności kraju. - RAŚ to jest nowa V kolumna skierowana przeciwko Polsce. Przypomnę, że w 1939 roku V kolumna też tylko maszerowała, a potem strzelała w plecy polskim żołnierzom - podkreśla Pollak. Sprawę bagatelizują zarówno władze samorządowe, jak i rządowe. - Wystąpiłem do premiera Donalda Tuska, by zdelegalizować ten Ruch, ale nikt sprawą się nie zainteresował - dodał.
Rajmunda Pollaka razi fakt, że Ruch jawnie domagający się autonomii regionu otrzymuje do zabezpieczenia swoich imprez pomoc polskiej policji. W jego ocenie, gdyby nie ta obstawa Ruch natknąłby się na silne protesty mieszkańców regionu.
Pollak zauważył, że RAŚ współpracuje z Ruchem Narodowości Śląskiej i Związkiem Wypędzonych Eriki Steinbach. - RAŚ jest organizacją ponadnarodową, która dąży do utworzenia państwa śląskiego, które będzie sięgało od Gliwic po Ostrawę, do granicy z Niemcami. Co ciekawe, RAŚ to nie jest ruch, który nienawidzi Polski. On nie toleruje Polaków. To ludzie, którzy kochają Śląsk, ale chcieliby, aby żyli tu wyłącznie Ślązacy - dodał.
O autonomii Górnego Śląska 15 lipca 1920 r. zadecydował Sejm. Nadany wówczas regionowi Statut Organiczny zezwalał Śląskowi na powołanie własnego Sejmu, który opracowywał budżet zasilający Skarb Śląski - część dochodów była odprowadzana do budżetu centralnego, reszta pozostawała w regionie. Autonomię zakończył w praktyce wybuch II wojny światowej. Formalnie w 1945 roku uczyniła to komunistyczna władza Polski.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-07-20
Autor: wa