Most się chwieje
Treść
Realizacja jednej z największych inwestycji sektora energetycznego - budowa mostu energetycznego Polska - Litwa, jest poważnie zagrożona. Możliwe wręcz, że nie uda się jej sfinalizować i rozliczyć do roku 2015. A to oznacza, że Polsce przepadną duże środki europejskie - 683 mln złotych. Ministerstwo Gospodarki, opierając się jedynie na zapewnieniach inwestora o dotrzymaniu terminu budowy, nie zamierza jednak interweniować w tej sprawie.
Na budowę mostu energetycznego wysokiego napięcia z Alytusa do Ełku rząd zarezerwował 683 mln zł z unijnych funduszy na lata 2007-2013. Historia planów tej budowy sięga 1997 r., kiedy porozumienie w tej sprawie zawarły rządy Polski i Litwy (pierwszy etap inwestycji miał zostać zakończony już w roku 2002). Te plany szybko legły w gruzach, a obecnie realizacja projektu jest zaledwie na etapie sporządzania raportu środowiskowego po obu stronach granicy, czyli na poziomie przygotowywania dokumentów i pozwoleń. Od początku roku raport ten po stronie polskiej przygotowuje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku. To żmudna praca, z uwagi na trudne rozmowy, jakie trzeba prowadzić z ekologami i ornitologami z organizacji polskich i zagranicznych, którzy z reguły są przeciwni inwestycjom ingerującym w środowisko, czyli praktycznie wszystkim inwestycjom.
Kłopoty z wydaniem decyzji środowiskowej wynikają też z rozmów prowadzonych przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Białymstoku z jej odpowiednikiem na Litwie. - Trudno na razie ocenić, ile czasu potrwa postępowanie dotyczące wydania tej decyzji. Najpierw za pośrednictwem Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie musieliśmy uzyskać odpowiedź strony litewskiej, czy czuje się ona stroną w sprawie. Jeśli odpowiedź byłaby pozytywna, wówczas postępowanie miałoby charakter transgraniczny (wszystkie dokumenty trzeba tłumaczyć na język litewski). Jednak nasi sąsiedzi odpowiedzieli negatywnie, zatem postępowanie toczy się bez ich udziału - powiedziała Małgorzata Wnuk, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku. Sprawę opóźnia również inwestor. - Obecnie czekamy na raport środowiskowy od inwestora - dodała Wnuk.
Inwestorzy, czyli polski operator PSE i litewska Lietuvos Energia, firmy, które wspólnie mają budować most energetyczny, mają już opracowanych 6 wariantów jego przebiegu. Najdłuższy polski odcinek ma 114 km, i to właśnie na podstawie tego wariantu przygotowywany jest raport środowiskowy. Inwestor wybrał go, gdyż linia energetyczna, tak jak obwodnica Augustowa, musi przeciąć słynną dolinę Rospudy, a najdłuższy wariant zapewnia, że przetnie ją w miejscu najmniej szkodliwym dla środowiska, nie naruszając obszaru Natura 2000, omijanego przez inwestorów jak pole minowe. Przyjęty przez inwestora plan przewiduje, że budowa polskiego odcinka mostu ma ruszyć dopiero w roku 2013. W całości prace mają być zakończone w roku 2015.
Dotrzymanie tych terminów staje się coraz mniej realne. Oznacza to, że środki przeznaczone na budowę mostu z funduszy europejskich (683 mln zł) mogą zostać utracone, bo trzeba je wydać i rozliczyć do roku 2015. To niebezpieczeństwo dostrzega Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego. W kwietniu tego roku otwarcie mówiła ona o zagrożeniach w wykorzystaniu funduszy unijnych przeznaczonych na polsko-litewski most energetyczny. Jej zdaniem, sytuacja jest tak trudna, że już latem tego roku należy skierować do Brukseli prośbę, by ta zgodziła się przesunąć środki przeznaczone na budowę mostu na inną inwestycję.
Równie poważne obawy co do dotrzymania planowanych terminów mają przedstawiciele polskiej branży energetycznej. Znaczne opóźnienia w realizacji inwestycji mogą spowodować procedury konieczne do przeprowadzenia już po uzyskaniu decyzji środowiskowej - m.in. perturbacje związane z wykupem gruntów, zmiana planów zagospodarowania przestrzennego. Koniecznie trzeba będzie dogadać się z ponad pięcioma tysiącami właścicieli działek. To będzie karkołomne zadanie, na co wskazują doświadczenia z końca lat 90., gdy już raz przygotowywano się do budowy mostu energetycznego. Wówczas zaprotestowali rolnicy z przygranicznej gminy Szypliszki. Przedstawili nawet naukowe ekspertyzy świadczące o tym, że linia z ogromnym napięciem przechodząca nad pastwiskami będzie szkodziła ich bydłu. Protest był skuteczny. Nie wiadomo również, czy budowy nie zechcą zablokować ekolodzy.
Żadnego niebezpieczeństwa związanego z terminową realizacją budowy mostu nie widzi natomiast Ministerstwo Gospodarki. "Aktualnie projekt Połączenie elektroenergetyczne Polska - Litwa nie wykazuje opóźnień w stosunku do ustalonego harmonogramu, zakładającego zakończenie realizacji projektu w 2015 roku" - czytamy w oświadczeniu przysłanym nam z resortu. Ministerstwo uspokaja, że w celu monitorowania postępu w realizacji projektu organizowane są cykliczne spotkania z udziałem spółki PSE Operator.
Polsko-litewski most energetyczny ma zapewnić bezpieczeństwo energetyczne szczególnie regionowi północno-wschodniej Polski, który od lat cierpi z powodu niedostatków prądu, co powoduje duże trudności z lokowaniem tu zakładów produkcyjnych, a więc blokuje rozwój gospodarczy regionu. Dziś wystarczy niewielka wichura, a obszar ten zostaje pozbawiony dopływu energii elektrycznej. Litwie most energetyczny jest również potrzebny, gdyż po zamknięciu elektrowni atomowej w Ignalinie sama stała się importerem energii elektrycznej. Musi go obecnie kupować od Rosji, która każe sobie płacić za prąd bardzo słono. Także Litwa wyraża zaniepokojenie informacjami, jakie otrzymała na temat tej inwestycji. Jak twierdzi dziennik "Vilniaus Diena", Polska chce oddać część funduszy przeznaczonych na budowę mostu energetycznego na pomoc ofiarom tegorocznych powodzi. Gazeta powołuje się na wiceministra rozwoju regionalnego, który rzekomo miał powiedzieć, że pieniądze na walkę z powodzią rząd PO - PSL zamierza pozyskać między innymi poprzez zmniejszenie finansowania mostu energetycznego. Media litewskie na temat tego, że porozumienie energetyczne wisi na włosku, spekulują już od pewnego czasu. Ich zdaniem, oddalają nas od niego także plany polskich władz zakładające uczestnictwo w budowie elektrowni atomowej w Kaliningradzie. "Viliniasu Diena" stwierdził, że jeśli Polska dołączy do budowy siłowni w Kaliningradzie, most energetyczny z Litwą nie będzie jej wówczas potrzebny.
Adam Białous
Współpraca ŁS
Nasz Dziennik 2010-05-31
Autor: jc