Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na przekór Zachodowi

Treść

Szczyt państw arabskich i Ameryki Południowej jeszcze przed rozpoczęciem określono mianem "historycznego". Komentatorzy podkreślają, że o wyjątkowości spotkania w stolicy Brazylii świadczy fakt, że ma ono wyraźnie antyzachodni, a zwłaszcza antyamerykański charakter.

Do stolicy Brazylii o tej samej nazwie zjechali na pierwszy szczyt arabsko-południowoamerykański przedstawiciele z 22 państw Bliskiego Wschodu, regionu Zatoki Perskiej i Afryki Północnej oraz 12 przedstawicieli (w tym aż 8 prezydentów) Ameryki Południowej. Uczestnicy obrad pragną zademonstrować, że nie wszystko musi się zaczynać i kończyć na Stanach Zjednoczonych i Europie.
Przewodniczący Ligi Arabskiej, Amr Musa, powiedział kilka dni temu, że chociaż w czasie rozmów nie zabraknie polityki, to dominować będzie problematyka ekonomiczna. - Arabowie i mieszkańcy Ameryki Południowej, w świecie tak bardzo zdominowanym przez Stany Zjednoczone i Europę, muszą podjąć wspólne działania, aby zapewnić sobie dobrobyt - podkreślił Amr Musa. Przypomniał on, że w tym samym czasie w San Pablo odbywać się będzie forum ekonomiczne, na którym, jak wielu ma nadzieję, między przedsiębiorcami obu regionów dojdzie do rozmów na temat przyszłej współpracy.
Obok przywódców politycznych do Brazylii przybędzie ok. 800 przemysłowców i przedsiębiorców, w tym ok. 200 Arabów. Prasa brazylijska przypomina, że wartość wymiany handlowej między Brazylią a światem arabskim wyniosła w 2004 r. ponad 8 mld dolarów (wzrost o ponad 50 proc. w porównaniu z 2003 r.).
W kontekście ograniczenia dominacji Stanów Zjednoczonych poruszony zostanie temat inwestycji państw arabskich w różnego rodzaju przedsięwzięcia realizowane na kontynencie południowoamerykańskim. Chodzi przede wszystkim o budowę dróg, wodociągów i energetykę.
Chociaż USA nie kryły swego zaniepokojenia antyamerykańskim charakterem szczytu, to jednak formalnie w miniony czwartek rzecznik Departamentu Stanu, Richard Boucher, wyraził poparcie dla inicjatywy organizacji szczytu. Niepokój Stanów Zjednoczonych budził projekt deklaracji końcowej, zawierający uznanie prawa narodów do stawiania oporu obcej okupacji. Miała to być forma potępienia okupacji terytoriów palestyńskich przez Izrael i Iraku przez USA.
W związku z tym Biały Dom podjął intensywne próby, aby brazylijski szczyt nie stał się okazją do krytyki bliskowschodniej polityki USA. Ostatecznie zamiary Waszyngtonu się powiodły. Chociaż w czasie obrad nie szczędzono Amerykanom i Żydom krytyki, to jednak wiadomo już, że w deklaracji końcowej nie będzie żadnej wzmianki kwestionującej politykę bliskowschodnią USA czy okupację ziem arabskich przez Izrael.
Jorge Topolsky, Buenos Aires

"Nasz Dziennik" 2005-05-11

Autor: ab