Najmniejsi święci
Treść
Dzieci zmarłe przed narodzinami są zbawione. To nasi najmłodsi święci, których możemy prosić o wstawiennictwo u Boga. Dzieci zabite podczas aborcji, także te, które straciły życie w wyniku procedur in vitro, to współcześni męczennicy.
Jakiś czas temu uważano, że dzieci, które zmarły przed urodzeniem, znajdują się w otchłani. Nie są potępione, ale także nie oglądają Pana Boga. Stoją gdzieś u drzwi Nieba. Dziś wierzymy, że są w Niebie, że żyją pełnią szczęścia. Jak mówi dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej "Nadzieja zbawienia dla dzieci, które umierają bez chrztu", teoria otchłani, do której przez wieki odwoływał się Kościół, by pokazać los dzieci, które umierają bez chrztu, nie znajduje bezpośredniej podstawy w Objawieniu, mimo że od dłuższego czasu należy do tradycji nauczania teologicznego.
Jak wyjaśnia nam ks. dr hab. Piotr Kieniewicz MIC z Katedry Teologii Życia Instytutu Teologii Moralnej KUL, nauczanie Kościoła katolickiego, jeśli chodzi o status zbawienia dzieci zmarłych przed narodzinami, nigdy nie było definitywnie określone. - Oczywiście, trzeba pamiętać, że teologia - jak każda nauka - rozwija się stopniowo i nie można przykładać dzisiejszej miary do myśli średniowiecznej. Przez wieki prowadzono dyskusje na temat zbawienia dzieci zmarłych bez chrztu. Towarzyszyło im przekonanie, że dzieci te nie są potępione, choć także pojawiały się czasem opinie, iż nie mają pełni zbawienia. Być może brały się stąd, że jest powiedziane, iż zbawienie przychodzi do człowieka na mocy chrztu. Chrystus powiedział, że kto uwierzy i przyjmie chrzest, ten będzie zbawiony. Jeśli zapominamy o tym wymogu wiary, wtedy łatwo zaczynamy traktować chrzest jakby magicznie, jako swoistą polisę ubezpieczeniową - nie tylko przed potępieniem, ale wręcz przed chorobami czy śmiercią. Niewiele ma to wspólnego z chrześcijańskim rozumieniem tego sakramentu. Chrzest dzieci udzielany jest na podstawie wiary rodziców, by dzieci mogły w niej dorastać. Wtedy rzeczywiście staje się źródłem zbawienia na mocy obietnicy - wyjaśnia ks. dr Kieniewicz.
Co zatem dzieje się z dziećmi, które straciły życie, a nie zostały ochrzczone? - Jeśli chodzi o dzieci, które zostały zabite w wyniku aborcji czy in vitro, są zbawione na mocy męczeństwa, ponieważ są ochrzczone w swojej krwi. Podobnie jak Święci Młodziankowie z Betlejem, wyznają one Chrystusa nie ustami, lecz śmiercią. W przypadku dzieci, które umarły w sposób naturalny, sytuacja jest inna - mówi ksiądz doktor. Pismo Święte nie mówi nic na ich temat. Ponieważ jednak trudno było pogodzić obraz Boga oddającego własnego Syna za nasze grzechy z sytuacją potępienia dzieci zmarłych bez chrztu, zaczęto tworzyć różne teorie mające określić ich status: jedni mówili, że są w otchłani, inni, że są gdzieś w zawieszeniu. Aby niejako wyjaśnić tę sytuację, bł. Ojciec Święty Jan Paweł II zwrócił się do Komisji Teologicznej, działającej przy Stolicy Apostolskiej, o opracowanie naukowe tego tematu. Opinia Papieskiej Komisji Teologicznej została umieszczona w specjalnym dokumencie "Nadzieja zbawienia dla dzieci, które umierają bez chrztu". Dokument ten został przedstawiony do wiadomości Ojcu Świętemu i można powiedzieć, że najlepiej wyraża myślenie Kościoła w tym względzie.
Ksiądz Kieniewicz wyjaśnia, że w przypadku dzieci, które umierają, zanim się urodzą, mamy pewność nadziei zbawienia. - Ich zbawienie płynie nie tyle z faktu obietnicy związanej z chrztem i przyjęciem wiary ani z racji śmierci męczeńskiej, ale po prostu z darmowej miłości Boga. Bóg Ojciec, który wydał swojego Syna na śmierć, jednocześnie w Objawieniu na wiele sposobów pokazał, że szczególną miłością darzy dzieci. Stąd płynie nasza nadzieja, że dając życie dziecku i wołając je do siebie, nie porzuca go, ale raczej wprowadza do swojego domu. Spójrzmy na teksty Liturgii pogrzebowej dzieci, które nie otrzymały chrztu. Wszystkie one odwołują się do dzieła zbawienia i wyrażają ufność, że Pan Bóg przyjmuje je do Nieba. Te modlitwy są bardzo podobne do tych, którymi modlimy się w czasie pogrzebu ludzi dorosłych. Nie mamy pewności zbawienia, ale ufamy - mówi kapłan, odsyłając nas jednocześnie do tekstów Pisma Świętego, w których widać niesamowitą miłość Bożą w stosunku do dzieci.
Małgorzata Pabis
Nasz Dziennik Czwartek, 3 listopada 2011, Nr 256 (4187)
Autor: au