Najlepsza nauka idzie przez przykład. O ósmym stopniu pokory
Treść
Starsi, którzy są w klasztorze, powinni umieć wprowadzić młodszych w życie monastyczne zarówno przykładem swego życia w codzienność, jak i też pokazując bogactwo tradycji monastycznej.
Ósmy stopień pokory: jeżeli mnich czyni to tylko, do czego zachęca go wspólna reguła klasztoru i przykłady starszych (RB 7,55).
Stopień ten można tak rozumieć, że jest wyrazem sympatii czy miłości wobec młodszych. My, starsi, którzy tutaj jesteśmy, mamy dla nich być rodzajem zachęty do hartu ducha, mamy im we wszystkim dopomagać. Jeśli jest powiedziane: „mnich czyni to tylko, do czego zachęca go wspólna reguła klasztoru i przykłady starszych”, to w taki sposób mamy postępować, żebyśmy rzeczywiście tym przykładem dla młodszych byli. Więcej wymaga się od nas niż od młodzieży zakonnej.
Można ten tekst rozumieć jeszcze inaczej, jeśli przez słowo maior zrozumiemy nie tyle „starszych” czy „przełożonych”, co „przodków”. Jednym ze znaków etyki rzymskiej było coś, co nazywano mianem mos maiorum – obyczaj przodków. Kiedy czyta się Liwiusza czy Salustiusza, czy innych wczesnych historyków rzymskich (Tacyta już może nie, on może był zbyt cyniczny na to), to widać, że oni odwoływali się do „obyczaju przodków”. I jeśli w taki sposób przeczytamy ósmy stopień, to lista wzorów do naśladowania bardzo się rozszerza. Wówczas nie będzie ograniczała się tylko do tych, których młody człowiek może spotkać w klasztorze, ale będzie odnosiła się do całej tradycji monastycznej. Wtedy sformułowanie: „do czego zachęca wspólna reguła klasztoru i przykłady starszych”, będzie się odsyłało do całej tradycji monastycznej. Podobne rozszerzenie mamy w ostatnim rozdziale naszej Reguły. Rozdział 73. nosi tytuł O tym, że reguła ta nie daje wszystkich wskazówek potrzebnych, by zachować całą sprawiedliwość. Od wersu 3. będziemy mieli katalog, w którym św. Benedykt wymienia, co uważa za „obyczaj przodków”. A zatem: „Czyż jest taka strona albo zdanie natchnione przez Boga w Starym i Nowym Testamencie, które by nie zawierało najsłuszniejszych zasad życia ludzkiego?” (RB 73,3). Najpierw Biblia, słowo Boże, Pismo Święte. Musimy pamiętać o tym, że w tradycji starszej niż św. Benedykt (mowa o tradycji św. Bazylego Wielkiego), regułą, tak jak to rozumie Bazyli, mógł być jedynie Nowy Testament. To jest reguła dla mnichów. To, co my potocznie określamy mianem Reguł św. Bazylego, jest zbiorem pytań i odpowiedzi. Kiedy Bazyli porządkował życie monastyczne w Azji Mniejszej i jeździł do różnych wspólnot, to udzielał odpowiedzi na pytania zadawane przez braci. Potem wszystko to zostało spisane i wydane. Zaraz po Nowym Testamencie wraz ze wszystkimi komentarzami (Hieronima, Orygenesa), te klasyczne dzieła z życia duchowego stawały się regułą życia.
„A któraż księga świętych katolickich Ojców nie przynosi wyraźnie pouczeń, w jaki sposób mamy prostą drogą dążyć do naszego Stwórcy” (RB 73,4). Mamy tu już mniej konkretne powiedzenie: „święci Ojcowie”, ale jeśli czytamy uważnie Regułę Benedykta, to wystarczy zajrzeć sobie do indeksu i przekonać się, że operuje on tekstami św. Augustyna, bardzo dużo cytuje Cypriana, Tertuliana. Chętnie sięga także po kazania papieża Leona Wielkiego. To jest bardzo ważne źródło. Pamiętajmy o tym, że kiedy Benedykt był młodym człowiekiem, studiował w Rzymie. Przybył tam ok. 500 roku. Leon już nie żył od około 50 lat, ale pamięć o nim jako obrońcy ortodoksji i pasterzu Wiecznego Miasta była bardzo żywa, dlatego do jego kazań bardzo chętnie i często powracano. Zwróćmy też uwagę na charakter dogmatyczny tych tekstów. Nie są to jakieś pobożnościowe, ulotne dziełka. Benedykt daje swoim braciom do czytania rzeczy gatunkowo ciężkie, wymagające „przysiadu” i refleksji, formacji intelektualnej.
