Mursi otwiera się na Iran
Treść
Mohamed Mursi w pierwszym wystąpieniu po ogłoszeniu jego zwycięstwa w wyborach prezydenckich oświadczył, że chce być prezydentem wszystkich Egipcjan. - Muzułmanie i chrześcijanie, kobiety i mężczyźni, młodzi i starzy - wszyscy jesteście moją rodziną - zapewnił Mursi. Zapowiedział też, że zamierza wzmocnić stosunki swego kraju z Iranem w celu stworzenia strategicznej równowagi w regionie.
W wystąpieniu wyemitowanym przez egipską telewizję państwową prezydent Mursi wezwał rodaków do jedności, gdyż tylko ona pozwoli na szybkie wyjście kraju z kryzysu. Oddał także hołd blisko 900 demonstrantom, którzy zginęli podczas protestów przeciwko reżimowi Hosniego Mubaraka. - Wolność miała wysoką cenę, ale obiecuję, że uczynię wszystko, by krew męczenników nie była przelana daremnie - powiedział Mohamed Mursi. Podkreślił ważną rolę armii jako "historycznej instytucji", która cieszy się w Egipcie powszechnym szacunkiem. Policjantów nazwał "braćmi wszystkich Egipcjan", ale zaznaczył, że ci funkcjonariusze, którzy dopuścili się nadużyć podczas tłumienia protestów przeciwko rządom Mubaraka, muszą być postawieni przed sądem i ukarani. Jednak stosunki nowej głowy państwa z resortami siłowymi mogą być napięte. Armia, która przejęła tymczasowo władzę po obaleniu Mubaraka, nie chce zrezygnować ze swoich wpływów. Wojskowi przeforsowali zmiany w konstytucji osłabiające rolę prezydenta. Nie została też określona data przekazania władzy w kraju na ręce wybranego prezydenta przez Najwyższą Radę Wojskową.
Ambasador wróci do Teheranu
Mursi obiecał, że jako prezydent Egiptu będzie respektował wszystkie traktaty międzynarodowe podpisane przez jego kraj, także porozumienia pokojowe z Izraelem. Tego rodzaju dokumenty spośród krajów regionu podpisała poza Egiptem jedynie Jordania. Egipski prezydent elekt zapowiedział też wzmocnienie stosunków między Iranem i Egiptem, co jego zdaniem "spowoduje równowagę nacisku w regionie". Stosunki dyplomatyczne między oboma krajami zostały zerwane w 1979 roku po rewolucji islamskiej w Iranie i uznaniu przez Egipt państwa Izrael. Oba kraje dzielą też kwestie religijne. W Egipcie przeważa sunnicka odmiana islamu, podczas gdy Iran jest zdominowany przez szyitów. Oba kraje obok Turcji są największymi i najbardziej znaczącymi państwami na Bliskim Wschodzie. Jeszcze w niedzielę irańskie MSZ pogratulowało Mursiemu zwycięstwa. W zeszłym roku MSZ Egiptu oświadczyło, że Kair jest gotowy na ponowne ustanowienie stosunków dyplomatycznych z Teheranem. Iran poparł ruchy rewolucyjne nazywane arabską wiosną, oprócz powstania w Syrii, sprzeciwiał się jednak ingerencji krajów zachodnich w Libii oraz sił Arabii Saudyjskiej w Bahrajnie.
Jeszcze w niedzielę wieczorem, po ogłoszeniu wyników, rywal Mursiego w drugiej turze głosowania Ahmed Szafik, ostatni premier z okresu rządów Hosniego Mubaraka, uznał rezultaty wyborów i pogratulował mu zwycięstwa. Życzył Mursiemu osiągnięcia "sukcesów w trudnych zadaniach powierzonych mu przez Egipcjan". Gratulacje płyną do Kairu także ze świata. W USA wybory nazwano "kamieniem milowym" egipskiej transformacji demokratycznej. Rzecznik Białego Domu Jay Carney wydał oświadczenie z apelem do nowo wybranego prezydenta, by szanował prawa wszystkich egipskich obywateli, w tym kobiet i mniejszości religijnych, takich jak chrześcijańscy Koptowie. Oświadczenia w podobnym tonie wydały dyplomacja Unii Europejskiej oraz Rosja.
Izrael ma obawy
Chociaż władze Izraela przyjęły wybór Mursiego ze spokojem, to media i komentatorzy wyrażają niepokój związany z dojściem do władzy w Egipcie islamisty. Używają nawet biblijnych porównań do "plag egipskich" i "egipskich ciemności". Komentatorka gazety "Jedijot Achronot" Smadar Perry określiła wynik wyborów nad Nilem jako niebezpieczny i przypomniała, że w skład Bractwa Muzułmańskiego wchodzi radykalne palestyńskie ugrupowanie Hamas. Specjalista ds. wojskowych Aleks Fiszman uważa nawet, że "Izrael musi być gotowy na wszelkie ewentualności", i ostrzega przed możliwą rewizją porozumień pokojowych i zobowiązań gospodarczych Egiptu. W uspokajającym tonie wypowiada się natomiast ekspert ds. wojskowych anglojęzycznego "Jerusalem Post" Jaakow Katz, który ocenia, że "w krótkiej perspektywie nic w stosunkach z Egiptem się nie zmieni, ponieważ Mursi musi zmierzyć się z wyzwaniami bardziej naglącymi niż wojna z państwem żydowskim".
Wybory prezydenckie w Egipcie, mające zakończyć okres władzy tymczasowej i przechodzenia z dyktatury do demokracji, odbyły się z udziałem dziewięciu kandydatów. Pierwsza tura odbyła się 23-24 maja, a druga 16-17 czerwca. Według ogłoszonych w niedzielę wyników głosowania umiarkowany islamista Mohamed Mursi, lider politycznego skrzydła Bractwa Muzułmańskiego - Partii Wolności i Sprawiedliwości, zdobył 51,7 proc. głosów.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik Wtorek, 26 czerwca 2012, Nr 147 (4382)
Autor: au