Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na zapowiedziach prawie się skończyło

Treść

Wczorajszy dzień na Kremlu zapowiadany był jako próba podjęcia wielkiej reorganizacji władzy w kraju. Spekulowano, że prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew na zorganizowanej z wielkim rozmachem konferencji prasowej zdymisjonuje samego premiera Władimira Putina. Na buńczucznych zapowiedziach się jednak skończyło. Prezydent pochwalił rząd, w tym także jego szefa, a jedyną dymisją ogłoszoną przez niego było odwołanie Siergieja Mironowa z Rady Federacji.
Nadmuchany do niemożliwych rozmiarów balon medialny o ewentualnym odwołaniu ze stanowiska Putina pękł bardzo szybko, gdy tylko prezydent Miedwiediew oświadczył, że obecny rząd "pracuje jak sprawny organizm i wyciąganie z niego pojedynczych ogniw byłoby niewłaściwe". Prezydent oświadczył jedynie, że kolejny gabinet powinien być zasadniczo odnowiony, bez względu na to, jaka formacja polityczna go stworzy. Ostrożnie zaznaczył jednak, że należy pamiętać, iż "nikt nie obejmuje władzy na zawsze, a ten, który ma takie złudzenia, poważnie się myli". W jego ocenie, najlepiej świadczą o tym niedawne wydarzenia w Afryce Północnej. Apetyty dziennikarzy o potencjalnej porażającej informacji dodatkowo podsycał fakt miejsca, jakie prezydent wybrał na zwołanie konferencji prasowej. Odbyła się ona bowiem w Skołkowie koło Moskwy, gdzie z jego inicjatywy powstaje nowoczesny ośrodek naukowo-technologiczny. Jest to projekt będący całkowicie samodzielną inicjatywą obozu prezydenckiego, który w zamyśle ma być odpowiednikiem amerykańskiej Doliny Krzemowej. Ogromne apetyty ponad 800 dziennikarzy z całego świata nie zostały jednak zaspokojone.
Prezydent uchylał się także od odpowiedzi na pytania o ewentualny konflikt pomiędzy nim a środowiskiem premiera. Dziennikarze pytali, czy możliwy jest scenariusz, że w przyszłorocznych wyborach do walki o fotel prezydencki włączy się także szef rządu. - Nasze stosunki z moim kolegą i partnerem Putinem to nie jest tylko tandem. Te relacje trwają ponad 20 lat. Rzeczywiście jesteśmy zwolennikami tych samych poglądów. Mamy bardzo bliskie podejścia do kluczowych problemów rozwoju kraju. Nie oznacza to, że we wszystkim są one zbieżne. Wszelako w sprawach strategicznych jesteśmy sobie bliscy. W przeciwnym wypadku nie moglibyśmy pracować - cytuje wymijającą odpowiedź Miedwiediewa PAP. - Mam nadzieję, że przy podejmowaniu decyzji, kto dokąd ma kandydować, będziemy się kierowali poczuciem odpowiedzialności za kraj i naród - dodawał prezydent Federacji Rosyjskiej. Oznajmił też, że jeśli zdecyduje się na start w wyborach, to będzie chciał uzyskać poparcie partii politycznych, w tym tych, które wysunęły jego kandydaturę w wyborach 2008 roku. Jedną z tych partii była Jedna Rosja, na czele której stoi Putin.
Tym samym urwał pogłoski o rzekomych próbach usamodzielnienia się i zerwania zależności pomiędzy Kremlem a Białym Domem (siedziba premiera). Jedynym punktem reorganizacji w obecnych władzach było ogłoszenie przez Miedwiediewa dymisji Siergieja Mironowa z Rady Federacji, wyższej izby rosyjskiego parlamentu. Decyzję o odwołaniu Mironowa Zgromadzenie Ustawodawcze Petersburga podjęło 43 głosami za, przy 5 przeciwnych. Inicjatorem odwołania był Wadim Tiulpanow z prokremlowskiej partii Jedna Rosja. Zarzucił mu brak zaangażowania w interesy Petersburga poprzez m.in. niepozyskiwanie federalnego dofinansowania na rozwój miasta. Zwracając się do zdymisjonowanego polityka, Miedwiediew zaapelował, by przyjął on tę decyzję "ze spokojem".
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-05-19

Autor: jc