Muzułmanie dopięli swego
Treść
Pomimo protestów mieszkańców i sprzeciwu wielu polityków wszystko wskazuje na to, że muzułmanie w Kolonii postawią na swoim i uzyskają zgodę władz miasta na budowę największego w Europie minaretu. Wstępne "tak" już padło. Kontrowersje kolończyków wzbudzają przede wszystkim gigantyczne rozmiary islamskiej świątyni. Zdaniem wielu Niemców, powstanie meczetu będzie jednoznaczne z wypowiedzeniem wojny procesowi integracji muzułmanów w lokalnej społeczności.
Koloński meczet - o ile powstanie - będzie największy w Europie: powierzchnia do modlitwy będzie miała ponad 2 tys. m kw., teren wokół meczetu ponad 2,5 tys. m kw., kopuła nad minaretem osiągnie 34 m, a po bokach staną dwie 55-metrowe wieże. Konkurs na budowę meczetu wygrała turecka organizacja Ditib.
Od początku projekt wzbudzał wiele kontrowersji i podzielił miasto na dwa obozy - zwolenników i zdecydowanych przeciwników. Sytuacja dodatkowo zaostrzyła się po informacjach, jakoby muzułmanie na wykupionym wokół meczetu terenie zamierzali stworzyć coś w rodzaju zamkniętej islamskiej enklawy z własnymi sklepami, rzeźniami i kafejkami. Organizacja Ditib potwierdziła wczoraj te obawy, przyznając, że dzierżawa obiektów wokół minaretu przez Niemców jest możliwa, ale jedynie pod warunkiem, że nie będzie się tam sprzedawało mięsa wieprzowego ani piło jakiegokolwiek alkoholu. Dla wielu oznacza to nic innego, jak powstanie islamskiej enklawy w niemieckim mieście.
- Sprawa nie jest jeszcze zamknięta i nadal mam nadzieję, że władze Kolonii ostatecznie nie wydadzą jednak zgody na budowę meczetu - wskazuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Manfred Rouhs, członek zarządu obywatelskiego stowarzyszenia "Pro Koeln", które jest zdecydowanie przeciwne powstaniu minaretu.
- Przy podejmowaniu ostatecznej decyzji ws. świątyni może dojść do niespodzianki, gdyż nie cała lokalna partia CDU jest za budową, a może nawet kilku posłów z SPD także zagłosuje przeciwko niej - dodaje Rouhs.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-08-25
Autor: wa