Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Muzyka dworku szlacheckiego

Treść

Z Sylwestrem W. Jesionkiewiczem, współautorem audiowizualnego programu "Muzyka dworku szlacheckiego w krajobrazie polskim", rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

"Trudno było znaleźć dom na Wołyniu, Podolu i Ukrainie, w którym nie było instrumentów muzycznych i prawie codziennego muzykowania" - stwierdza Tadeusz Epsztein w pracy pt. "Życie intelektualne i kulturalne dworu ziemiańskiego na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w drugiej połowie XIX wieku". Czy uważa Pan, że te tradycje muzyczne powinny być i dzisiaj kultywowane w polskich domach?
- Znam tę pozycję, uważam, że muzyka na dworach w całej Polsce pod zaborami zajmowała istotne miejsce w życiu polskiego ziemiaństwa. Sądzę, że w naszym obecnym życiu kulturalnym powinniśmy stale nawiązywać do tych tradycji.

Otrzymał Pan na XXII Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów "Niepokalanów 2007" I nagrodę w kategorii multimedia za płytę "Muzyka dworku szlacheckiego w krajobrazie polskim". Czy wyróżnienie Pana dzieła - poza oczywistymi jego walorami artystycznymi - świadczy o tym, że brakuje nam dzisiaj podobnych prac przybliżających kulturotwórczą rolę dworu polskiego?
- Nagrodę, którą wręczono mi na XXII Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów "Niepokalanów 2007", otrzymałem wspólnie z kompozytorem "Muzyki dworku szlacheckiego" panem Maciejem Łuszczkiewiczem. Jesteśmy z tej nagrody bardzo dumni. Niewątpliwie nasza polska skłonność sięgania do ludowo-narodowych korzeni naszej muzyki znajduje się nieomal w stanie zaniku. Piękne polskie pieśni patriotyczne nie są prezentowane nawet w czasie ważnych uroczystości narodowych, a przecież jest ich tak wiele. Rekordem braku wrażliwości na walory naszej polskiej muzyki był przedunijny koncert z panią Danutą Huebner na czele... W tytule przywołano hasło "źródła", a w repertuarze ani śladu mazurka, kujawiaka, krakowiaka czy poloneza. Bogactwo polskiej melodyki taneczno-przyśpiewkowej pełnej radości i wdzięku zostało zastąpione jakimś monotonnym nudziarstwem trudnym do słuchania.

W sposób niesłychanie trafny dobrał Pan do muzyki Macieja Łuszczkiewicza obrazy, które wykonuje na płycie Sławomir A. Wróblewski. Całość mogłaby tworzyć piękną ilustrację do wykładu o polskim ziemiaństwie. Skąd u Pana zainteresowanie tą tematyką?
- Kompozytora "Muzyki dworku szlacheckiego" Macieja Łuszczkiewicza poznałem w końcu lat 70. ubiegłego wieku w środowisku ziemiańsko-inteligenckim w trakcie spotkań dyskusyjnych o tematyce patriotycznej. Od wielu lat interesuję się kompozycją obrazu i nowymi technikami montażu filmów. Mamy nadzieję, że ten nasz krótki film sprawi przyjemność ludziom wrażliwym na piękno polskiej przyrody i kultury.

Fortepian królował w większości XIX-wiecznych salonów ziemiańskich. Zajmował on w jego przestrzeni, czyli w bawialni, określone miejsce. Czy także dlatego na Pana płycie utwory grane są właśnie na tym instrumencie?
- Rzeczywiście, fortepian stanowił instrument powszechnie użytkowany w polskich dworach ziemiańskich. Grać na nim uczono prawie całą młodzież.

Trzeba też podkreślić, że to właśnie salon artystyczny XIX wieku - przy niedostatku instytucji kulturalnych w zagarniętej przez zaborców Polsce - realizował naturalną potrzebę dążenia ku sobie ludzi oddanych sprawom literatury, muzyki i plastyki. Często sięgano we dworze po repertuar muzyki wysokiej, wykonując najczęściej utwory kompozytorów klasycznych i romantycznych. Powstawały tu także muzyczne dzieła "ku pokrzepieniu serc". Klimat podobnych utworów można znaleźć również na płycie "Muzyka dworku szlacheckiego w krajobrazie polskim". Co można o nich powiedzieć?
- Choć tysiące razy przesłuchiwałem utwory Macieja Łuszczkiewicza, nie czuję się na siłach ocenić ich wartości artystycznej, może posłużę się opinią fachowego pisma pt. "Życie Muzyczne" z listopada 2001 r.: "Wszystkie melodie Macieja Łuszczkiewicza tchną ogromną prostotą, a co najdziwniejsze, wcale nie pochodzą z archiwów dźwiękowych Instytutu Muzykologii ani ze zbiorów Oskara Kolberga, ani z twórczości Chopina czy Moniuszki. Są to melodie całkowicie oryginalne, autentyczny folklor, tyle że nie znaleziony na wiejskim weselu, a we własnej wyobraźni. Maciejowi Łuszczkiewiczowi, a pewnie nam wszystkim wychowanym na tej ziemi, również kujawiak gra w duszy. Wystarczy posłuchać".

Wspomnieć także należy, że w wielu majątkach ziemskich zadomowiało się na stałe romantyczne oczarowanie folklorem miejscowego ludu. Chłopów traktowano w nich jako wyrazicieli kulturowej tożsamości i nosicieli tradycji narodowej. W muzyce Macieja Łuszczkiewicza widać to umiłowanie ludowego charakteru i motywu melodycznego...
- "Muzyka dworku szlacheckiego" odpowiada głoszonej przez twórcę tezie: "Choćby na wsi polskiej rzadko śpiewano i tańcowano w rytmie mazura, krakowiaka czy poloneza, należałoby nadal komponować, realizując te formy muzyczne, gdyż ich ściśle użytkowa funkcja nie jest tak ważna jak sam pierwiastek narodowy, które one wyrażają".

Wróćmy jeszcze do samych zdjęć zawartych na płycie, które przedstawiają typowo polski krajobraz. W jaki sposób je Pan dobierał, by powstały tak bardzo przemawiające obrazy?
- To nie było dla mnie zbyt trudne, ponieważ muzyka ta jest bardzo inspirująca. Przydaje się również pewna wrażliwość artystyczna, a reszta to warsztat i cierpliwość.

Jedyny mankament według mnie stanowi czas trwania płyty, jest ona bowiem krótka. Czy sukces, jaki odniosła na festiwalu w Niepokalanowie, przyczyni się do tego, że powstanie jej dłuższa wersja?
- Utwory pana Macieja Łuszczkiewicza znajdujące się na tej płycie stanowią niewielki fragment jego twórczości, ciągle powstają nowe. Myślę, że ta sympatyczna polska muzyka z nutą folkloru znalazłaby wielu słuchaczy, ponieważ przy niej można wypoczywać i marzyć.

Czy "Muzyka dworku szlacheckiego w krajobrazie polskim" będzie dostępna w sprzedaży?
- Nie myśleliśmy o komercji, realizowaliśmy nasze pomysły w nadziei, że nasza praca zostanie kiedyś zauważona przez profesjonalistów. To dla nas wielka nagroda.

Dziękuję Panu za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-07-09

Autor: wa