Na Hamę spadły scudy?
Treść
Pomimo zawieszenia broni nasilają się walki w położonym na zachodzie Syrii mieście Hama między rebeliantami i siłami prezydenta Baszara al-Asada. Jak informują media, 12 osób zginęło, a kilkadziesiąt zostało rannych w trwającym wczoraj ostrzale tego miasta, zaś około 70 kolejnych osób poniosło śmierć na skutek wielkiej eksplozji, do której doszło w jednym z budynków mieszkalnych.
Powołująca się na źródła wśród rebeliantów telewizja Al-Dżazira podaje, że wśród 12 ofiar wczorajszego ostrzału jest wiele kobiet i dzieci. W ciężkiej sytuacji są także ranni, którzy z racji zniszczonych szpitali nie mają gdzie szukać pomocy i potrzebnych lekarstw. Zdaniem opozycji, syryjska armia ostrzeliwuje dzielnice miasta, w których doszło do antyrządowych manifestacji. Wiele kobiet i dzieci zginęło też kilka godzin wcześniej w wyniku silnej eksplozji, która doprowadziła do zawalenia się wielopiętrowego budynku mieszkalnego w Hims. Jak precyzuje BBC, do wybuchu doszło w południowej dzielnicy Maszaa at-Tajar. W sumie, jak dodaje telewizja, w wybuchu życie straciło około 70 osób (w tym 13 dzieci i 15 kobiet), a wiele kolejnych zostało rannych. Statystyki te mogą jednak się zwiększyć, gdyż ratownicy nie zakończyli jeszcze przeszukiwać gruzów zawalonego budynku. Ponadto silna eksplozja uszkodziła kilka okolicznych obiektów, których przeszukiwanie rozpoczęto później. Media pokazują nagrania z miejsca wybuchu, na których widać pokrytych kurzem mężczyzn w pośpiechu przekopujących zwały gruzu i wyciągających kolejnych zabitych i rannych.
Zdaniem opozycji, eksplozję spowodowała rakieta typu Scud wystrzelona przez siły rządowe, zaś działacze praw człowieka mówią o bombardowaniu. Tymczasem cytowane przez państwowe media władze utrzymują, że eksplodowały ładunki wybuchowe przygotowywane we wspomnianym budynku przez rebeliantów. W związku z olbrzymią rozbieżnością informacji mające siedzibę w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka zaapelowało do swoich działaczy oraz przebywających w Syrii obserwatorów ONZ o przyjrzenie się sprawie. W Hamie przebywają obecnie dwaj spośród kilku oenzetowskich obserwatorów z misji przygotowawczej. W najbliższych tygodniach ich liczba zostanie zwiększona do 300.
Juppé rozważa interwencję
Czwartek przyniósł w samej tylko Hamie ponad 80 ofiar śmiertelnych, czyli o około 20 więcej aniżeli w środę. W związku z coraz bardziej zaogniającą się sytuacją w Syrii i nieprzestrzeganiem przez reżim sześciopunktowego zawieszenia broni minister spraw zagranicznych Francji Alain Juppé zasygnalizował możliwość militarnej interwencji w tym kraju.
Jak wyjaśnił, nalegając na podjęcie dodatkowych działań, będzie się powoływał na rozdział VII Karty Narodów Zjednoczonych, który upoważnia Radę Bezpieczeństwa ONZ do wprowadzenia sankcji ekonomicznych i militarnych, mogących ostatecznie doprowadzić do użycia siły wojskowej. Cytowany przez PAP francuski minister sprecyzował, że "momentem prawdy" będzie zaprezentowanie 5 maja raportu o sytuacji w Syrii autorstwa Kofiego Annana. - Jeśli to nie zadziała (...), będziemy musieli przejść do kolejnego etapu na podstawie rozdziału VII i podjąć kolejne kroki, aby zapobiec tej tragedii - podkreślił Juppé.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik Piątek, 27 kwietnia 2012, Nr 99 (4334)
Autor: au