Najbardziej ucierpią najbiedniejsi
Treść
Jeszcze więcej ludzi w Afryce i w Azji będzie głodować, wiele terenów może zostać zalanych przez morza, których poziom znacznie się podniesie z powodu topnienia lodowców, Europa zacznie zamieniać się w pustynię - takie niemal apokaliptyczne prognozy przedstawia najnowszy raport Organizacji Narodów Zjednoczonych. Naukowcy uważają, że najbardziej ucierpią najbiedniejsi mieszkańcy naszego globu. Niektórzy eksperci ostrzegają, że także Polska odczuje skutki tych zmian, np. w postaci jeszcze większego zmniejszenia zasobów wody. Przygotowywany przez ponad dwa lata przez 2500 ekspertów w dziedzinie klimatologii dokument dzisiaj zostanie przedstawiony w Brukseli. Sprawa na tyle zaniepokoiła świat, że po raz pierwszy w historii problemem zmian klimatycznych i ich potencjalnego wpływu na międzynarodowe bezpieczeństwo zajmą się 17 kwietnia członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ.
ONZ-owski raport opisuje efekty globalnego ocieplenia na wszystkich kontynentach. Antropogeniczna działalność człowieka, nadmierne zużycie energii i duża nieodpowiedzialność działania, przejawiająca się m.in. w podpaleniach czy pożarach lasów - zdaniem autorów dokumentu - doprowadzą w konsekwencji do nieodwracalnych zmian. Zdaniem ekspertów, niewykluczone, że milionom mieszkańców zachodniej Europy już wkrótce zacznie doskwierać brak wody! - Jeśli chodzi o kraje Europy Zachodniej, to są one na tyle bogate, że bardzo szybko poradzą sobie z brakiem wody. Poważny problem może mieć natomiast Polska, która znajduje się bardzo wysoko na liście państw zagrożonych - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. dr hab. Piotr Tryjanowski z Instytutu Biologii Środowiska Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, jeden z polskich ekspertów przygotowujących niniejszy raport. A wszystko to - jak tłumaczy - w związku z procesami stepowienia, czyli najpierw wylesiania, a potem w latach 60., 70. i 80. niszczenia zadrzewień śródpolnych. - Jest to widoczne szczególnie w Wielkopolsce - podkreśla profesor.
Jak mówi, budowanie olbrzymich zbiorników retencyjnych, które powodują, że następuje spływ wód powierzchniowych, również przyczynia się do coraz większej suszy. Ponadto wody z czasem ulegają zasoleniu, co może spowodować brak wody pitnej. - Ostatecznie jak się ma bardzo dużo pieniędzy, drogie technologie, to można - jak w Arabii Saudyjskiej - odzyskiwać wodę z morza albo ściągać lodowce z Antarktydy. To jest wszystko kwestia ceny - zastanawia się Tryjanowski.
Zdaniem naukowców, upały na połuniu Europy prawdopodobnie staną się na tyle nieznośne, że tak często odwiedzany obecnie latem przez turystów rejon Morza Śródziemnego opustoszeje. Sezon urlopowy przesunie się za to na wiosnę i jesień. Fala upałów ogarnie również Australię i Nową Zelandię, co - jak głosi raport - zwiększy ryzyko śmierci wśród osób starszych. Autorzy ONZ-owskiego dokumentu prognozują, że do 2050 r. rocznie w tym rejonie Ziemi będziemy odnotowywać nawet 5 tys. przypadków śmiertelnych.
Wzrost temperatury i zmiany demograficzne na antypodach prawdopodobnie przyczynią się do zwiększenia zapotrzebowania na energię w porze letniej, co może zapoczątkować zjawisko znane już choćby w Stanach Zjednoczonych - black-out, czyli coraz częstszych awarii w dostawach prądu.
