Na wawelskim wzgórzu
Treść
Z profesorem Janem Ostrowskim, dyrektorem Zamku Królewskiego na Wawelu, rozmawia Małgorzata Bochenek
W roku bieżącym obchodziliśmy 100. rocznicę odzyskania z rąk austriackich Wawelu dla Narodu Polskiego. Co działo się przez minione dwanaście miesięcy na wzgórzu wawelskim?
- Rok jubileuszowy podkreśliliśmy przez zorganizowanie wystaw. Pierwsza, zatytułowana "Wawel narodowi przywrócony", była poświęcona problematyce konserwatorskiej, druga - "Polski korona. Motywy wawelskie w sztuce polskiej 1800-1939" - przedstawiała Wawel jako temat twórczości polskich artystów. Opublikowaliśmy też kilka bardzo pięknych i ważnych wydawnictw. W bieżącym roku na górnym tarasie udostępniliśmy niewielki ogród, odtworzony na podstawie znalezisk archeologicznych i ikonografii późnośredniowiecznej oraz renesansowej. Zrekonstruowany został w dużym stopniu układ ścieżek i rabat. Powstał uroczy, wyjątkowy w skali całej Polski zakątek. Udostępniona część ogrodu jest pierwszym elementem projektowanego zespołu ogrodowego w tej części wzgórza.
Zamek Królewski na Wawelu jest opiekunem bezcennej kolekcji tkanin, do której należą przede wszystkim arrasy Zygmunta Augusta, zespół namiotów wschodnich z XVII wieku i chorągwi tureckich. Od kilku miesięcy wawelska kolekcja tkanin jest przechowywana w nowoczesnym magazynie spełniającym wszelkie przepisy bezpieczeństwa oraz wymogi konserwatorskie. Ważne miejsce, jak zawsze, zajmowały prace konserwatorskie. Znaczącym wydarzeniem było podjęcie kompleksowego odnowienia dwóch bardzo zaniedbanych budynków: nr 5, gdzie niegdyś mieściły się kuchnie królewskie, oraz poseminaryjnego budynku (nr 7), na linii północno-zachodniego zbocza.
Czy mógłby Pan Profesor opowiedzieć o planach na przyszłość?
- Przede wszystkim musimy konsekwentnie realizować rozpoczęte prace przy odnawianych budynkach. Rozwlekanie w czasie tego rodzaju przedsięwzięć zwiększa koszty, a ich trwanie jest uciążliwe dla instytucji. Trzeba zrobić wszystko, aby - najpóźniej w 2008 roku - restaurowane zabudowania zostały doprowadzone do należytego stanu. W ten sposób zostaną zlikwidowane ostatnie ewidentne zaniedbania, a jednocześnie będzie usprawnione działanie muzeum. Budynki nr 5 i 7 są naszą ostatnią liczącą się rezerwą lokalową. W pierwszym z nich, w dawnych kuchniach królewskich, zostaną rozmieszczone magazyny muzealne. Niemalże od nowa budujemy jego skrzydło południowe, które od ponad 30 lat stoi jako pusta skorupa. Stało się tak w wyniku utopijnych pomysłów, zmierzających do urządzenia tam wielkiego muzeum historii Wawelu. Muzeum nigdy nie powstało, a działania budowlane z nim związane naruszyły strukturę budynku. Nasze prace doprowadzą m.in. do jego pełnego zabezpieczenia i uporządkowania elewacji, a wnętrze uzyska strukturę funkcjonalną dla muzeum. Budynek nr 7 będzie miał różne funkcje. Znajdą się tu biura, sale dydaktyczne do prowadzenia lekcji muzealnych, a część budynku zostanie zajęta przez oddział Archiwum Państwowego w Krakowie, który obecnie ma swoją siedzibę na parterze zamku z wejściem od strony dziedzińca. Wraz z przeniesieniem tej placówki do odnawianego budynku obecnie zajmowane przez nią pomieszczenia wykorzystamy na rozszerzenie ekspozycji Skarbca.
Skąd Zamek Królewski czerpie fund usze na realizację przedsięwzięć?
- Są trzy zasadnicze źródła finansowania działalności zamku na Wawelu. Coroczna dotacja Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapewnia podstawowe funkcjonowanie muzeum. Jednak w stosunku do innych tego typu placówek w skali kraju ministerialny budżet Wawelu jest stosunkowo mały. Mamy za to bardzo ważną podporę finansową, której nie posiadają instytucje pozakrakowskie w postaci dotacji Narodowego Funduszu Odnowy Zabytków Krakowa. Środki w całości przeznaczone są na prace konserwatorskie. Muzeum posiada również dochody własne. Jeżeli te trzy źródła działają należycie, a tak było w kończącym się roku, to możemy realizować nasze plany.
W nadchodzącym roku dotacja ministerialna będzie porównywalna do obecnej, czyli wyniesie ok. 12,5 mln zł. Dofinansowanie ze strony Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa również powinno pozostać na tym samym poziomie, to znaczy ok. 2,5 mln zł.
Co Pan Profesor sądzi na temat nowych przedsięwzięć Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, np.: budowy gmachu Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie?
- Budowa tego muzeum jest oczywistą koniecznością, nawet jeżeli się weźmie pod uwagę, że podejmując wielką inwestycję, ministerstwo zapewne straci na kilka lat swobodę dysponowania luźnymi środkami. Poszczególne placówki będą więc miały większe trudności z pozyskiwaniem środków na dofinansowanie swych projektów. Realizacja nowych przedsięwzięć ministerstwa nie może oczywiście wpłynąć na zmniejszenie podstawowych, "twardych" dotacji dla podległych mu instytucji kulturalnych.
Jakie życzenia ma dyrektor zamku na Wawelu?
- Bardzo prozaiczne. Instytucje takie jak nasza w Polsce borykają się z różnego rodzaju dokuczliwymi przepisami prawnymi, tworzącymi sztywny gorset. Wprowadzane w dobrej wierze bardzo często nie biorą pod uwagę specyfiki instytucji kultury. Najlepszym przykładem jest ustawa o zamówieniach publicznych, z pewnością potrzebna, ale niedostosowana do naszej działalności. Wielkie utrudnienia stwarzają np. obowiązujące nas procedury przetargowe przy zakupie dzieł sztuki. Powszechnie wiadomo, że do kolekcji kupujemy to, co jest aktualnie dostępne na rynku. Są to zawsze przedmioty unikatowe, istniejące w jednym egzemplarzu. Często trzeba podejmować szybkie decyzje, aby nie stracić okazji, która więcej się nie powtórzy. Opóźnienia działają na naszą niekorzyść. Konieczność zezwolenia Urzędu Zamówień Publicznych na odstąpienie od procedur przetargowych (dotyczy to oczywiście tylko największych zakupów) opóźnia nasze działania. Życzyłbym sobie, aby tego rodzaju sprawy zostały uregulowane prawnie. Jest to możliwe, wymaga zauważenia problemu przez rządzących i odpowiednich działań na najwyższym szczeblu.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2005-12-25
Autor: mj