Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na gruncie polskiego prawa Eureko przegrywa

Treść

Polskie organa władzy wydały już cztery wyroki i orzeczenia, które świadczą o tym, że umowa prywatyzacyjna PZU na gruncie polskiego prawa zostanie uznana za bezwzględnie nieważną, jeśli tylko minister skarbu wystąpi z takim wnioskiem. Mimo to minister Aleksander Grad zamiast skorzystać z drogi sądowej, dąży do ugody z Eureko i wypłaty przez Polskę odszkodowania. Jak zamierza to wyjaśnić opinii publicznej? To pytanie, skierowane przez nas do Ministerstwa Skarbu Państwa ponad dziesięć dni temu, pozostaje jak dotąd bez odpowiedzi. Organy nadzoru finansowego już dwukrotnie odmówiły Eureko zgody na nabycie dalszych akcji PZU ponad 33 proc. (minus jedna akcja), które obecnie posiada holenderski udziałowiec ubezpieczyciela. Jeśli organ mający wgląd w dokumentację finansową (i nie tylko) spółki wydaje decyzję odmowną, potwierdza tym samym, że zakup akcji przez Eureko naruszyłby polskie prawo. W styczniu 2006 r. Eureko wystąpiło o zezwolenie na nabycie 3,13 proc. akcji od funduszu Manchester Securities. - W wypadku transakcji z Manchester Securities KNF nie wyraziła zgody na zakup akcji przez Eureko, ponieważ Eureko nie dowiodło, że ma na to własne nieobciążone środki. W ocenie Komisji, Eureko chciało kupić akcje PZU częściowo za środki pochodzące z samego PZU, czyli z przyszłej dywidendy - wyjaśnia Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Sytuacja przypomina więc do złudzenia tę z czasów prywatyzacji PZU, kiedy to - jak ustaliła komisja śledcza - Eureko kupiło PZU za pożyczone pieniądze. Orzeczenie organu nadzoru podtrzymał dwa tygodnie temu wojewódzki sąd administracyjny, do którego odwołała się holenderska spółka. W lutym 2007 r. Eureko po raz drugi wystąpiło o zgodę na nabycie dodatkowych akcji PZU, tym razem 0,02 proc., w wypadku transakcji z Chesham Finance. - KNF nie wyraziła zgody z powodu niedawania przez Eureko rękojmi - wyjaśnia rzecznik KNF. - Postępowanie zostało zawieszone przez urząd, ponieważ w grę wchodzi kwestia prejudycjalna. Rozpatrzenie wniosku przez KNF zależy od innego postępowania. O jakie "inne postępowanie" chodzi? - Poprzedni minister skarbu wypowiedział Eureko umowę prywatyzacyjną. Jeśli wypowiedzenie okaże się skuteczne, Eureko będzie posiadać wówczas udziały w spółce na poziomie 2-3 proc., a więc na tyle mało, że nie ma powodu, aby procedować nad wnioskiem. Możemy zająć się nim, gdy wypowiedzenie umowy będzie nieskuteczne - wyjaśnia Dajnowicz. O tym zaś może zdecydować sąd. Obecny minister skarbu nie wycofał wniosku poprzednika, a Eureko nie zaskarżyło go w sądzie. - Eureko wystąpiło tylko do KNF o ponowne rozpatrzenie ich wniosku, ale podtrzymaliśmy postanowienie o zawieszeniu. Eureko się z nim zgodziło, ponieważ nie zaskarżyło go do sądu administracyjnego - powiedział rzecznik KNF. Nie udało nam się uzyskać wglądu w treść uzasadnienia decyzji KNF ponieważ - jak nam wyjaśniono - "znajdują się tam informacje prawnie chronione (objęte tajemnicą przedsiębiorcy), których urząd KNF zgodnie z przepisami nie może udostępnić". Eureko przegrało również dwa procesy w polskich sądach, w których występowało z powództwem o ochronę dóbr osobistych. Oba wyroki są prawomocne. Pozwani - Zdzisław Montkiewicz, były prezes PZU, oraz Zbigniew Siemiątkowski, były szef służb specjalnych - mieli naruszyć dobra osobiste Eureko poprzez publiczne wypowiedzi, w których zarzucili Eureko, iż podczas prywatyzacji w 1999 r. holenderska spółka nie miała środków własnych na zakup PZU oraz nie była firmą ubezpieczeniową (co oznacza, że nie mogła zgodnie z polskim prawem nabyć akcji PZU). Sądy, które rozpatrywały sprawę, w obu wypadkach odrzuciły w całości żądania Eureko, uznając, że pozwani udowodnili przed sądem, iż ich twierdzenia są zgodne z prawdą. Wśród dowodów przedstawionych przez pozwanych przed sądem znajduje się sprawozdanie finansowe Eureko z lat 1996-2001, z którego wynika, że w chwili prywatyzacji PZU spółka miała zaledwie 1 mln euro (ok. 3,5 mln zł) środków własnych, podczas gdy akcje PZU kupiła w konsorcjum z BIG BG za 3 mld złotych. Są też w aktach zeznania Ernsta Jansena, który tę informację potwierdził. Jest wypowiedź Jao Talone z grudnia 1999 r. o zaciągnięciu przez Eureko kredytu na kwotę 500 mln euro (ok. 2 mld zł) oraz raport Standard and Poor's z listopada 1999 r. na temat linii kredytowej otwartej przez konsorcjum kilku banków, w tym ABN Amro. Wśród dowodów znalazła się też informacja z holenderskiego nadzoru ubezpieczeniowego, iż Eureko nie jest bezpośrednio przez ten urząd nadzorowane oraz zeznania Jansena, w których wyjaśnił, iż Eureko nie jest firmą ubezpieczeniową. W myśl polskich przepisów - zakład ubezpieczeń może być zakupiony tylko przez firmę ubezpieczeniową i tylko za środki własne, niepochodzące z kredytu oraz nieobciążone. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-05-15

Autor: wa