Na grzechu się wszystko nie kończy
Treść
Uszanują mojego syna (Mt 21,37).
Każdy rozsądny wie, że po wyrzuceniu, zabiciu i ukamienowaniu wysłanych sług nie uszanują syna. Jakaż niesamowita naiwność tego gospodarza!? Ale jeszcze bardziej zdumiewa w tej przypowieści to, że ów gospodarz jest obrazem Boga. Posłany Syn to przecież Jezus Chrystus, który opowiada przypowieść o sobie samym i o zamyśle swojego Ojca! Jakże inne jest myślenie Boga! Jaka niesamowita ufność i wiara. Przecież wie, że nie usłuchają Jego Syna, a jednak Go posyła! Dlaczego?
Dobrą ilustracją do zrozumienia Bożej logiki jest historia Józefa i jego braci. W dzisiejszym pierwszym czytaniu usłyszeliśmy o sprzedaży Józefa kupcom izmaelskim, którzy szli do Egiptu. Sam zamiar zamordowania brata, a potem sprzedanie go, jest jednym z najbardziej odrażających grzechów. I jeżeli na tym etapie zakończylibyśmy opowiadanie, to byłoby ono tragedią, która odsłania mroki ludzkiego serca. Niemniej na tym się wszystko nie kończy. Józef będzie musiał jeszcze nieraz doświadczyć przewrotności ludzkiego serca, przez co trafi do więzienia, a potem nauczy się cierpliwości w oczekiwaniu na wdzięczność ze strony tego, któremu wyświadczył dobro. Po tych wszystkich doświadczeniach przyjętych z pokorą otrzyma niesamowitą łaskę: stanie się faktycznie władcą Egiptu. Wydawałoby się: wreszcie nagroda za prawość. Bóg wynagradza człowieka za jego wierność i uczciwość.
Jednak prawdziwy sens tych wydarzeń jest inny. Wypowiada go Józef potem wobec swoich braci:
Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami (…) Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i władcą całego Egiptu (Rdz 45,5.8).
Wydaje się, że jeszcze ciekawsze są reakcje braci Józefa, zanim go rozpoznali. Józef poddał ich próbie: doprowadził do tego, że musieli mu zostawić najmłodszego brata Beniamina jako niewolnika. W takiej sytuacji Juda, ten, który – według dzisiejszego czytania – zainicjował sprzedaż Józefa kupcom, wyznaje swój grzech z przeszłości i prosi o to, aby sam mógł stać się niewolnikiem Józefa zamiast Beniamina. Jak niesamowita przemiana dokonała się w sercu Judy i chyba w sercach wszystkich innych?! I po tym wyznaniu Józef dał się poznać swoim braciom. Brat na powrót stał się bratem! A może nawet więcej: dopiero wówczas bracia zrozumieli, co znaczy być bratem dla drugiego. Gdybyśmy się zatrzymali na historii samej sprzedaży Józefa kupcom, to mielibyśmy do czynienia jedynie ze zbrodnią. Dopiero dalsza historia pozwala zobaczyć mądrość Bożego działania. Boży zamysł sięga o wiele dalej niż nasze ludzkie myślenie. Jemu nie chodzi jedynie o doraźne szczęście, ale o przemianę serca człowieka, o pełnię życia. Historia Józefa i jego braci przemieniła serca ich wszystkich.
Dzisiejsze czytania liturgiczne: Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28; Mt 21, 33-43. 45-46
Właśnie ta różnica spojrzenia powoduje zupełnie inną logikę działania. Czytamy w ewangelicznej przypowieści: Uszanują mojego syna – myśli gospodarz (Bóg). Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo (Mt 20,37n). Zamiary rolników są bardzo krótkowzroczne. Nie widzą konsekwencji swojego działania. W przypadku Chrystusa właściwą perspektywę ujawniło Jego zmartwychwstanie. Bardzo dobrze streszcza wypełnienie Bożego zamysłu autor Listu do Hebrajczyków:
Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On [tj. Chrystus] gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr 5,7–9).
Krzyż Chrystusa, Jego śmierć i zmartwychwstanie otwarły bramę zbawienia. Stało się to przez Jego miłość do końca, przez oddanie życia za braci. W ten sposób dopełnił Chrystus to, co się dokonało przez Jego narodzenie, kiedy to stał się naszym Bratem. Przez grzech człowieka – w tym przypadku przez „zabicie Sprawiedliwego” – Chrystus mógł dać świadectwo do końca i Jego słowa wypowiedziane wcześniej uzyskują pełny sens.
Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba (J 8,28n).
Na grzechu się wszystko nie kończy. Po nim następuje czas refleksji i szansa na nawrócenie. Jednocześnie Bóg dał nam wzór prawdziwej miłości braterskiej, która daje przystęp do prawdziwego życia, do udziału w życiu samego Boga. Czyn Chrystusa stał się wzorem dla Jego uczniów. Święty Jan pisze w swoim liście:
Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci (1 J 3,16).
Właśnie takie zdania świadczą o prawdziwym „uszanowaniu Syna”. Dramat polega na tym, że nie wszyscy jeszcze Go szanują. Ale Bóg jest cierpliwy. Jego zamysł sięga jeszcze dalej, niż jesteśmy w stanie sobie dzisiaj wyobrazić.
Włodzimierz Zatorski OSB | Pieśni dla Pana
Źródło: ps-po.pl, 06.03.2015
Autor: mj