Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Najpierw trzeba zbudować gazociągi

Treść

Wypowiedź Piotra Woźniaka, ministra gospodarki w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego

- Założony przez rząd Donalda Tuska "program atomowy" ma służyć do produkcji energii elektrycznej i w żadnym wypadku nie przyczyni się do dywersyfikacji dostaw gazu. Ponadto w Polsce prawie wcale nie wytwarza się prądu elektrycznego w procesie spalania gazu. Prawie 96 proc. energii elektrycznej produkowanej w Polsce pochodzi z elektrowni węglowych w proporcji: ok. 40 proc. z węgla brunatnego i 60 proc. z węgla kamiennego.
- Od początku były plany budowy terminalu regazyfikacji LNG [prawidłowa nazwa "gazoportu"], w tym założenia techniczne polegały na zaprojektowaniu i wykonaniu w pierwszym etapie infrastruktury magazynowej na ok. 7,5 mld m sześc. gazu, tj. 3 razy po 2,5 mld m sześciennych. W następnych 2 etapach planowano stopniowo powiększać zdolność przeładunkową i transportową na odcinku terminal - rurociągi Gaz-System SA po 2,5 mld m sześc. w każdym następnym etapie.
- Wielkość 1/7 całego bilansu energetycznego kraju jest nonsensowna, ponieważ 2,5 mld m sześc. gazu ziemnego to mniej więcej 2200 ktoe (kiloton ekwiwalentu ropy, oil equivalent), a roczny bilans energetyczny Polski to prawie 98 tys. ktoe energii pierwotnej, czyli wyliczona proporcja wynosić by musiała 2/100, a nie 1/7. Jeżeli natomiast mówilibyśmy o samym rynku gazu ziemnego, nie zaś całym rynku energii w Polsce, który sięga 14,5 mld m sześc. rocznie, to wtedy wyliczona proporcja to 2,5/14,5, czyli niecała 1/6.
- Nikt nigdy nie proponował gazu rosyjskiego z bilansu dostaw, a sformułowanie "nawet rząd PiS" nie jest tu żadnym odnośnikiem, tylko próbą zdystansowania się od rywali politycznych. A to nie powinno mieć miejsca, ponieważ dywersyfikacja źródeł dostaw, o ile pamiętam, nigdy nie była kontrowersyjna dla PiS i PO. Sformułowanie modelowego portfela importowanego gazu ziemnego dla Polski miało miejsce w 1999 r., gdzie przewidziano 50 proc. importu ze wschodu (Rosji i państw środkowoazjatyckich łącznie) oraz 50 proc. importu ze źródeł zupełnie niezależnych od Rosji pod każdym względem, tj. handlowym, transportowym, tranzytowym i infrastrukturalnym. Zakładano przy tym, że 1/3 bilansu (w tym przypadku rynku wewnętrznego, czyli popytu krajowego na gaz ziemny) zaspokajana będzie stale ze złóż własnych, czyli krajowych.
- Gazociągi do transportu gazu ze Skandynawii do Polski muszą najpierw powstać. PGNiG SA jest ułamkowym (ok.15-17 proc.) właścicielem praw do trzech złóż norweskich Idun, Skarv i Snadd na Morzu Norweskim, przez co ma dostęp do sieci przesyłowej w akwenie Morza Norweskiego (na zasadach kodeksu sieciowego tam obowiązującego od 1974 roku), jest też partnerem w konsorcjum, które buduje gazociąg Skanled zaplanowany do połączenia stacji Karsto na południowo-zachodnim wybrzeżu Norwegii z północnym wybrzeżem Danii przez zachodnie wybrzeże Szwecji, a przez to służyć ma do połączenia systemu gazociągów morskich na Morzu Norweskim z systemem gazociągów duńskich na lądzie. System gazociągów duńskich podlega zasadom i regułom UE i może być dostępny dla przesyłu gazu z Morza Norweskiego dalej, np. do Niemiec lub do Polski. I de facto już jest od dawna połączony z systemem niemieckim na lądzie. Warunkiem przesyłu tą drogą do Polski jest realizacja inwestycji w gazociąg przesyłowy morski ze wsch. wybrzeża Danii do wybrzeża polskiego (ok. 230 km), oczywiście wraz z konieczną infrastrukturą przesyłową (tłocznie, opomiarowanie itp., tak jak to się robi na całym świecie).
- Norwegia (StatoilHydro A/S, spółka giełdowa), zapowiedziała w 2007 roku zwiększenie wydobycia do 100+ mld m sześc. rocznie w ciągu 4 lat, natomiast ktoś musi siąść do negocjacji w sprawie zakupu gazu dla Polski, zamiast zasłaniać się błędnymi informacjami na ten temat; te mylące informacje pochodzą od naszych lobbystów na rzecz krajowego wydobycia i importu z Rosji, mimo ich pełnej świadomości, że krajowe zasoby nie wystarczą nigdy na pełne zaopatrzenie wewnętrznego rynku. zyli Norwegowie mają gaz do sprzedania, tylko trzeba wznowić negocjacje przerwane od listopada 2007 roku. Odkrywanie nowych złóż nie ma tu nic do rzeczy, chociaż stale następuje i będzie następować nadal.
not. AW
"Nasz Dziennik" 2009-01-19

Autor: wa