Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Muzułmanki burek i tak nie zdejmą

Treść

Francuski senat zatwierdził przyjętą przez Zgromadzenie Narodowe ustawę o zakazie noszenia burki w miejscach publicznych. Ale policjanci i sędziowie są przekonani, że zakaz będzie mało skuteczny. Tymczasem Francja ma inny problem: Komisja Europejska zapowiedziała, że zbada sprawę deportacji Romów, a postępowanie przeciwko Paryżowi zostanie uruchomione w trybie przyspieszonym.
Jeśli kobieta złamie zakaz noszenia burki, może być ukarana mandatem 150 euro lub skierowana na tzw. kurs obywatelski. Rok więzienia i grzywna 30 tys. euro grozi osobom, które będą zobowiązywać kobiety do noszenia burki. Jednak wprowadzenie w życie tych przepisów staje pod znakiem zapytania. Zarówno policja, jak i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości uważają, że w praktyce będą one tylko rzadko i sporadycznie stosowane. Zgodnie z ustawą policjanci powinni zatrzymywać na ulicach kobiety ubrane w burki, dokonując weryfikacji ich tożsamości, co może powodować wiele napięć. W przypadku odmowy przez kobietę odkrycia twarzy, policja musi zawieźć ją na komisariat, gdzie w wyizolowanym pomieszczeniu zdejmie ona burkę w towarzystwie policjanta kobiety, ale może ją ponownie założyć i opuścić komisariat.
Jeszcze gorzej będzie z walką z burką w tzw. wrażliwych dzielnicach, zamieszkałych w większości przez muzułmańskich emigrantów będących często pod wpływem skrajnych odłamów islamu. Już teraz policja dostała instrukcje, by unikała tego typu dzielnic, żeby nie wywołać zamieszek. Oznacza to, że policja ograniczy się do zatrzymywania kobiet w burkach jedynie w centrum miast. Noszenie burki będzie też zakazane w sklepach i centrach handlowych, a to rodzi inne problemy, bo handlowcy nie będą chcieli stracić klientek. Dotyczy to zarówno małych sklepików dzielnicowych, gdzie często większość klienteli stanowią muzułmańscy imigranci, jak i paryskich salonów z luksusową biżuterią, których stałymi bywalcami są ubrane w burki żony i córki arabskich szejków naftowych. Również kobiety będące we Francji tylko przejazdem ustawa zobowiązuje, by na czas pobytu w tym kraju nie chodziły w burkach. Na dworcach lotniczych policja będzie mogła domagać się zdjęcia burki dla weryfikacji tożsamości, a w razie odmowy, zakazać wejścia na terytorium Francji. Zdaniem Henry'ego Ody'ego, przewodniczącego izby sądu apelacyjnego w Caen, będzie to martwy przepis, bo na postawienie kogoś przed sądem potrzeba od 3 do 6 miesięcy, a zdecydowana większość obcokrajowców przybywa do Francji na krótszy okres. Równie trudno będzie walczyć z burką na kolejach (SNCF) i w transporcie miejskim, dlatego że kontrolerzy biletów nie mają uprawnień policjantów i nie będą w stanie zmusić kobiet w burkach do ukazania twarzy, jeżeli te pokażą miesięczny bilet z fotografią.
Prezydent Nicolas Sarkozy ma też inny problem. Viviane Reding, unijna komisarz ds. sprawiedliwości, zapowiedziała, że Komisja Europejska otworzy postępowania przeciwko Francji w sprawie deportacji Romów. Reding twierdzi, że Francja naruszyła unijne prawo o swobodzie przepływu osób i złamała zakaz dyskryminacji ludzi na tle narodowościowym lub etnicznym. - Moja cierpliwość się kończy - powiedziała komisarz Reding. Postępowanie wobec Paryża zostanie otwarte w trybie przyspieszonym, co dowodzi, jak mocno Bruksela jest poirytowana działaniami Francji.
Franciszek L. Ćwik
Nasz Dziennik 2010-09-15

Autor: jc