Przejdź do treści
Polska od gór do morza
Polska południowa
Polska południowa od zachodu do wschodu
Polska północna
Przejdź do stopki

Na Irak szykowana jest inwazja

Treść

Chrześcijanom nie dane jest żyć w pokoju i bezpieczeństwie w Babilonie. Wydaje się, że słowa proroka Jeremiasza brzmią przez tysiąclecia głośno i mocno: „To mówi Pan: Oto sprowadzę na Babilon i na mieszkańców Chaldei niszczący wiatr. Poślę do Babilonu tych, co przesiewają [zboże] i przesieją go, i spustoszą ziemię, bo się zewsząd zwrócą przeciw niemu w dniu klęski”. A w innym miejscu: „Uciekajcie ze środka Babilonu! Każdy niech ratuje swe życie! Nie gińcie z powodu jego grzechu! Nastał bowiem czas odwetu u Pana, daje On mu zapłatę za to, co uczynił” (Jr 51,6).

Na Irak szykują się wojska Arabii Saudyjskiej, Turcji, Iranu, USA, wewnątrz bojówki sunnickie i szyickie walczą ze sobą bezwzględnie, dokonując makabrycznych czystek na cywilach i żołnierzach, dotychczas tylko chrześcijanie nie powołali milicji do obrony swoich domostw i rodzin. Dlaczego? Ponieważ zdają się na państwo, na jego struktury, ponieważ uznają, że to władza, a nie oni są od obrony obywateli.

Jednak meldunki z Iraku, jakie wciąż do nas dochodzą są rozpaczliwe. Działania zbrojne prowadzone przez islamskich terrorystów  z Islamskiego Państwa  w Iraku i Lewancie (ISIS) doprowadziły do tego, że tysiące irackich chrześcijan są bezdomne. Kościół katolicki jako odrębny byt autonomiczny pomaga wszystkim, zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom.

Kościół stawia wyżej prawo Boże od ludzkiego, kieruje się obroną prawa człowieka do życia, wolności i godności. Nie interesują go cele polityczne i ekonomiczne.

Jeden ze współpracowników międzynarodowego dzieła chrześcijańskiego Stowarzyszenie Papieskie Pomoc Kościołowi w Potrzebie dotarł do  ks. abp. Amela Nony.

To do niego przybywają coraz to nowi uchodźcy. Ksiądz arcybiskup Nona opowiedział o pewnej kobiecie, która przyszła pieszo z Mosulu „wraz ze swoim synem do Tilkef, aby szukać tu bezpiecznego schronienia. Tam gdzie mieszkała wybuchły walki pomiędzy siłami rządowymi a sunnickimi rebeliantami. Dlatego uciekła.

Między Mosulem a chrześcijańskim miastem Tilkef są tylko trzy kilometry, ale miasto może niedługo zostać zdobyte przez muzułmanów.

- Zapraszamy tu wszystkich, niezależnie czy są to chrześcijanie czy muzułmanie - mówi ks. abp. Nona. - To jest to, czego uczy nasza wiara; pomagać każdemu, niezależnie od religii. Bóg kocha wszystkich, dlatego powinniśmy pomóc wszystkim.

Kościół otworzył swoje szkoły, przedszkola i pomieszczenia nie tylko dla społeczności chrześcijan, ale także dla rodzin muzułmańskich. W Alqosh, chrześcijańskim mieście leżącym około 20 km od Mosulu, przyjęto oprócz pół tysiąca chrześcijańskich uchodźców, także 150 rodzin muzułmańskich. W Tilkef zostało przyjętych ponad 700 rodzin, w tym muzułmańskie. Miasto pęka w szwach. Uchodźców umieszczono nawet w drukarni literatury religijnej. Jak choćby rodzinę Habiba, złożoną z pięciu osób.