Czymże zaś są konferencje Ojców i ustawy, ich żywoty, czymże Reguła Ojca naszego Świętego Bazylego, jeśli nie narzędziami, z których pomocą mnisi dobrzy i posłuszni budują swoje cnoty. My natomiast leniwi, źli i niedbali musimy rumienić się ze wstydu (RB 73,5–6).
Te wskazówki są już o wiele bardziej konkretne. Kiedy Benedykt mówi „konferencje Ojców i ich ustawy”, chodzi oczywiście o dzieła św. Jana Kasjana, czyli Rozmowy z Ojcami (Collationes) i Reguły (Institutiones), w których opisuje życie monastyczne pierwszych Ojców na Pustyni Egipskiej. Jak pamiętamy, Kasjan sam jako młody człowiek sporo wędrował po Egipcie, spotykał tam największych z wielkich, inspirował się ich życiem. Z tymi największymi przeprowadzał rozmowy, które zawarte są w 24 „wywiadach z gwiazdami mniszej ascezy” (Rozmowy z Ojcami). Zresztą Benedykt zaleca, ażeby Kasjana czytać przed snem. Zanim zacznie się Kompleta, trzeba czytać od 4 do 5 kartek Kasjana, dopiero potem wszyscy się schodzą i jest odmawiana wspólnie modlitwa na zakończenie dnia. I rzeczywiście widać, że Kasjan, jak się Regułę „sączy” i „ściska”, jest w zasadzie wszechobecny. Jeśli w Regule brakuje systematycznego wykładu o modlitwie, to dlatego, że jest IX i X Rozmowa Kasjana, gdzie te rzeczy są wyłożone. Benedykt nie widzi potrzeby, żeby to powtarzać. Sposób celebracji liturgicznej Psalmów też jest ułożony przez Kasjana (Institutiones). „Ich żywoty”, to jest termin techniczny, który wskazuje i zbiera następujące teksty: Żywot Świętego Antoniego Wielkiego pierwszego mnicha, ojca założyciela mnichów, napisany przez Atanazego Wielkiego, potem trzy żywoty pióra św. Hieronima, czyli Żywot Pawła, Hilariona i Malchusa, prototypów życia monastycznego, Historia mnichów w Egipcie, jest to dziennik podróży mnicha palestyńskiego, który z towarzyszami przeszedł przez wszystkie monastyczne miejscowości w dolinie Nilu i Historia Lausiaca. Muszę się przyznać, że wszystkie te teksty są mi jakoś bardzo bliskie, lubię je, często do nich wracam, robią wrażenie i rzeczywiście są porażające. Szczególny sentyment mam do Historii Lausiaca, bo to jest taki tekścik, który powstał z powodu zbyt późnego żalu… Palladiusz, który jest autorem tego tekstu, był młodym człowiekiem, który żył w Egipcie. Był uczniem „tych Wielkich”, osobiście znał Ewagriusza i potem opuścił Egipt, chociaż jeden ze Starców mu mówił, żeby tego nie robił, bo zostanie biskupem. A Palladiusz się z niego śmiał i mówił, że będzie biskupem, ale w kuchni, będzie rządził garnkami, ale nigdy nie będzie rządził ludźmi. Niestety słowa tego Starca się spełniły, Palladiusz został biskupem w Azji Mniejszej i był wciągnięty w awanturę wokół św. Jana Chryzostoma. Krew lała się na prawo i lewo, nie było względu na osobę, tylko nienawiść powodowana przez Teofila, który był biskupem aleksandryjskim i chciał zniszczyć św. Jana. Zresztą zniszczył go, bo Jan umarł z powodu różnych intryg, które Teofil snuł. W całym tym kotle był Palladiusz. Już przed swoją śmiercią spisał jakby testament dedykowany jednemu z dworzan cesarskich – Laususowi. Spisał żywoty różnych mnichów, opowieści, wspomnienia, to wszystko, co słyszał. Opisał raj przez siebie utracony. Historia Lausiaca stanowi wyraz spóźnionej skruchy.