Susze i głód
Według autorów raportu, mieszkańcom Ziemi grozi także nowa fala głodu, zwłaszcza w Afryce. Dotknie ona jednak także Azję, o ironio - zwłaszcza kraje rozwinięte. Tam - w opinii ekspertów - cierpiących głód z powodu szkód, jakie susza poczyni w sektorze gospodarki i sieci wodociągowych, będzie można liczyć na miliony. - To się wiąże z zanikaniem lasów. W ciągu ostatnich 60 lat o połowę zmniejszyła się lesistość na świecie, a to właśnie las jest głównym regulatorem klimatu, ponieważ pochłania dwutlenek węgla i produkuje tlen - podkreśla dr Leszek Kożuchowski z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, autor programu "Porady ekologa" w Radiu Maryja.
Morza zalejŕ wiele terenów
Zniszczeniu ulegnie również Wielka Rafa Koralowa, a także himalajskie lodowce. Najbardziej niepokojące jest to, że woda powstała z topniejących lodowców może zagrozić milionom mieszkańców tamtejszych terenów. - Istotnie, poziom mórz i oceanów może podnieść się o kilka centymetrów - mówi w rozmowie z nami prof. Tryjanowski. Dodaje, że choć brzmi to być może niegroźnie, w rzeczywistości dla wielu wysp położonych na wodach oceanicznych czy plaż może okazać się katastrofalne w skutkach. - W przypadku niektórych krajów, zwłaszcza żyjących z turystyki - doskonałym przykładem europejskim jest tutaj Malta - podniesienie poziomu mórz i oceanów o kilka centymetrów może oznaczać setki kilometrów kwadratowych zalanych ziem - mówi.
Współtwórca grupy roboczej ds. prognoz naukowych Międzyrządowego Panelu Zmian Klimatycznych John Houghton już w 2001 r. zauważył, że obecne tempo podnoszenia się poziomu wód przez następne 100 lat zapewne nie będzie większym problemem dla takich państw, jak Wielka Brytania czy Holandia. Dużo gorzej natomiast mogą sobie z tym radzić kraje najuboższe, jak np. Bangladesz, gdzie około 10 mln ludzi mieszka w domach położonych zaledwie metr powyżej obecnego poziomu morza, czy południowe Chiny. Zdaniem Houhgtona, znaczna część wysp Pacyfiku i Oceanu Indyjskiego się wyludni.
Niewielkie korzyĘci
Według raportu niektóre narody mogą jednak odczuć na skutek efektu cieplarnianego pewne... korzyści. Wzrost temperatury w takich krajach, jak: Kanada, Rosja, Nowa Zelandia czy Skandynawia, jako położonych daleko od tropików, może przyczynić się do zwiększenia zbiorów. Z drugiej jednak strony globalne ocieplenie uderzy w inne sektory gospodarki bogatych państw. Obszar śródziemnomorski poważnie wyschnie.
Na ile poważne są to obawy? Profesor Tryjanowski podkreśla, że wszystkie prognozy są oparte na rachunku prawdopodobieństwa. Przyznaje jednak, iż wiele sygnałów sugeruje wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia pewnych anomalii.
To nie wina człowieka?
Nie wszyscy naukowcy mówią jednym głosem w sprawie zmian klimatycznych. Jest grupa ekspertów, m.in. w USA, a nawet we Francji, według których obserwowane ocieplenie jest naturalnym zjawiskiem, nie zaś skutkiem destrukcyjnej działalności człowieka. Podają konkretne argumenty, m.in. że po 1945 r. temperatury w kolejnych dekadach spadały mimo wzrastającej emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Ponadto do obserwowanego obecnie ocieplenia przyczyniają się - ich zdaniem - zmiany w samej aktywności słońca. Sceptycy tłumaczą, że 10-letnie obserwacje zwolenników teorii globalnego ocieplenia są zbyt krótkie, by mogły stać się podstawą długoterminowych prognoz.
Aneta Jezierska
Nasz Dziennik 6-04-2007, Nr 82 (2795)
Autor: bj
Tagi: niebezpieczeństwo dla świata ocieplenie globalne ocieplenie