Na Zachodzie... zmiany
Treść
John McCain wyrasta na głównego kandydata Republikanów w wyścigu do Białego Domu. Poparcia udzielili mu Rudolph Giuliani i gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger. Natomiast Demokraci Barrack Obama i Hillary Clinton zmierzyli się w ostatniej debacie przed kluczowymi prawyborami w "superwtorek", 5 lutego. Eksperci ocenili debatę jako zaskakująco życzliwą. Poparcie burmistrza Nowego Jorku, który wycofał się z kampanii prezydenckiej, oraz słynnego "Terminatora" zaowocuje z pewnością dużym zastrzykiem głosów dla McCaina. Staje się on przez to najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa w zachodnich stanach USA. Nieco zaskakuje wsparcie, jakiego udzieliła Republikaninowi część środowiska aktorskiego (z Sylvestrem Stallone i Chuckiem Norrisem na czele), ponieważ - co podkreślał już Ronald Reagan - Holywood praktycznie od zawsze pozostawało przyczółkiem Demokratów. Większość gwiazd filmowych przedstawia się jednak jako "ludzie Obamy". Senator stanu Illinois cieszy się także poparciem bardzo popularnej prezenterki telewizyjnej Oprah Winfrey. Żaden z dwojga nadal biorących udział w walce o najwyższy urząd w USA demokratycznych kandydatów nie ma zamiaru wycofywać się na obecnym etapie i przekazać swojego poparcia drugiemu. Tym bardziej że w ostatnim czasie zarówno Obamie, jak i Clinton udało się pozyskać spore fundusze na prowadzenie swoich kampanii. Ciemnoskóry senator, który tylko od początku stycznia wzbogacił swoje konto o 32 mln dolarów, obecnie promuje swój spot telewizyjny w 20 stanach, w których odbędą się prawybory. Clinton ze swoimi 27 milionami zebranymi w ciągu ostatnich 3 miesięcy zostaje nieco w tyle, jednak składać broni nie zamierza. Podczas debaty, która odbyła się w sali Kodak Theatre w Los Angeles, pretendenci do prezydenckiego fotela byli zgodni w krytykowaniu George'a W. Busha. Stwierdzili, że republikańska administracja pozostawia po sobie "stos problemów". Clinton zauważyła, iż ktokolwiek zostanie wybrany na prezydenta, będzie musiał się już pierwszego dnia z tymi problemami zmierzyć. Prawie cała debata przebiegała w tak serdecznym tonie. Pewne spięcia pojawiły się dopiero wówczas, gdy poruszono temat wojny w Iraku. Była pierwsza dama musiała bronić swojego poparcia dla użycia siły w Iraku wyrażonego w głosowaniu w Senacie. Obama wypominał swojej przeciwniczce tę kwestię kilkakrotnie, próbując przedstawić siebie jako osobę stałą w poglądach. - Pani Clinton w ciągu ostatnich sześciu tygodni dała nam niezliczoną ilość różnych odpowiedzi - podkreślił senator w czasie rozmowy na temat nielegalnej imigracji i problemu praw jazdy. Łukasz Sianożęcki "Nasz Dziennik" 2008-01-02
Autor: wa