- Zostawiliśmy wszystko w Mosulu. Udało nam się uratować tylko ubrania, które mamy na sobie, dokumenty i kilka toreb. To wszystko, co pozostało. Nie wiem, czy kiedykolwiek będziemy mogli tam wrócić. Nie wiem, co przyniesie przyszłość - mówi chaldejski katolik.

Ksiądz arcybiskup Nona wie, co ludzie przeżywają. On sam stał się uchodźcą. Gdy bojownicy ISIS przejęli Mosul trzy tygodnie temu, on i około 5 tys. chrześcijan uciekło z drugiego co do wielkości miasta Iraku. Setki tysięcy muzułmanów również próbowało ukryc się przed okrutnymi islamistami.

Liczbę uchodźców szacuje się na około 450 tysięcy. Większość z nich znalazła schronienie na autonomicznych obszarach kurdyjskich. - Moja diecezja już nie istnieje. ISIS mi ją zabrała - dodaje ksiądz arcybiskup.

Według niego, obecnie trzy czwarte z około 10 tys. członków jego diecezji jest poza nią. - Nie wiem, czy będą kiedykolwiek w stanie wrócić do Mosulu. Ludzie są przygnębieni. - Nie ma miejsca dla nas, chrześcijan na Bliskim Wschodzie - mówi jedna z kobiet. Ona również uciekła z Mosulu. Ma czworo dzieci. - Gdzie mamy teraz się udać? Nic nie trzyma nas w Iraku. Najpierw pierwsza wojna w 2003 roku. Potem kolejne zamieszanie, kiedy chrześcijanie stali się celem fanatyków. A teraz ten chaos. Chcemy dostać się na Zachód, gdy tylko to będzie możliwe - kontynuuje. Ale ona nie ma złudzeń. - Wiem od krewnych, że nie jest łatwo rozpocząć tam nowe życie. Ale przynajmniej jest tam bezpieczne. Nie chcę, by moje dzieci dorastały w strachu- dodaje.

Księża biskupi mają dość dobrze się orientują, co ich wierni sądzą o całej sytuacji. Na Synodzie, który zakończył się w zeszłym tygodniu szukali rozpaczliwie odpowiedzi na kryzys, który został wywołany przez ISIS. - To nie jest tylko obecny kryzys dotyczący uchodźców. Problemem jest to, że w ofensywie ISIS i napięciach pomiędzy sunnitami i szyitami wszyscy chrześcijanie czują się zagrożeni w Iraku. Stracili wiarę w swoją przyszłość w tym kraju - mówi ks. abp Nona.

Przelana krew przez irackich chrześcijan, którzy tradycją nawiązują do czasów apostoła Tomasza, nie jest czymś nowym. Ksiądz arcybiskup szacuje, że w ciągu dziesięciu lat irackie chrześcijaństwo straciło około dwóch trzecich z ogólnej liczby wyznawców, która przed wojnami sięgało ponad 1,2 mln. Wyjechali oni głownie do sąsiednich krajów i na Zachód.

Masowa ucieczka chrześcijan z Iraku przybiera na sile. Taki  pogląd wygłosił także stojący na czele Kościoła chaldejsko-katolickiego, patriarcha Louis Raphael Sako. Patriarcha Kościoła katolickiego w Iraku, który pozostaje w pełnej duchowej jedności z Rzymem, dostrzega zagrożenia co do przyszłości chrześcijan w Iraku: „Za dziesięć lat pozostanie być może 50 tys. chrześcijan. Przed 2003 rokiem było ich około 1,2 mln”.

Biskupi widzą ratunek w Kurdystanie. Ta autonomiczna strefa na północy Iraku od lat jest schronieniem dla chrześcijan uciekających z niespokojnych części kraju, takich jak Mosulu czy Bagdad. Biskupi wierzą, że tutaj znajdą oni nowy dom.

Pomoc Kościołowi w Potrzebie zareagowało na apel liderów Kościoła katolickiego i przyznała 100 tys. euro nadzwyczajnej pomocy dla uchodźców z Mosulu.

Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 5 lipca 2014

Autor: mj