Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na miejscu mordu z Mazurem był Miller

Treść

Z marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem, byłym wiceministrem spraw wewnętrznych, rozmawia Wojciech Wybranowski

Panie Marszałku, w 1998 roku, kiedy zamordowano gen. Marka Papałę, pełnił Pan funkcję sekretarza stanu w MSWiA i z tego powodu udał się Pan na miejsce, gdzie zastrzelono szefa policji.
- Byłem na miejscu zamordowania generała Marka Papały około czterdziestu minut po całym zdarzeniu. Zostałem wezwany jako najwyższy rangą wówczas urzędnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Na miejscu była już policja i kilka osób, m.in. Leszek Miller, Roman Kurnik i chyba Zbigniew Sobotka. Był też z nimi wysoki, postawny mężczyzna w okularach, którego nie znałem. Później, oglądając telewizję, dowiedziałem się, że był to właśnie Edward Mazur.

Żaden z nich nie był ani przedstawicielem organów ścigania, ani nie reprezentował polskich władz?
- Zastanowiło mnie, co ci ludzie robią na miejscu zbrodni. Pobyt tam wykraczał poza ich kompetencje. Zainteresowała mnie ta kwestia, dlatego zapytałem o to gen. Michała Otrębskiego, ówczesnego komendanta stołecznego policji w Warszawie. Powiedział mi, że byli na jakimś spotkaniu, kiedy zadzwonił telefon z informacją o śmierci Papały i sprawa stała się znana. Tu muszę dodać, że pytałem też komendanta Otrębskiego, kto ostatni miał kontakt z Papałą. Okazało się, że przed śmiercią do generała Papały telefonował jakiś biznesmen i ten biznesmen właśnie tu jest. Chodziło o Mazura. Na moje pytanie, czy ten mężczyzna został już przesłuchany, Otrębski odpowiedział, że przeprowadził z nim pierwszą, wstępną rozmowę.

Policja nie usunęła polityków SLD, jako osób postronnych, z miejsca przestępstwa?
- W pierwszej chwili chciałem poprosić policję o wyproszenie pana Millera i towarzyszących mu osób z miejsca zdarzenia. Ale pomyślałem też, że z drugiej strony Miller to lider największej partii będącej wówczas w opozycji i może później oskarżać mnie, że coś ukrywamy, dlatego zgodziłem się, by zostali. Chciałbym tutaj zaznaczyć, że mówiąc o obecności Leszka Millera w pobliżu miejsca, gdzie doszło do zbrodni, bynajmniej nie twierdzę, że ma on coś z tym wspólnego.

Co działo się dalej w sprawie zabójstwa generała Papały?
- Policja wszczęła bardzo intensywne śledztwo. Badano kilka różnych wątków. Z jednej strony analizowano, czy zabójstwo Papały to nie element jakichś porachunków wewnątrz policji, z drugiej - czy to nie zemsta środowisk zorganizowanej przestępczości. Ale przecież komendant policji raczej nie ma wiedzy o prowadzonych przez policjantów śledztwach, nie monitoruje ich. Na wątek Edwarda Mazura policję naprowadziły zeznania płatnego zabójcy. Tego typu zbrodnia na zamówienie, kiedy są przynajmniej dwie osoby, które w niej uczestniczą, ona zawsze wychodzi na jaw, czasami trwa to długo, ale prawda zawsze wypłynie.

Przyznam, Panie Marszałku, że nurtuje mnie związek obecności polityków lewicy i Edwarda Mazura na miejscu zbrodni z późniejszym zwolnieniem Mazura z aresztu. Zwolnieniem dokonanym na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego, związanego z lewicą. Zresztą po swoim zwolnieni Mazur udał się na bankiet z udziałem prominentnych polityków SLD...
- Sprawa zwolnienia Mazura wymaga wyjaśnienia. Jest zastanawiająca, więc mam nadzieję, że prowadzone śledztwo wyjaśni okoliczność całego zdarzenia i wskaże winnych.

Zatrzymanie Mazura przez FBI wskazywać może, iż strona amerykańska przychylniej niż dotąd spojrzała na polski wniosek ekstradycyjny, że Mazur zostanie wydany Polsce?
- Zatrzymanie nie świadczy o tym, że do ekstradycji dojdzie. Stany Zjednoczone bardzo rzadko zgadzają się na ekstradycję własnego obywatela. Może jednak okazać się, że Mazur skłamał, występując o przyznanie mu amerykańskiego obywatelstwa. Najbardziej prawdopodobna ekstradycja byłaby wtedy, gdyby odebrano mu amerykańskie obywatelstwo, wówczas w zasadzie nie byłoby przeszkód w przekazaniu go polskiemu wymiarowi sprawiedliwości

Dziękuję za rozmowę.

"Nasz Dziennik" 2006-10-23

Autor: wa

Tagi: gen. papała miller mazur