Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na wzór świętej Rodziny z Nazaretu

Treść

Z Mirosławą i Alojzym Kowalkowskimi ze Słupska, z Rodziny Radia Maryja pielgrzymującej do Ziemi Świętej, rozmawia Katarzyna Cegielska

 Jakie przeżycia towarzyszą Państwu w Ziemi Świętej?

– Cieszymy się, że byliśmy w pierwszym dniu pielgrzymki w wielu miejscach, można powiedzieć, że u źródeł poznaliśmy świętą Rodzinę, bo byliśmy tam, gdzie ona bytowała. Wizyta w Kanie Galilejskiej była dla nas także dużym przeżyciem. Dopiero teraz naprawdę czujemy tę ewangeliczną prawdę. Musimy powiedzieć, że ojciec, który nas prowadzi, robi to doskonale. Czyta Pismo św., potem jeszcze je interpretuje, a to jest bardzo potrzebne. Pismo Święte znamy, często czytamy, zresztą też podczas zjazdów rodzinnych bazujemy na Piśmie Świętym. Kiedyś np. podczas takiego zjazdu rozważaliśmy sprawy rodziny postawione przez Jana Pawła II w jego pismach.

 

Dlaczego zainicjowaliście Państwo rodzinne zjazdy i jak do nich doszło?

– Mamy bardzo liczną rodzinę rozsianą po Polsce i za granicami kraju. Rodzinne zjazdy są niezwykle przyjemne. Przyjeżdża na nie dużo młodych, pięknych i wykształconych ludzi. Siedzimy sobie i gwarzymy. Odbywa się on co dwa, trzy lata, przyjeżdża około 150 osób, to też kultywujemy je i przez te spotkania integrujemy naszą rodzinę. Mamy syna, który zrobił doktorat z genealogii i teraz robi habilitację z tego zagadnienia. On przy naszej pomocy opracował drzewo genealogiczne rodów, które składają się na naszą rodzinę. Na pierwszym zjeździe wszystkie rodziny otrzymały to drzewo, było ono też wywieszone i razem z synem objaśnialiśmy, jak poszczególne gałęzie funkcjonują, którym grozi zanik, a którym trzeba pogratulować, że mają dużo potomstwa. Wzbudziło to ogromne zainteresowanie i oni stale uzupełniają, co się dzieje nowego.

 

Jesteście Państwo małżeństwem z prawie 64-letnim stażem.

– Małżeństwo  zawiera się w Kościele po to, by stworzyć rodzinę zgodnie z prawami ustalonymi przez Pana Jezusa i które Kościół nakazuje szanować. My te prawa szanujemy. Doczekaliśmy się i wychowywaliśmy czworo dzieci. Wszystkie są wykształcone. Mamy wnuków, prawnuków i każdy dzień przynosi nam z ich strony wiele radości. Oni do nas telefonują, codziennie dowiadują się, jak się mamy. To jest dla nas Boże błogosławieństwo. Życie nie jest łatwe, przeżyliśmy czasy komunistyczne, trzeba było utrzymać rodzinę i starać się o to, żeby było to, co potrzebne, gdy była wielka bieda. Cieszymy się, że nasze dzieci są bardzo uczciwe, rzetelne i pracowite. Nasze wnuki już podczas studiów pracowały, a studiowały po dwa fakultety – zawodowy i języki obce. Cieszy nas, że młodzi zawsze radzili się nas, co robić, jak postępować w różnych sytuacjach. Po to jest rodzina. I jesteśmy zadowoleni, że mamy taką dobrą rodzinę, która nas bardzo szanuje i dba o nas, nawet tak dalece, że pomogła nam kupić i uposażyć mieszkanie, żebyśmy się w nim dobrze czuli.

Bardzo dziękuję Państwu za rozmowę.

Nasz Dziennik Poniedziałek, 4 marca 2013

Autor: jc