Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na ławie oskarżonych

Treść

Jerzy E., syn byłego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski, Andrzej B., według prokuratury pośredniczący między zespołem a korumpowanymi, oraz dwanaście innych osób zasiadło we wtorek w kieleckim sądzie rejonowym na ławie oskarżonych w procesie o ustawianie wyników ligowych meczów Kolportera Korony Kielce w sezonie 2003/2004. Klub walczył wówczas o awans do II ligi. "Skutecznie".

Dopiero po latach wyszło, że sporą część spotkań kielczanie kupili, oferując łapówki rywalom, sędziom, obserwatorom PZPN itd. We wtorek na ławie oskarżonych zasiadło 14 osób, wcześniej dobrowolnie karze poddało się 27 (a wyroki usłyszeli były trener Dariusz W. oraz jego asystent Andrzej W.). W ich ślady poszło kolejnych dwóch mężczyzn: były kapitan zespołu Arkadiusz B. i sędzia Mariusz P. - Chcę odpokutować za swoje winy - przyznał B. Sędzia Michał Winiarczyk zdecydował o wyłączeniu ich spraw do odrębnego rozpoznania.
We wspomnianej czternastce, oprócz Jerzego E. oraz Andrzeja B., znalazło się trzech byłych piłkarzy Korony, czterech sędziów i pięciu obserwatorów PZPN. Wszyscy usłyszeli zarzuty korumpowania i usiłowania korumpowania oraz przyjmowania łapówek. Samym tylko zawodnikom Maciejowi P. i Brazylijczykowi H. prokurator przedstawił 21 zarzutów za okres od marca do maja 2004 roku oraz 8 za okres od sierpnia do października 2003 roku. H. nie przyznał się do winy, P. złoży wyjaśnienia na kolejnej rozprawie. Według aktu oskarżenia Andrzej B. ("rekordzista" pod względem ilości zarzutów, ma ich łącznie 89, a w areszcie przebywa od dziewięciu miesięcy) miał być pośrednikiem między zespołem Korony a korumpowanymi w rundzie wiosennej feralnego sezonu. Postawione mu zarzuty dotyczą 15 spotkań, miał wręczyć łapówki na kwotę nie mniejszą niż 44 tysiące złotych. B. przyznał się do części zarzutów, dokładnie do wpłynięcia na wyniki siedmiu meczów. Zaprzeczył jednak, że Jerzy E. miał razem z nim i trenerami Korony ustalać "plan działania". Synowi byłego selekcjonera prokuratura zarzuca, że poznał kieleckich szkoleniowców z B., a potem wskazywał pojedynki, w których powinni sędziom lub obserwatorom wręczyć pieniądze.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-11-12

Autor: wa