Do puli tekstów, które mnisi powinni czytać, dochodzą oczywiście Apoftegmaty. Benedykt najprawdopodobniej znał kolekcję łacińską systematyczną, którą my określamy mianem kolekcji Palladiusza i Jana. Jak więc widzimy, jest cała biblioteka, taki stół w czytelni, do którego ludzie przychodzą, żeby praktykować to, co określamy mianem lectio divina. Jest tu miejsce i na Pismo Święte, i na dogmatykę, studium teologiczne, i na zadbanie o to, żeby poznać tradycję monastyczną, i czytanie dzieł największych z wielkich, żeby nie tracić czasu na byle co.
W tym kontekście możemy zupełnie inaczej zrozumieć Regułę. Słowo „reguła” kojarzy się nam bardzo jurydycznie. Natomiast św. Benedykt, jak się zdaje, rozumiał to pojęcie reguły o wiele szerzej. Dlatego, że w jego rozumieniu reguła to była cała ta tradycja monastyczna, taka „mgławica” tekstów, w której jego książeczka zwana „regułą dla początkujących”, była przewodnikiem po wielkim świecie mniszej duchowości. Benedykt napisał Regułę, żeby stworzyć przestrzeń jaką jest wspólnota monastyczna, w której olbrzymi ideał życia monastycznego można wchłonąć w siebie, zaabsorbować, zinterioryzować w swoim sercu, a następnie na co dzień nim żyć. Jest to „reguła”, jak on to powiadał, „dla początkujących”, ale ma zachęcać do pójścia w głąb, do nawiązania intymnej relacji z Panem Bogiem.
Myślę, że żadnego z nakreślonych wyżej sposobów rozumienia ósmego stopnia nie warto wykluczać. Starsi, którzy są w klasztorze, powinni umieć wprowadzić młodszych w życie monastyczne zarówno przykładem swego życia w codzienność, jak i też pokazując bogactwo tradycji monastycznej. Najlepsza nauka idzie przez przykład. W stosunku do tych, którzy do klasztoru przychodzą, ale i do tych, którzy już w klasztorze są i być może trochę osłabli w gorliwości, poszukują swojej tożsamości, jest to też wezwanie, żeby nie wyważać otwartych drzwi, tylko sięgnąć po to, co wieki tradycji monastycznej już dawno wypracowały.
Przypominam też to, o czym mówi odnowa soborowa, dekret Perfectae caritatis – o odnowie życia zakonnego. Znajduje się tam wezwanie, żeby wrócić do źródeł, czyli do tej tradycji, którą stworzyli nasi założyciele. W naszym wypadku tym założycielem jest nie tylko św. Benedykt, nie tylko św. Scholastyka, których czcimy jako naszych rodziców, ale cały ten olbrzymi ruch monastyczny, który rozpoczął się w Egipcie w połowie III wieku i przecież trwa nieprzerwanie aż po dzień dzisiejszy. My rzeczywiście Ojców i Matek mamy wiele i jest w czym wybierać, nie trzeba szukać po jakichś innych tradycjach zakonnych. Przez całe życie mamy co czytać i co zgłębiać. Reguła tchnie w każdym zdaniu przekonaniem, że głębia zjednoczenia z Panem Bogiem, czyli intymność z Panem Bogiem, jest dla każdego. Nie jest to przejaw luksusu, tylko wręcz przeciwnie, jest to coś, co jest jak najbardziej naturalne. Pan Bóg w końcu po to sprawił, że Jego Syn się wcielił, żeby być bardzo, bardzo blisko każdego człowieka i żeby każdy człowiek był bardzo, bardzo blisko Pana Boga. A to się dzieje najzwyczajniej w świecie: przez życie we wspólnocie, przez miłość, którą sobie nawzajem świadczymy, przez celebrację liturgiczną, przez święte sakramenty, przez lectio, przez to, że wnikamy w tę tradycję, którą nam zostawiły wieki życia monastycznego. Jest to wizja bardzo optymistyczna, ale też bardzo realna. Tu nic nie jest „wyssane z palca”, ale poparte wiekami doświadczenia.
Fragment książki Fundamenty duchowości benedyktyńskiej
Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj