Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na razie Kraków rządzi

Treść

Piłkarze Wisły Kraków potwierdzili mistrzowskie aspiracje i na inaugurację sezonu 2004/2005 wysoko pokonali Górnika Łęczna 5:1. Zostali też pierwszym liderem, wyprzedzając odwiecznego rywala z drugiej strony Błoń, Cracovię. "Pasy", które do ekstraklasy powróciły po 20 latach, niespodziewanie wysoko wygrały w Lubinie z Zagłębiem 5:2. Na razie w lidze rządzi więc gród Kraka.

Sezon rozpoczęli w piątek dwaj beniaminkowie. Zagłębie miało wielką ochotę sprawić radość prawie sześciotysięcznej widowni. Już w pierwszych minutach zaatakowało, ale groźnych sytuacji pod bramką gości było jak na lekarstwo. Cracovia spokojnie przetrzymała lekki napór lubinian i po chwili odpowiedziała. I to jak! W 22. i 24. min Kazimierz Węgrzyn i Paweł Nowak pokonali Danijela Madaricia i było 0:2. "Pasy" poszły za ciosem. Gole Piotra Bani i jeszcze jeden najlepszego na boisku Nowaka dobiły zagłębiaków.
Po przerwie podopieczni Wojciecha Stawowego cofnęli się. Mimo to zdobyli jeszcze jedną bramkę po uderzeniu Marcina Bojarskiego.
W samej końcówce lubinianie zdołali uratować honor, choć i tak porażki 2:5 nie spodziewali się w najczarniejszych nawet snach. Co gorsza, zasłużyli na nią, bo zagrali po prostu katastrofalnie. A Cracovia? Momentami świetna, ale na prawdziwy test możliwości musi jeszcze poczekać.
- Szczególnie w pierwszej połowie graliśmy ofensywnie, agresywnie i skutecznie - skwitował Stawowy.
Dzień później jeszcze wyżej wygrał lokalny rywal - Wisła. Rozpoczęła co prawda nieszczególnie, bo i grała tak sobie, i straciła bramkę - po strzale Grzegorza Wędzyńskiego, ale później było już dużo lepiej. Gdy tylko krakowianie się rozpędzili, złapali rytm, goście z Łęcznej nie mogli ich powstrzymać. Do przerwy dwa gole strzelił niezawodny Tomasz Frankowski, przy obydwu potwierdzając wybitny kunszt techniczny. Tuż po niej z boiska wyleciał Wędzyński i stało się jasne, że górnicy już nic nie wskórają. Wiślacy grali spokojnie, na luzie, z rozmachem, raz po raz stwarzając zagrożenie pod bramką gości. Dwie bramki zdobył Maciej Żurawski (i były to jego trafienia numer 97 i 98 w lidze), jedną Tomasz Kłos. Bardzo udanie wprowadził się do drużyny Marek Zieńczuk (pozyskany z Amiki Wronki), będzie sporym wzmocnieniem. - Zespół odzyskuje rytm meczowy i skuteczność, to cieszy. Teraz czeka nas prawdziwy maraton, mecze co 3-4 dni - powiedział Henryk Kasperczak.
Wysoko wygrał też Lech Poznań, 3:0 w Katowicach z GKS-em. Bohaterem meczu był Michał Goliński, zdobywca dwóch bramek (pierwsza piękna, z rzutu wolnego z ponad 25 m). Trzecią strzelił Krzysztof Gajtkowski, w ubiegłym sezonie reprezentujący barwy Katowic. "Kolejorz" zagrał bardzo dobrze, był zdecydowanie lepszy, potwierdził aspiracje.
Rutyniarze - Paweł Kryszałowicz i Jacek Dembiński - zapewnili wygraną 2:1 Amiki w Wodzisławiu. Zasłużoną, acz nieco szczęśliwą, bo gdyby gospodarze - a przede wszystkim debiutant Tomasz Szewczuk - mieli lepiej nastawione celowniki, wynik mógłby być zupełnie inny. Odra kontynuuje fatalną passę - w sobotę przegrała siódmy ligowy mecz z rzędu.
Tradycji stało się zadość - tak w skrócie można skomentować potyczkę w Płocku, gdzie spotkały się zaprzyjaźnione Wisła i Górnik Zabrze. Gospodarze jeszcze nigdy nie wygrali na inaugurację sezonu i także teraz, choć byli faworytami, musieli zadowolić się jednym tylko punktem. Bliżsi sukcesu byli wiślacy, ale grali nieskutecznie.

Wyniki: Zagłębie Lubin - Cracovia Kraków 2:5 (0:4). Murdza (78. - karny), Piętka (83.) - Nowak (24., 43.), Węgrzyn (22.), Bania (38.), Bojarski (73.); Wisła Kraków - Górnik Łęczna 5:1 (2:1). Frankowski (30., 42.), Żurawski (67., 83. - karny), Kłos (80. - głową) - Wędzyński (21.); Odra Wodzisław - Amica Wronki 1:2 (1:2). Szewczuk (42.) - Paweł Kryszałowicz (5.), Jacek Dembiński (36.); GKS Katowice - Lech Poznań 0:3 (0:1). Goliński (23. - wolny, 76.), Gajtkowski (60.). Wisła Płock - Górnik Zabrze 0:0.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2-08-2004

Autor: DW