Nadciąga autostradowy gigant
Treść
Czy autostrady w Polsce zbuduje nowy włosko-hiszpański koncern - największy na świecie operator autostrad? Trwają przygotowania do przejęcia Stalexportu SA - koncesjonariusza autostrady A4, przez włoski koncern Autostrade S.p.A. Do fuzji z Autostrade szykuje się z kolei hiszpański Albertis. Tuż przed świętami akcjonariusze Stalexportu zdecydują, czy wpuścić Włochów do Polski.
Po trwających od wiosny przymiarkach włoska spółka Autostrade S.p.A. zamierza ostatecznie przejąć Stalexport SA. Decyzję podejmie nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy Stalexportu zwołane na 4 dni przed świętami. Jeśli akcjonariusze zgodzą się na podniesienie kapitału spółki i objęcie dodatkowej emisji akcji przez Autostrade S.p.A. - umowa z Włochami podpisana zostanie najdalej w ciągu pół roku. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wyraził już zgodę na koncentrację. Transakcja będzie dla włoskiego inwestora pięknym prezentem na gwiazdkę: wraz z zadłużoną polską firmą Włosi przejmą koncesję na eksploatację autostrady A4 na odcinku Kraków - Katowice, a prawdopodobnie także na budowę dalszych odcinków trasy aż do granicy z Niemcami. Krótko mówiąc, postawią stopę w Europie Środkowowschodniej.
Autostrade S.p.A - największy na świecie operator autostrad - zapowiada ekspansję nie tylko w Polsce, ale też w całym regionie. Latem jej przedstawiciel poinformował o rozmowach z należącą do Jana Kulczyka spółką Autostrady Wielkopolskie SA - koncesjonariuszem autostrady A2, co wywołało spekulacje, że myśli o wejściu do interesu. Według naszych informacji, pertraktacje są kontynuowane. Szef koncernu Giovanni Castelucci odbył też spotkanie z ministrem transportu Jerzym Polaczkiem, po którym ten powiedział kilka ciepłych słów na temat przyszłego korzystnego partnerstwa publiczno-prywatnego przy budowie autostrad. Stalexport w konsorcjum z Autostrade S.p.A. stara się także o koncesję na budowę i eksploatację A2 na odcinku od Łodzi do Konotopy oraz A1 - z Łodzi do Katowic.
Megafuzja
Perspektywy włoskiego koncernu w Europie Środkowo-Wschodniej wzmocni zamierzona fuzja z hiszpańskim koncernem Albertis. W jej wyniku ma powstać największy na świecie koncern autostradowy, w którym Albertis uzyska przewagę kapitałową, ale jest to o tyle bez znaczenia, że akcjonariat obu spółek jest mocno rozproszony. Plany te, podjęte pod rządami premiera Silvio Berlusconiego za zgodą Komisji Europejskiej, pokrzyżował jednak nowy włoski rząd Romano Prodiego, który zagroził, że nie przekaże gigantowi koncesji na eksploatację włoskich autostrad. Sprawę wziął w swoje ręce unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług, Charlie McCreevy, który oskarżył włoski rząd o pogwałcenie zasady swobody przepływu kapitału i zapowiedział zbadanie sprawy. Po tych zawirowaniach notowania giełdowe Autostrade nieco spadły, ale znawcy rynku są pewni, że do fuzji dojdzie.
Hiszpański Albertis wcześniej odkupił od rządu francuskiego udziały w firmie zarządzającej autostradami w północnej Francji. Na transakcję wyłożył 5,3 mld euro. Przy takich kwotach inwestycje Włochów w Polsce to groszowe transakcje. Jeśli dojdzie do przejęcia Stalexportu, a potem do fuzji Autostrade S.p.A z koncernem Albertis - rozważania, kto nam zbuduje autostrady, staną się bezprzedmiotowe: hiszpańsko-włoski gigant będzie w stanie wygrać każdy europejski przetarg. Może trzeba aż tak silnej grupy, by przełamać impas w realizacji programu budowy autostrad w Polsce? Z drugiej strony, dla globalnego koncernu budowa, a potem eksploatacja autostrad na ugorach Europy Środkowo-Wschodniej to znakomity długofalowy interes - wszak tędy biegną szlaki handlowe z Zachodu na Wschód.
