Przejdź do treści
Przejdź do stopki

MSZ zapomniało o Polakach z Wileńszczyzny

Treść

Litewskie władze szykanują Polaków, nakładając na nich m.in. horrendalne kary finansowe za wieszanie na prywatnych posesjach tablic z polskimi nazwami ulic, co umożliwia im chociażby traktat polsko-litewski z 1994 roku. Poseł Artur Górski z PiS złożył w ubiegłym tygodniu na ręce marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego i ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego interpelację w tej sprawie. Górski pyta, co rząd zamierza zrobić, by przerwać nękanie naszych rodaków mieszkających na Litwie.
W związku z brakiem działania ze strony rządu Donalda Tuska Polacy mieszkający w Dziewieniszkach, Jaszunach, Koleśnikach i Turgielach postanowili w ostatnich miesiącach sami zadbać o przysługujące im prawa i wieszają na prywatnych domach i posesjach tablice z polskimi nazwami ulic. Prawo do tego daje im między innymi polsko-litewski traktat z 1994 roku, a także Konwencja Ramowa Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych i Europejska Karta Samorządowa. Dokumenty te stwierdzają, że na terenach zwarcie zamieszkałych przez mniejszość narodową mniejszość ta ma prawo do tablic informacyjnych w języku ojczystym. W przypadku wspomnianych powyżej miejscowości Polacy stanowią od 70 do ponad 80 proc. wszystkich mieszkańców.
Mimo to, jak czytamy w interpelacji posła Artura Górskiego, w ostatnich dniach Litewska Państwowa Inspekcja Językowa nałożyła na dyrektora samorządu rejonu solecznickiego pod Wilnem Bolesława Daszkiewicza grzywnę za "obecność litewsko-polskich tablic z nazwami ulic". "Inspektorom nie podobało się to, że obok nazw w języku urzędowym, czyli litewskim, czego wymaga ustawa o języku państwowym, były powieszone także nazwy ulic w języku polskim"- czytamy w interpelacji poselskiej. Daszkiewicz został ukarany karą pieniężną w wysokości aż 1,2 tys. litów, czyli około 1,5 tys. złotych. Tymczasem wspomniane tabliczki znajdowały się na prywatnych domach i zostały powieszone przez ich właścicieli bez wiedzy i zgody kierownika rejonu, w związku z czym nie powinien on ponosić za to odpowiedzialności, nie może bowiem ingerować w działania mieszkańców dokonywane na ich własnych posesjach.
"Warto podkreślić, że jest to już druga kara nałożona w ostatnim czasie na kierownika samorządu rejonu solecznickiego z powodu dwujęzycznych nazw ulic" - pisze poseł Górski w piśmie skierowanym do marszałka Bronisława Komorowskiego i ministra Radosława Sikorskiego. Kilka miesięcy temu Bolesław Daszkiewicz z tego samego powodu został ukarany grzywną w wysokości 450 litów (ok. 550 zł). Tym razem jednak Litewska Państwowa Inspekcja Językowa postanowiła karę podwyższyć, zarzucając mu, że nie wykonał jej wcześniejszego polecenia. Zastrzegła także, że następnym razem nałoży już najwyższą przewidzianą w litewskim prawie grzywnę w wysokości 1,5 tys. litów (czyli niemal 1,9 tys. zł). Polacy mieszkający na Wileńszczyźnie obawiają się także, iż podobne kary inspekcja może nałożyć na kierownika samorządu rejonu wileńskiego, który - jak podkreśla poseł Górski - nie ma w rzeczywistości "kompetencji formalnoprawnych, aby spowodować zdjęcie tabliczek z polskimi nazwami ulic", ponieważ administruje jedynie gmachami publicznymi.
Poseł w interpelacji zwraca się z pytaniem o to, jakie działania podejmuje rząd, aby strona litewska wykonywała traktat polsko-litewski z 1994 roku w kwestii prawa do pisania nazw ulic i miejscowości także w języku mniejszości. Poseł pyta również, czy MSZ podejmie zdecydowane działania, by wziąć w obronę przedstawicieli polskiej mniejszości, w tym kierownika samorządu rejonu solecznickiego, w kwestii nakładania kolejnych kar finansowych za polskojęzyczne nazwy ulic.
Górski poinformował także ministra Sikorskiego, że przy dalszym braku pilnych i skutecznych działań ze strony MSZ w kwestii kary nałożonej na kierownika samorządu rejonu solecznickiego - lub też w kolejnych tego typu przypadkach - część posłów Prawa i Sprawiedliwości wyraziła gotowość przeprowadzenia zbiórki pieniędzy na pokrycie powyższych kar. "Rodzi się jednak pytanie, czy Polskie Państwo naprawę jest tak słabe i bezradne, aby posłowie byli zmuszeni do udzielania prywatnego wsparcia naszym rodakom mieszkającym na Wileńszczyźnie?" - pyta poseł.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2010-05-10

Autor: jc