Na początek Julian Fontana
Treść
Z pianistą Hubertem Rutkowskim rozmawia ks. Arkadiusz Jędrasik Został Pan laureatem Konkursu nagraniowego "Zapomniana muzyka polska", organizowanego i fundowanego przez Jana A. Jarnickiego i Wydawnictwo Muzyczne Acte Prealable. Skąd dowiedział się Pan o tym konkursie? - Informację o nim otrzymałem z Biura Promocji Akademii Muzycznej im. Chopina w Warszawie. Do zainteresowania się postacią Juliana Fontany przyczyniła się przede wszystkim prof. Irena Poniatowska, wybitny chopinolog. Jak było z dotarciem do materiałów nutowych? - Dzięki stronie internetowej miesięcznika Muzyka21 dotarłem do strony internetowej o Julianie Fontanie autorstwa praprawnuka kompozytora, Williama Rodrigueza. Na stronie dostępna była część materiałów nutowych. Rozpocząłem poszukiwania dalszych utworów i okazało się, że biblioteki głównych europejskich ośrodków muzycznych posiadają w swych zbiorach brakującą większość partytur. Muzyka Fontany to absolutna nowość w świadomości melomanów i muzyków, jaki znalazł Pan klucz do jej interpretacji? - Nie wiem, czy udało mi się znaleźć klucz do interpretacji muzyki Fontany. Myślę, że to kwestia nadal otwarta i ciągle prowokująca do pytań i wątpliwości. W moim odczuciu, aby właściwie oddać ducha Fontany, należy spróbować utożsamić się z jego losami i trudnym życiem. Muzykę Fontany przenika smutek, żal i tragizm. To muzyka przeznaczona dla wrażliwego odbiorcy, który nie szuka taniego efektu. Radość i szczęście w muzyce Fontany występują rzadko i zawsze są przyćmione nutą żałości. Pierwsze nagranie to zawsze dla wykonawcy wielkie obciążenie, bo może zapomnianej i absolutnie nieznanej muzyce bardzo pomóc lub ją całkowicie pogrzebać. Jak Pan zmierzył się z takim problemem? - Praca nad muzyką Fontany w moim przypadku przebiegała dokładnie tak samo, jakbym pracował nad muzyką Beethovena, Bacha czy Chopina. Jeden element udało mi się rozwinąć bardziej, a mianowicie nowe podejście do tekstu muzycznego. Otóż uważam, że wskazówki kompozytora są tylko oznaczeniem kierunku właściwego wykonania. Ten kierunek daje jednak bardzo duże pole do popisu dla wykonawcy. Muzyka Fontany sprowokowała mnie do wielu eksperymentów w przekraczaniu ustalonych kanonów interpretacyjnych, szczególnie w aspekcie czasu muzycznego i sposobów budowania napięcia. Niemałym wyzwaniem była dla mnie interpretacja Dwóch Fantazji op. 12 pt. "Wspomnienia z wyspy Kuba". Tutaj próbowałem odpowiedzieć sobie na pytania, jak kształtować powtarzające się frazy i krótkie motywy, jak oddać ducha "Nocy tropików" i "Wschodu słońca". Ta muzyka sama się nie broni i wymaga od wykonawcy dużej inwencji. Zachęcam do posłuchania i refleksji. Czy publiczność dobrze odbiera muzykę Fontany na koncertach? - Spotkałem się z różnymi reakcjami, w większości jednak publiczność bardzo ciepło odbiera muzykę Fontany, zwłaszcza podczas spektakli słowno-muzycznych "Julian Fontana w cieniu Chopina" z recytacjami korespondencji Chopina do Fontany. Wielkim powodzeniem cieszy się wirtuozowska fantazja na tematy hiszpańskie i amerykańskie "Hawana". Na koncercie w Akademii Muzycznej w Warszawie był praprawnuk kompozytora - Bill Rodriguez. W jaki sposób rodzina promuje muzykę swojego przodka? - Pan Rodriguez jest bardzo szczęśliwy, że twórczość jego prapradziadka została ocalona od zapomnienia dzięki konkursowi Jana A. Jarnickiego i Wydawnictwa Muzycznego Acte Prealable. Pan Rodriguez planuje zaprosić mnie i Magdalenę Oliferko - muzykologa i autorkę scenariusza spektaklu, na cykl koncertów do Jacksonville na Florydzie w USA. Jakie są Pana dalsze działania promujące muzykę Juliana Fontany? - W planach mam dalsze koncerty z Fontaną na Kubie, w USA, Francji oraz na Cyprze. Jest Pan pianistą, koncertującym artystą. Gra Pan utwory z żelaznego repertuaru, a także odkrywa coś zupełnie nowego - Fontanę. Jak Pan myśli, dlaczego tak niewielu artystów odkrywa zapomnianą muzykę? - Myślę, że to wynika przede wszystkim ze stereotypowego myślenia odrzucającego muzykę nieznaną i uznawania jej za z góry niewartą zainteresowania. Wynika to również z lenistwa, braku odwagi i chęci podjęcia jakiegokolwiek wysiłku w tym kierunku. Album z muzyką Juliana Fontany to Pana debiut na rynku fonograficznym. Czy nagrania pomagają w karierze? - Aby nagranie w jakikolwiek sposób zaistniało, trzeba włożyć bardzo dużo pracy czysto menedżerskiej. W dzisiejszych czasach często trzeba być swoim menedżerem, czego też należy się nauczyć. Samo zrealizowanie nagrania i doskonalenie warsztatu pianistycznego to za mało. Planuje Pan kolejne nagrania? Chyba nie wszystkie utwory Fontany zostały nagrane... - Tak, obecnie skończyłem nagranie płyty z utworami Teodora Leszetyckiego. Drugą płytę z utworami Fontany będę również nagrywał, ale w terminie późniejszym. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-04-14
Autor: wa