Ucieczka do przodu
Zarząd Stalexportu, którym kieruje były minister skarbu Emil Wąsacz, uzasadnia oddanie kontroli nad firmą jej złym stanem finansowym: Stalexport ugina się pod ciężarem długów. Przed upadłością uratowało firmę wkroczenie włoskiego koncernu Autostrade, który w czerwcu br. dokapitalizował spółkę kwotą ponad 68 mln zł, obejmując 21 proc. akcji. Dzięki "ucieczce do przodu" Stal-export jest w stanie spłacać raty zadłużenia objętego postępowaniem układowym z bankami - 605 mln zł). Zarząd obiecuje też uregulować zobowiązania wobec Skarbu Państwa i pozostałych wierzycieli, szacowane na ok. 250 mln zł. Od czasu, gdy przed kilkunastoma miesiącami na forum w Davos pojawiła się pogłoska, że Autostrade jest zainteresowana Stalexportem, cena akcji Stalexportu wzrosła ponaddwukrotnie.
Włosi nie zamierzali bynajmniej bawić się w dobrych wujków. Zadbali o to, by w umowie znalazł się zapis na temat dalszego podwyższenia kapitału i w konsekwencji - przejęcia kontroli nad spółką. Co więcej, przewidując, że akcje Stalexportu po pierwszej transakcji pójdą w górę - zagwarantowali sobie ich nabycie po takiej samej cenie jak pierwszej puli, tj. 2 zł za sztukę (gdy cena rynkowa sięga 3,79 zł). Aby transakcja doszła do skutku, pozostali akcjonariusze muszą zgodzić się na tę cenę oraz na wyłączenie prawa poboru, aby specjalne akcje serii G trafiły wyłącznie do włoskiego inwestora.
Nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy zwołano na 20 grudnia. Czy wszystko pójdzie gładko? Nie wiadomo. Nie wszyscy są zachwyceni tą transakcją. Już pierwszy etap przejmowania firmy wzbudził sprzeciw Rady Nadzorczej, która o umowie zarządu z Autostrade S.p.A dowiedziała się po fakcie. Opór stawiał zwłaszcza przedstawiciel Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (ponad 11 proc. akcji Stalexportu), który zażądał odwołania Wąsacza. Prezes uratował skórę dzięki temu, że w ostatniej chwili z szefowania radzie zrezygnował jego kolega, pozbawiając ją kworum. Potem NWZA opóźniało wyrażenie zgody na dopuszczenie akcji do obrotu giełdowego, aż Włosi zagrozili wycofaniem się z inwestycji. Ostatecznie jednak 28 listopada Komisja Nadzoru Finansowego zatwierdziła prospekt emisyjny.
Boom albo upadłość
Obecnie, w drugim etapie, zarząd oferuje Włochom nabycie całej nowej emisji akcji - 89,5 mln - za kwotę 179 mln zł, płatne gotówką. Kapitał zakładowy spółki zwiększy się z ponad 300 mln do blisko 500 mln zł, a włoski inwestor uzyska 50 proc. w spółce. Jednocześnie stopnieją udziały pozostałych akcjonariuszy. NFOŚiGW, który z ok. 18-procentowym udziałem był przed wejściem Autostrade czołowym inwestorem w rozproszonym akcjonariacie Stalexportu, teraz posiada już tylko 11 proc. akcji, a po przejęciu firmy całkowicie straci na znaczeniu. Przedstawiciel NFOŚiGW w radzie nadzorczej Stalexportu wstrzymał się od głosu w sprawie projektów uchwał. Zarząd NFOŚiGW dopiero 19 grudnia zajmie stanowisko w sprawie głosowania na walnym zebraniu Stalexportu. Napięcie będzie więc rosło do ostatniej chwili.
Wygląda jednak na to, że na przedświątecznym NWZA akcjonariusze praktycznie nie będą mieli wyboru. Zarząd Stalexportu grozi, że alternatywą przejęcia jest upadłość. Oprócz kija pokazuje też marchewkę - spodziewany dalszy wzrost kursu akcji Stalexportu i ekspansję na europejskim rynku. Ponadto Włosi muszą ogłosić wezwanie do sprzedaży do 66 proc. akcji po cenie rynkowej, akcjonariusze Stalexportu będą więc mieli okazję odbić sobie straty poniesione na transakcji 2 zł za sztukę. Spółka zamierza uczynić z działalności autostradowej swój podstawowy biznes. Polski rząd nie będzie piętrzył przeszkód przed przejęciem Stalexportu, bo w przeciwieństwie do włoskiego, nie ma jeszcze autostrad, a bardzo chciałby je mieć.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2006-12-15
Autor: wa