Nadchodzą czarne czasy dla pro-life
Treść
Z Austinem Ruse'em, prezesem Catholic Family and Human Rights Institute w Nowym Jorku, rozmawia Anna Wiejak
Dlaczego, Pana zdaniem, John McCain przegrał? Dlaczego Amerykanie udzielili kredytu zaufania ruchowi proaborcyjnemu, którego uosobieniem jest Obama?
- Myślę, że większość amerykańskich wyborców głosowała na Baracka Obamę z powodów, które nie miały nic wspólnego z aborcją. Niestety - stwierdzam to ze smutkiem - kwestie prawa do życia nie stały się w tej kampanii kluczowymi. Wyborcy przy podejmowaniu decyzji, na kogo zagłosują, kierowali się przede wszystkim względami ekonomicznymi, zasadniczo na niekorzyść Republikanów. Gdyby takie kryterium stanowiło bezpieczeństwo narodowe, John McCain mógłby wygrać. Jednakże przy obecnym stanie gospodarki, w sytuacji, kiedy ludzie winią za to Republikanów, ich kandydat po prostu nie miał szans. Kryterium aborcyjne w ogóle się nie liczyło.
Demokraci mają prezydenta i większość w Kongresie. Będzie ofensywa antynatalistyczna?
- Dobrą nowiną we wczorajszych wyborach jest to, że tradycyjny model małżeństwa wygrał nie tylko w Arizonie czy na Florydzie, ale nawet w Kalifornii, gdzie przegłosowano zmiany w stanowych konstytucjach w celu ochrony małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Małżeństwo zwyciężyło także w kilku innych stanach i to jest dla nas dobra wiadomość. Jednakże Kongres Stanów Zjednoczonych stanie się teraz jeszcze bardziej liberalny, niż był dotychczas. Uważamy zatem, że jeśli chodzi o kwestie związane z aborcją, należy się spodziewać wielu bardzo złych rzeczy, przede wszystkim zasadniczych zmian w prawie aborcyjnym. Jest takie prawo - popierane przez Obamę - o nazwie "Freedom of Choice Act", które znosi wszystkie poprzednie restrykcje względem dostępności do aborcji na całym obszarze Stanów Zjednoczonych, włącznie z obowiązkowym czasem na zastanowienie się nad podjętą już decyzją, włącznie z prawami o zakazie międzystanowej turystyki aborcyjnej. Dla poczętych dzieci wprowadzenie proponowanego przez Obamę "prawa" będzie stanowiło prawdziwą tragedię.
Mówi się, że szefem administracji Baracka Obamy zostanie Rahm Emanuel. Co będzie oznaczała ta nominacja?
- Rahm Emanuel jest bardzo liberalnym, bardzo agresywnym i dywersanckim demokratą. Wybór tego człowieka na szefa administracji będzie oznaczał, że prezydent wcale nie ma zamiaru sprawować swoich rządów w kierunku prawicowym, ale w kierunku lewicy. Ta nominacja, jeżeli nastąpi, będzie bardzo złą nowiną.
Kim jest Michelle Obama? Oprócz tego, że jest niesamowicie proaborcyjna, tak naprawdę niewiele o niej wiadomo.
- My również niewiele o niej wiemy, oprócz tego, że w trakcie kampanii mówiła różne głupie i nieprzemyślane rzeczy. Jak mogliśmy się przekonać, reprezentuje ona wyjątkowo radykalne lewe skrzydło do tego stopnia, iż w pewnym momencie sami Demokraci zaczęli ją uciszać. Ze skrajną lewicą świetnie się rozumieją. Niestety, nic więcej o niej nie wiadomo. W najbliższym czasie się przekonamy, kim jest pierwsza dama Ameryki.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-11-07
Autor: wa