Najpierw porozumienie, później kontrole
Treść
Polska przywróci kontrolę weterynaryjną wyrobów mięsnych na polsko-ukraińskiej granicy dopiero wówczas, gdy Ukraina podpisze z Polską porozumienie w sprawie handlu mięsem. Taką deklarację złożył wczoraj Krzysztof Jażdżewski, główny lekarz weterynarii.
- W sprawie rozmów ze stroną ukraińską zostało wystosowane kolejne pismo przez głównego lekarza weterynarii Krzysztofa Jażdżewskiego, ale odpowiedzi nie mamy - poinformowała Małgorzata Książyk - p.o. rzecznik prasowy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Główny inspektor weterynaryjny Ukrainy Iwan Bisiuk oświadczył w ubiegły wtorek, że w związku z powtarzającymi się przypadkami przemytu Ukraina na razie nie ma zamiaru znosić zakazu importu mięsa z Polski. Krzysztof Jażdżewski, komentując to oświadczenie, powiedział, że Polska nie kontroluje na granicy polsko-ukraińskiej transportów mięsa, ponieważ wciąż oficjalnie obowiązuje zakaz wywozu. - Nie podpisujemy żadnych świadectw, bo oficjalnie nie ma importu. Podpisane są uzgodnienia pomiędzy polskimi i ukraińskimi służbami weterynaryjnymi dotyczące procedur kontrolnych. Gdy zakaz zostanie zniesiony, wdrożymy system kontroli - powiedział. I dodał, że dopóki Ukraina nie podpisze porozumienia w sprawie handlu mięsem z Polską, dopóty strona polska nie będzie interweniować na granicach. Jażdżewski poinformował także, że strona ukraińska "unika ostatecznego spotkania". - Ja nie mogę jednostronnie wdrażać procedur, jeśli druga strona tego do końca nie ustaliła - tłumaczył.
Polska strona spodziewała się, że zakaz wwozu mięsa z Polski na Ukrainę zostanie anulowany jeszcze w maju. Jednak do tego nie doszło.
O zakazie importu polskiego mięsa i jego przetworów strona ukraińska poinformowała 26 marca. Według Ukrainy, mięso z Polski przywożone jest "bez odpowiednich dokumentów weterynaryjnych". Z kolei zdaniem polskiej strony, na wwóz mięsa bez stosownych dokumentów weterynaryjnych powinny reagować ukraińskie służby celne.
Nie zmienia się także sytuacja w handlu towarami pochodzenia roślinnego i zwierzęcego z Rosją. - Brak również odpowiedzi ze strony rosyjskiej w sprawie rozmów - poinformowała Książyk. Zapewniła ponadto o ciągłej gotowości do rozmów w tej sprawie wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Szef resortu rolnictwa taką gotowość wyraził w maju.
Jeśli chodzi o kary za przekroczenie limitu mleka przez polskich rolników, to informacje w tej sprawie będą podane przez Agencję Rynku Rolnego w czerwcu. - Ostatecznych wyliczeń jeszcze nie ma - powiedziała Książyk.
Według wstępnych danych, Polska miała przekroczyć limit o mniej więcej 300 tys. ton. Dokładne dane o przekroczeniu kwoty mlecznej Polska musi przekazać Brukseli do 1 września. Decyzja o karach zapadnie kilka tygodni później. Według wstępnych wyliczeń, kara za przekroczenie limitu wyniesie ok. 36 gr za każdy litr nadwyżki. Część polskich rolników płaciła już zaliczki w wysokości 20 groszy, co oznacza, że będą musieli dopłacić po 16 gr za litr. Minister rolnictwa Andrzej Lepper zapowiedział, że będzie się starał o rozłożenie spłat na raty.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2006-06-06
Autor: ab