Na Irak szykowana jest inwazja
Treść
Na Irak szykują się wojska Arabii Saudyjskiej, Turcji, Iranu, USA, wewnątrz bojówki sunnickie i szyickie walczą ze sobą bezwzględnie, dokonując makabrycznych czystek na cywilach i żołnierzach, dotychczas tylko chrześcijanie nie powołali milicji do obrony swoich domostw i rodzin. Dlaczego? Ponieważ zdają się na państwo, na jego struktury, ponieważ uznają, że to władza, a nie oni są od obrony obywateli.
Jednak meldunki z Iraku, jakie wciąż do nas dochodzą są rozpaczliwe. Działania zbrojne prowadzone przez islamskich terrorystów z Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie (ISIS) doprowadziły do tego, że tysiące irackich chrześcijan są bezdomne. Kościół katolicki jako odrębny byt autonomiczny pomaga wszystkim, zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom.
Kościół stawia wyżej prawo Boże od ludzkiego, kieruje się obroną prawa człowieka do życia, wolności i godności. Nie interesują go cele polityczne i ekonomiczne.
Jeden ze współpracowników międzynarodowego dzieła chrześcijańskiego Stowarzyszenie Papieskie Pomoc Kościołowi w Potrzebie dotarł do ks. abp. Amela Nony.
To do niego przybywają coraz to nowi uchodźcy. Ksiądz arcybiskup Nona opowiedział o pewnej kobiecie, która przyszła pieszo z Mosulu „wraz ze swoim synem do Tilkef, aby szukać tu bezpiecznego schronienia. Tam gdzie mieszkała wybuchły walki pomiędzy siłami rządowymi a sunnickimi rebeliantami. Dlatego uciekła”.
Między Mosulem a chrześcijańskim miastem Tilkef są tylko trzy kilometry, ale miasto może niedługo zostać zdobyte przez muzułmanów.
- Zapraszamy tu wszystkich, niezależnie czy są to chrześcijanie czy muzułmanie - mówi ks. abp. Nona. - To jest to, czego uczy nasza wiara; pomagać każdemu, niezależnie od religii. Bóg kocha wszystkich, dlatego powinniśmy pomóc wszystkim.
Kościół otworzył swoje szkoły, przedszkola i pomieszczenia nie tylko dla społeczności chrześcijan, ale także dla rodzin muzułmańskich. W Alqosh, chrześcijańskim mieście leżącym około 20 km od Mosulu, przyjęto oprócz pół tysiąca chrześcijańskich uchodźców, także 150 rodzin muzułmańskich. W Tilkef zostało przyjętych ponad 700 rodzin, w tym muzułmańskie. Miasto pęka w szwach. Uchodźców umieszczono nawet w drukarni literatury religijnej. Jak choćby rodzinę Habiba, złożoną z pięciu osób.
- Zostawiliśmy wszystko w Mosulu. Udało nam się uratować tylko ubrania, które mamy na sobie, dokumenty i kilka toreb. To wszystko, co pozostało. Nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy mogli tam wrócić. Nie wiem, co przyniesie przyszłość - mówi chaldejski katolik.
Ksiądz arcybiskup Nona wie, co ludzie przeżywają. On sam stał się uchodźcą. Gdy bojownicy ISIS przejęli Mosul trzy tygodnie temu, on i około 5 tys. chrześcijan uciekło z drugiego co do wielkości miasta Iraku. Setki tysięcy muzułmanów również próbowało ukryc się przed okrutnymi islamistami.
Liczbę uchodźców szacuje się na około 450 tysięcy. Większość z nich znalazła schronienie na autonomicznych obszarach kurdyjskich. - Moja diecezja już nie istnieje. ISIS mi ją zabrała - dodaje ksiądz arcybiskup.
Według niego, obecnie trzy czwarte z około 10 tys. członków jego diecezji jest poza nią. - Nie wiem, czy będą kiedykolwiek w stanie wrócić do Mosulu. Ludzie są przygnębieni. - Nie ma miejsca dla nas, chrześcijan na Bliskim Wschodzie - mówi jedna z kobiet. Ona również uciekła z Mosulu. Ma czworo dzieci. - Gdzie mamy teraz się udać? Nic nie trzyma nas w Iraku. Najpierw pierwsza wojna w 2003 roku. Potem kolejne zamieszanie, kiedy chrześcijanie stali się celem fanatyków. A teraz ten chaos. Chcemy dostać się na Zachód, gdy tylko to będzie możliwe - kontynuuje. Ale ona nie ma złudzeń. - Wiem od krewnych, że nie jest łatwo rozpocząć tam nowe życie. Ale przynajmniej jest tam bezpieczne. Nie chcę, by moje dzieci dorastały w strachu- dodaje.
Księża biskupi mają dość dobrze się orientują, co ich wierni sądzą o całej sytuacji. Na Synodzie, który zakończył się w zeszłym tygodniu szukali rozpaczliwie odpowiedzi na kryzys, który został wywołany przez ISIS. - To nie jest tylko obecny kryzys dotyczący uchodźców. Problemem jest to, że w ofensywie ISIS i napięciach pomiędzy sunnitami i szyitami wszyscy chrześcijanie czują się zagrożeni w Iraku. Stracili wiarę w swoją przyszłość w tym kraju - mówi ks. abp Nona.
Przelana krew przez irackich chrześcijan, którzy tradycją nawiązują do czasów apostoła Tomasza, nie jest czymś nowym. Ksiądz arcybiskup szacuje, że w ciągu dziesięciu lat irackie chrześcijaństwo straciło około dwóch trzecich z ogólnej liczby wyznawców, która przed wojnami sięgało ponad 1,2 mln. Wyjechali oni głownie do sąsiednich krajów i na Zachód.
Masowa ucieczka chrześcijan z Iraku przybiera na sile. Taki pogląd wygłosił także stojący na czele Kościoła chaldejsko-katolickiego, patriarcha Louis Raphael Sako. Patriarcha Kościoła katolickiego w Iraku, który pozostaje w pełnej duchowej jedności z Rzymem, dostrzega zagrożenia co do przyszłości chrześcijan w Iraku: „Za dziesięć lat pozostanie być może 50 tys. chrześcijan. Przed 2003 rokiem było ich około 1,2 mln”.
Biskupi widzą ratunek w Kurdystanie. Ta autonomiczna strefa na północy Iraku od lat jest schronieniem dla chrześcijan uciekających z niespokojnych części kraju, takich jak Mosulu czy Bagdad. Biskupi wierzą, że tutaj znajdą oni nowy dom.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie zareagowało na apel liderów Kościoła katolickiego i przyznała 100 tys. euro nadzwyczajnej pomocy dla uchodźców z Mosulu.
Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 5 lipca 2014
Autor: mj