Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Na celowniku kryminalistów

Treść

Doniesienia o losie dzieci osieroconych przez tsunami sprawiają, że w Europie wiele osób jest zainteresowanych ich adopcją. Rządy i eksperci ostrzegają, że jest na to o wiele za wcześnie. W obawie przed nasileniem makabrycznego handlu dziećmi kraje dotknięte tsunami zaostrzyły przepisy adopcyjne.
- Zainteresowanie adopcją z tego regionu wzrosło błyskawicznie, gdy tylko zdjęcia i wiadomości ze strefy spustoszonej przez tsunami zaczęły obiegać świat - mówi ekspert ds. adopcji Maria Holz z międzynarodowej organizacji pomocy dzieciom Terre des Hommes w niemieckim Osnabrueck. Zwykle dostaje ona 2-3 e-maile dziennie z prośbą o informacje na temat adopcji, a po tsunami - dziesięć razy tyle, od ludzi przejętych tragedią dzieci, którym tsunami zabrała rodziców. Z kolei szefowa włoskiej Komisji ds. Adopcji Międzynarodowych Melita Cavallo uważa, że dzieciom trzeba pomóc, na ile to możliwe, w ich rodzinnych krajach, zaś "stała adopcja w Europie powinna być uważana za naprawdę ostatnią deskę ratunku".
Mimo to pojawiły się apele o ułatwianie adopcji dzieci z Azji. We Włoszech przywódca opozycji Francesco Rutelli zaapelował do rządu o nawiązanie współpracy w sprawach adopcji z krajami dotkniętymi tsunami. Postulaty takie pojawiły się także we Francji, jednak tamtejsze MSZ wyjaśniło, iż "sprawa jest delikatna" i na razie nic się nie zmieni w przepisach adopcyjnych. Podobne stanowiska zajęły rządy innych państw zachodnich.
Tragedia w krajach basenu Oceanu Indyjskiego zaktywizowała gangi przestępcze zajmujące się handlem ludźmi. Dlatego kraje dotknięte katastrofą robią wszystko, aby zapobiec handlowi dziećmi. Indie nie zamierzają łagodzić ostrych kryteriów i przepisów adopcyjnych, mimo że tsunami osierociła tam tysiące dzieci. Podobnie postępuje Sri Lanka, gdzie żywioł zabił 9 tys. dzieci i osierocił 3 tys. Proces adopcyjny trwa tam bardzo długo. W Indonezji, gdzie w prowincji Aceh, spustoszonej przez żywioł, 35 tys. dzieci straciło obu lub jednego z rodziców, rząd tymczasowo wprowadził zakaz opuszczania kraju przez dzieci z tej prowincji, mające mniej niż 16 lat. Natomiast Tajlandia nałożyła moratorium na podania o niektóre rodzaje adopcji zagranicznej.
Jednak ze względu na wszechobecną demoralizację działania rządów mogą okazać się mało skuteczne. Wiadomości o uprowadzeniach uratowanych od kataklizmu dzieci pojawiły się już w cejlońskiej prasie. Pracujący w Sri Lance ksiądz Gabriele Garniga z zakonu salezjanów ocenia, że w kraju tym istnieje realne zagrożenie, iż osierocone dzieci mogą stać się ofiarami handlarzy narządów. Ostrzegł on, że istnieje ryzyko sprzedawania osieroconych dzieci pedofilom. Szczególne obawy budzi znane już od dawna w Sri Lance zjawisko wciągania nieletnich do oddziałów partyzanckich. W ostatnich latach odnotowano tam tysiące takich przypadków.
Natomiast z Indonezji napływają już pierwsze potwierdzenia handlu dziećmi osieroconymi w wyniku tsunami. Jak poinformowała fundacja Aceh Sepakat, z północnej Sumatry przemycono do Malezji i na indonezyjską wyspę Jawę co najmniej 20 sierot. Wychodzący w stolicy Indonezji dziennik "Jakarta Post" poinformował, że przynajmniej jedna z fundacji oferuje osobom chcącym adoptować dzieci "sprzedaż" sierot pozbawionych rodziców przez tsunami. Również indonezyjski minister praw człowieka potwierdził przypadki nielegalnych adopcji i handlu żywym towarem. Aby zapewnić ochronę osieroconym dzieciom, indonezyjskie władze tworzą w stolicy tego regionu - Banda Aceh - wielki sierociniec. Jeśli ten okaże się niewystarczający, drugi dom sierot powstanie w mieście Medan na północnej Sumatrze. Także instytucje kościelne działające w krajach dotkniętych kataklizmem tworzą ośrodki, w których dzieci znajdują pomoc i schronienie.
KWM

"Nasz Dziennik" 2005-01-07

Autor: kl