Może w ogóle zlikwidujmy dyplomację, będzie najtaniej
Treść
Z Karolem Karskim, członkiem sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, rozmawia Jacek Dytkowski Co Pan sądzi o zamiarze likwidacji naszych placówek dyplomatycznych w Afryce? - Widać, że tutaj nie ma przemyślanych działań. Z jednej strony np. mają zostać zlikwidowane ambasady w Sudanie i Kongu, a trzeba zauważyć, że pierwsze z tych państw jest jedynym mającym taką placówkę, które graniczy z Czadem, gdzie niedługo będziemy wysyłać swoich żołnierzy w ramach misji Unii Europejskiej. Z kolei Kongo jest jednym z największych państw afrykańskich. Widać więc, że nie ma tu jakiegoś systemowego podejścia. Pana kolega z komisji Paweł Zalewski powiedział, że obecność naszej placówki w Kongu i tak nie uchroniła KGHM Polska Miedź SA od utraty milionów dolarów w tym kraju... - Powtórzę, iż Kongo to obszar prawie 2 mln km kw., niezmiernie bogaty we wszelkie złoża naturalne. To, że miała tam miejsce jedna nietrafiona inwestycja, jest bardzo płytkim postrzeganiem rzeczywistości. Może po prostu należałoby wzmocnić placówkę, a nie ją likwidować. Więc spojrzenie na tę sprawę przez pryzmat jednostkowej sytuacji w kontekście decyzji, czy mamy utrzymywać placówkę w danym państwie, jest jej upraszczaniem. Z tego, co się dowiedziałem, Kongo ma być obsługiwane przez polską placówkę w Luandzie, czyli w Angoli. Problem w tym, że stamtąd lata jeden samolot tygodniowo, więc mamy tu do czynienia z nieracjonalnym podejściem. Zresztą zawsze łatwiej jest likwidować, niż tworzyć. Drugą "ciekawą" rzeczą jest to, że gdy ogłoszono informację o zamiarze likwidacji tej placówki, wizytę w Polsce odbywał przewodniczący kongijskiego parlamentu, o czym dowiedział się nieoficjalnie. Więc mamy takie faux pas dyplomatyczne, w ogóle brak jakiejkolwiek koordynacji przy podejmowaniu tej decyzji, abstrahując już od kwestii merytorycznych. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-05-10
Autor: wa