Nadzieja na rzeczową debatę
Treść
Nie ma przeszkód prawnych, by w Polsce powstały publiczne szkoły zróżnicowane, czyli takie, gdzie osobno uczą się dziewczęta i chłopcy, a podczas ich kształcenia kładziony jest nacisk na wydobycie ich potencjału wynikającego z płci - uważa wiceminister edukacji Sylwia Sysko-Romańczuk. W ostatnich latach wzrasta zainteresowanie rodziców ofertą programową tych szkół, a w Europie jest ich już 1253.
Ważną sprawą jest także to, iż w tego rodzaju szkołach odsetek aktów przemocy jest mniejszy niż w placówkach koedukacyjnych. Jednakże, jak podkreśliła wiceminister Sylwia Sysko-Romańczuk, nie oznacza to, że szkoły te pozbawione są w ogóle takich problemów. - Mam nadzieję na rozpoczęcie rzeczowej debaty w temacie edukacji zróżnicowanej ze względu na płeć. Chcielibyśmy tą debatą przełamać stereotypy, które w świadomości społeczeństwa polskiego jeszcze istnieją - zaznaczyła.
Profesor socjologii Cornelius Riordan, od 20 lat badający rezultaty edukacji zróżnicowanej, podkreślił, że zainteresowanie tym systemem wzrasta. Szczególnie ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii czy też w Nowej Zelandii. Profesor Riordan potwierdził też, że badania wykazują, iż na każdym poziomie edukacyjnym oddzielenie chłopców od dziewcząt, czyli ograniczenie wzajemnej interakcji, eliminuje akty przemocy między płciami.
José Maria Barnils, przewodniczący Europejskiego Stowarzyszenia Szkół Zróżnicowanych ze Względu na Płeć, podkreślił, że ceni sobie wolność i gdy widzi brak takiej alternatywy jak szkoły zróżnicowane, to budzi się w nim duch walki i sprzeciwu. Podkreślił, że walczy o to, aby dana była rodzicom wolność wyboru związana z rodzajem szkoły, do której uczęszczać będą ich dzieci. Poinformował również, odpowiadając na pytania dziennikarzy, że jako wieloletni dyrektor szkół zróżnicowanych ze względu na płeć nie zna takich przypadków, iż oddzielenie chłopców od dziewcząt miałoby negatywny wpływ na ich wzajemne relacje w przyszłości.
Jacek Sądej
"Nasz Dziennik" 2007-06-12
Autor: wa