Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Muzyczny kolorysta

Treść

Dzisiaj mija 200. rocznica urodzin Hectora Berlioza, wielkiego francuskiego muzycznego romantyka, autora popularnej "Symfonii fantastycznej". Mistrza instrumentacji, twórcy poematu symfonicznego i nowoczesnej kolorystyki dźwiękowej.
Zgodnie z wolą ojca miał zostać medykiem. Jego miłością była jednak muzyka. Przerwał więc studia medyczne i rozpoczął edukację muzyczną, co też nie przyszło mu łatwo. Najpierw jego podanie o przyjęcie do paryskiego konserwatorium zostało odrzucone. Wytrwale jednak starał się nadal, wreszcie w 1826 r. został przyjęty.
Berlioz był znakomitym kompozytorem i dyrygentem, a przy tym utalentowanym publicystą i krytykiem muzycznym, człowiekiem rozmiłowanym w muzyce, literaturze i teatrze. Należał do grona kompozytorów, którzy z jednakową swobodą tworzyli muzykę symfoniczną i wielkie formy wokalno-instrumentalne: kantaty, opery, oratoria. Jego barwna, żywa i pełna romantycznych uniesień muzyka odzwierciedla miłość do literatury, fascynację sceną i ludzkim głosem.
Karierę artystyczną rozpoczął mocnym akcentem. Najpierw, w sierpniu 1830 r., kantatą "Ostatnia noc Sardanapala" zdobył prestiżową nagrodę Prix de Rome. Później, w grudniu, wielkim sukcesem zakończyło się prawykonanie pięcioczęściowej, opatrzonej literackim komentarzem "Symfonii fantastycznej". To właśnie w tym dziele znalazł pełne odbicie muzyczny romantyzm Berlioza potwierdzany każdym następnym dziełem.
Muzyka Berlioza budziła zdecydowanie kontrowersyjne opinie, co najpełniej widać na przykładzie dzieł scenicznych. Prapremiera pierwszej opery "Benvenuto Cellini" we wrześniu 1838 r. zakończyła się zupełną klapą. Dzieło po jednym przedstawieniu zdjęto z afisza. Klęską zakończyło się również w 1846 r. prawykonanie "Potępienia Fausta". Opera "Trojanie" z kolei okazała się zbyt długa, by wykonać ją podczas jednego wieczoru. Dopiero w 1890 r. w Teatrze Dworskim w Karlsruhe Felix Motll doprowadził do jej wystawienia w pełnej wersji w dwa kolejne wieczory, ale nie odniosła ona wielkiego sukcesu. Można powiedzieć, że jedyną operą, której powodzenie mógł obserwować Berlioz, było jego ostatnie dzieło sceniczne "Beatrycze i Benedykt". Jej prapremiera w sierpniu 1862 r. okazała się niekwestionowanym sukcesem. Ta ostatnia opera już prawie nie pojawia się na scenach, natomiast "Trojanie", "Benvenuto Cellini" i "Potępienie Fausta" przeżywają od kilku lat swoisty renesans.
Zupełnie inaczej wyglądała popularność dzieł symfonicznych, pieśni i utworów religijnych, które przyniosły swojemu twórcy sławę. Początek temu dała wspomniana już "Symfonia fantastyczna". Rok później powstała ujmująca malarstwem dźwiękowym uwertura "Król Lear" wywiedziona w tragedii Szekspira. Niemal bezpośrednio po uwerturze przystąpił Berlioz do pracy nad opartą na poemacie "Wędrówki Childe Harolda" Byrona symfonią "Harold w Italii" zamówioną przez Paganiniego. Kompozytor ukończył symfonię w 1834 roku. Jednak Paganini nigdy nie zagrał napisanej dla niego partii solowej. Inną znaną programową symfonią Berlioza jest "Romeo i Julia" (1839), oparta na kanwie dramatu Szekspira.
W 1837 r. powstała monumentalna msza żałobna "Requiem", której partytura przewiduje rozbudowaną orkiestrę symfoniczną, uzupełnioną czterema oddzielnymi zespołami instrumentów dętych blaszanych, rozmieszczonych w czterech przeciwległych punktach sali, oraz 600-osobowy chór. Prawykonanie dzieła miało miejsce 5 grudnia 1837 r. w paryskim kościele Inwalidów podczas uroczystości żałobnych ku czci generała Damremonta. Pozostając jeszcze przy muzyce religijnej, należy wspomnieć o pełnym rozmachu "Te Deum" (1849) i oratorium "Dzieciństwo Chrystusa" (1854). Sławę przyniosły mu również cykle pieśni: "Śmierć Kleopatry" (1829), "Letnie noce" (1834).
Berlioz zmarł 8 marca 1869 r. w Paryżu, a historia określiła go z czasem jako czołowego twórcę muzyki programowej i romantycznej symfoniki. Na jego twórczych osiągnięciach, szczególnie w zakresie instrumentacji i dźwiękowej kolorystyki, wzorowali się później Wagner, Liszt, Rimski-Korsakow, Ravel, Strauss i Debussy.
Adam Czopek
Nasz Dziennik 11-12-2003

Autor: DW