Najpierw budżet
Treść
Miały być wczoraj, może będą dziś. Rozmowy o ewentualnej koalicji PiS z PSL i Samoobroną mają się rozpocząć po zakończeniu prac sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Ale czy się rozpoczną? Chyba już wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że nie są one prowadzone po to, by koalicja powstała, ale - powstawała. Cały scenariusz polityczny najbliższych tygodni uzależniany jest przez PiS od przebiegu sejmowych prac nad budżetem. Coraz więcej wskazuje na to, że jest jasny: jeśli będzie dobry budżet, uwzględniający założenia rządu i niezakładający niewiarygodnych dochodów państwa, m.in. z NBP, to możemy uniknąć wyborów w tym roku.
Rozmowy PiS - PSL miały zacząć się już wczoraj rano. Najbardziej zaskoczony tą wiadomością był jednak, zaraz po przybyciu do Sejmu, szef zespołu negocjacyjnego i klubu parlamentarnego PiS Przemysław Gosiewski. W pokojach sejmowych PSL trwały już ostatnie przygotowania do rozpoczęcia rozmów, gdy zadzwonił do Marka Sawickiego z prośbą o informację na ten temat. Wyjaśnił, że to chyba oczywiste, iż rozmowy nie mogą trwać w chwili, gdy nad zgłoszonymi w II czytaniu poprawkami do budżetu pracuje sejmowa komisja finansów. - To racjonalny pogląd przewodniczącego Gosiewskiego - tłumaczył niedługo później Sawicki.
Rozmowy mają się rozpocząć dzisiaj w południe. Czy się rozpoczną? Wszystko wskazuje na to, że tak, bo w komisji finansów poprawki, którym sprzeciwiał się rząd, nie zyskiwały pozytywnej rekomendacji posłów. To zaś, zgodnie ze słowami Gosiewskiego, jeden z warunków "poważnych rozmów". Czy także o tece wicepremiera dla Andrzeja Leppera? Tutaj stanowisko PiS jest ostrożne.
- Najpierw budżet i plan polityczny związany z konkretnymi ustawami proponowanymi przez rząd, a dopiero potem możemy rozmawiać o podziale stanowisk - wyjaśnia Gosiewski.
Coraz częściej w sejmowych kuluarach zamiast o prawdopodobnych koalicjach mówi się o szybkich wyborach parlamentarnych. Oczywiście nikt nie przyznaje się do tego, że się ich obawia, za to coraz więcej partii potwierdza rozpoczęcie przygotowań do wiosennej elekcji. W Platformie Obywatelskiej kierownictwo partii rozmawiało wczoraj o listach, składzie sztabu wyborczego i przebiegu ewentualnej kampanii. PSL i LPR zbyt boją się wyborów, by - jak nieoficjalnie mówią politycy tych ugrupowań - kusić los przygotowaniami. Wolą się skupić na przekonywaniu PiS, że w tym układzie parlamentarnym można jeszcze zrobić wiele dobrego. - Prezes PiS Jarosław Kaczyński doprowadził nas do takiej sytuacji, że zamiast o tym, jak naprawiać Polskę, musimy rozmawiać o kampanii wyborczej - tłumaczy tę sytuację lider PO Jan Rokita.
Ale PiS odpowiada zdziwieniem: na propozycję przedstawienia przez Platformę warunków koalicji na piśmie ta zaproponowała to samo, co kilka miesięcy temu. - Opracowaliśmy to, co potrafimy - przyznał w radiowych Sygnałach dnia Donald Tusk.
Po co koalicja?
Z rozmów z politykami PiS wynika dość jasny scenariusz najbliższych zdarzeń. To od przeforsowanych w III czytaniu poprawek i wykrystalizowanego w ten sposób ostatecznego kształtu budżetu zależy dalszy los parlamentu. Jeśli budżet przejdzie w takim kształcie, jakiego oczekuje rząd, to nie będzie powodów do rozwiązywania parlamentu. Nie będzie ich też do tworzenia jakiejkolwiek koalicji. - Bo na każdą ważną ustawę w ciągu roku PiS będzie w stanie zebrać wystarczającą większość, a główne rządzenie i tak odbywa się poza parlamentem - mówi jeden z polityków.
A w ostateczności za głosowanie trzeba "zapłacić". I tak za poparcie kandydatury Rzecznika Praw Obywatelskich (PiS wystawiło tu Janusza Kochanowskiego, ale jeszcze nie doszło do głosowania) LPR otrzyma prawo do przedstawienia "racjonalnej" kandydatury na Rzecznika Praw Dziecka. Za ustawę medialną to sejmowi kandydaci Samoobrony i LPR otrzymają głosy posłów PiS. Jak długo da się tak rządzić?
- Pewnie tak długo, aż nie zaczną się poważniejsze przesilenia w Platformie Obywatelskiej. To, że się zaczną, jest niemal pewne - mówi jeden z posłów PiS.
Sojusz "anty-PiS"
Alternatywny wariant zakłada sojusz "anty-PiS" w III czytaniu budżetu. Mogłoby do niego dojść, gdyby w poniedziałek Samoobrona zirytowała się brakiem koalicji. Wówczas mogłoby dojść do powtórki wydarzeń z ubiegłego tygodnia i powstania koalicji antyrządowej, w której popierane są poprawki wywracające budżet. Argument z koniecznością wyborów i PiS, i prezydent Lech Kaczyński dostają wówczas do ręki. Jaką drogą? 24 stycznia odbywa się III czytanie budżetu i ustawa trafia do Senatu, który ma 20 dni na zajęcie się nim. 1 lutego prezydent zwołuje konferencję prasową i, posiłkując się ekspertyzami prawniczych autorytetów, ogłasza, że właśnie minął termin, w którym powinien otrzymać uchwalony budżet.
Mikołaj Wójcik
Scenariusz wydarzeń według PiS
- od przeforsowanych w trzecim czytaniu budżetu poprawek i wykrystalizowanego w ten sposób ostatecznego kształtu tej ustawy zależy dalszy los parlamentu
- jeśli budżet przejdzie w takim kształcie, jakiego oczekuje rząd, nie będzie powodów do rozwiązywania parlamentu
- nie będzie ich też do tworzenia jakiejkolwiek koalicji, gdyż na każdą ważną ustawę w ciągu roku PiS będzie w stanie zebrać wystarczającą większość
"Nasz Dziennik" 2006-01-18
Autor: ab