Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na początek... dochodzenie

Treść

W dniu rozpoczęcia wizyty Kazimierza Marcinkiewicza w Brukseli Komisja Europejska ogłosiła dwie decyzje o wszczęciu dochodzeń przeciwko Polsce w sprawie łamania przepisów o pomocy publicznej i ograniczania konkurencji na rynku energetycznym oraz stalowym. Pierwsze dotyczy kontraktów długoterminowych na dostawę energii oraz projektu ustawy przewidującej rekompensaty za ich likwidacje. Drugie dochodzenie ma ustalić, czy przyznana Hucie Stalowa Wola pomoc na restrukturyzację jest zgodna z unijnymi zasadami pomocy państwa. KE nie zamierza angażować się w spór w związku z rosyjskim zakazem importu polskiego mięsa i produktów roślinnych.

Dochodzenie przeciwko Polsce w sprawie łamania przepisów o pomocy publicznej i ograniczania konkurencji na rynku energetycznym dotyczy tzw. kontraktów długoterminowych (KDT) na zakup energii, zawieranych w latach 90. między Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi (PSE) a elektrowniami, które w ten sposób zabezpieczały kredyty zaciągnięte na inwestycje. Gwarantują one elektrowniom stałe, wysokie ceny sprzedaży energii. Komisja Europejska uznała, że rozwiązanie kontraktów to jeden z warunków stworzenia w Polsce rzeczywistego wolnego rynku energetycznego. Dla Komisji Europejskiej problemem są przede wszystkim rekompensaty, jakie elektrownie chcą otrzymać z tytułu strat wynikających z rozwiązania KDT. Jej zdaniem, w tym właśnie tkwić może ukryta pomoc publiczna zaburzająca konkurencję.
Drugie dochodzenie KE wszczęła w celu ustalenia, czy przyznana Hucie Stalowa Wola pomoc na restrukturyzację jest zgodna z unijnymi zasadami pomocy państwa. Komisja podejrzewa, że przyznanie Hucie 27 mln euro już po wejściu Polski do Unii Europejskiej łamie unijne zasady.
Komisja Europejska oświadczyła, że nie zamierza pomóc Polsce w rozwiązaniu sporu w związku z rosyjskim zakazem importu polskiego mięsa i produktów roślinnych. Takie stanowisko zajął na forum Komisji Rolnictwa Parlamentu Europejskiego przedstawiciel brukselskiej biurokracji Paul van Geldorp. Komisja uważa całą sprawę za problem polsko-rosyjski, który należy rozwiązać na poziomie "technicznym". Takie stanowisko oburzyło polskich europarlamentarzystów. Poseł Bogdan Pęk z Komisji Rolnictwa uważa, że nie da się w 100 proc. uniknąć zjawiska fałszowania certyfikatów i nie można wykluczyć, że w przyszłości pojedyncze przypadki łamania przepisów staną się pretekstem do podobnych szykan. Polski europoseł podkreśla, że reakcja Rosji jest niewspółmierna do winy i jeśli w krótkiej perspektywie nie uda się rozwiązać problemu, wówczas UE musi interweniować w obronie jednego z państw członkowskich.
Tymczasem wczoraj w Brukseli unijni ministrowie rolnictwa nie potrafili osiągnąć politycznego porozumienia w sprawie reformy rynku cukru w UE.
Rozpoczynający wczoraj od Brukseli swoją pierwszą zagraniczną podróż premier Kazimierz Marcinkiewicz, komentując decyzje KE, przyznał, że "z kontraktami długoterminowymi rzeczywiście popełniono pewne błędy". - Ale to jeszcze nie ten etap, na którym trzeba by było coś tak załatwiać - zaznaczył szef polskiego rządu.
Wizytę premiera w siedzibie Komisji Europejskiej zdominował problem unijnego budżetu na lata 2007-2013. - Zostanę poznany jako twardy rozmówca - zapowiadał w drodze do Brukseli Marcinkiewicz. W rozmowie z dziennikarzami na pokładzie rządowego Tu-154 szef rządu zapewniał, że to sprawa budżetu Unii Europejskiej na lata 2006-2013 jest dla niego priorytetowa i będzie głównym tematem obu wizyt. Najpierw bowiem delegacja rządowa odwiedziła Brukselę, gdzie Marcinkiewicz rozmawiał z przewodniczącym Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso, a potem szefem Parlamentu Europejskiego Josepem Borrellem.
- Chcę namawiać przywódców europejskich, by korzystali z zasady solidarności. Bo 25 lat temu nikt nie wierzył, że Europa może być cała zjednoczona, a wtedy powstała "Solidarność". I dziś właśnie solidarności Europie potrzeba - mówił premier.
Prosto z Brukseli premier jeszcze wczoraj udał się do Londynu.
- Możecie państwo sprawdzić, że zawsze mówiłem, iż swoją pierwszą zagraniczną podróż odbędę do Londynu, ale dużo lepiej, jeśli leci się tam przez Brukselę - tłumaczył okoliczności swojej pierwszej oficjalnej podróży zagranicznej.
Marcinkiewicz jest zdania, że w najbliższych tygodniach (do szczytu Unii Europejskiej w Brukseli w dniach 15-16 grudnia) zapadną "bardzo ważne dla Polski decyzje".
- Możemy na tym zyskać, ale możemy na tym stracić - przestrzega, dodając, że jego rząd zgodzi się tylko na budżet z dobrymi warunkami dla Polski.
- Innych przyjąć nie możemy - zaznacza. Zdaniem premiera, ważniejsze od dyskusji "ile" jest dzisiaj dojście do porozumienia, "jak szybko" dostaniemy pieniądze.
- Im szybciej je dostaniemy, tym szybciej będą wykorzystane, a więc tym większa będzie możliwość spożytkowania ich na cele gospodarcze - wyjaśnia Marcinkiewicz.
Dziennikarze pytali premiera o doniesienia na temat możliwego weta Polski dla budżetu.
- Nie rozważamy dziś wetowania budżetu - zapewniał szef rządu.
- Jedziemy z ideą solidarnej Europy i chęcią uchwalania budżetu, a nie jego wetowania - dodał.
Indagowany o to, czy nie obawia się "pozycji recenzenckiej" Andrzeja Leppera i Romana Giertycha, odpowiedział, że ma nadzieję, iż jego wizyta będzie recenzowana przez wszystkich Polaków, bo "dokładnie o to chodzi, żebyśmy wszyscy czuli, że jest możliwość uzyskania dobrych warunków w nowej perspektywie budżetowej Unii Europejskiej".
Mikołaj Wójcik, BM

"Nasz Dziennik" 2005-11-24

Autor: ab