Moskwa: Warszawa nie jest dla nas partnerem
Treść
Powinniśmy myśleć nie o relacjach Polacy - Rosjanie, ale Europejczycy - Rosjanie - mówił w środę podczas wideokonferencji na temat rosyjskich oczekiwań w związku z polską prezydencją w UE poseł Andrzej Halicki (PO), przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Takie podejście bardzo podobało się Władimirowi Woronkowowi, dyrektorowi Współpracy Ogólnoeuropejskiej rosyjskiego MSZ. - Mamy intensywne, dobre kontakty z Unią Europejską. Co roku jest szczyt Unia - Rosja. Myślę, że dla Wspólnoty Rosja jest czymś więcej niż "stroną trzecią" - ocenił, ale uchylił się od odpowiedzi na temat blokady eksportu polskich warzyw do swojego kraju. W kwestii tej zostaliśmy potraktowani gorzej niż pozostałe państwa unijne.
Tego samego dnia główny lekarz sanitarny Rosji Giennadij Oniszczenko stwierdził, że "do Polski nie ma zaufania", gdyż mamy w dziedzinie handlu warzywami "złą historię". To nawiązanie bardziej pasujące do procedur stosowanych przy udzielaniu kredytów kontrastuje z pełnymi optymizmu i entuzjazmu deklaracjami o nadzwyczajnym polepszeniu stosunków polsko-rosyjskich w ostatnim czasie, w których słowo "zaufanie" pojawiało się wielokrotnie. Chodziło o to, że polskie firmy kilkakrotnie sprzedawały warzywa pochodzące z innych krajów, co w warunkach swobody przepływu towarów w UE jest zupełnie naturalne, a co służby rosyjskie często interpretują jako naruszenie ich przepisów sanitarno-epidemiologicznych. Woronkow zapewniał wprawdzie, że "z pewnością problem zostanie wkrótce rozwiązany", ale jednocześnie odsyłał do Oniszczenki jako "najbardziej kompetentnego".
W telemoście zorganizowanym przez polskie przedstawicielstwo agencji RIA Nowosti uczestniczył także dyrektor Departamentu Wschodniego MSZ Artur Michalski i były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego Marek Cichocki, dyrektor programowy Centrum Europejskiego Natolin. W Moskwie, oprócz Woronkowa, w dyskusji wzięła udział prof. Olga Butorina, kierownik Katedry Integracji Europejskiej Państwowego Uniwersytetu Stosunków Międzynarodowych przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych, uczelni kształcącej kadry rosyjskich dyplomatów. Butorina w przeciwieństwie do nastawionego koncyliacyjnie Woronkowa, który wiele lat pracował w placówce w Warszawie i zna język polski, kilkakrotnie dawała do zrozumienia, że pozycja Polski w Unii jest drugorzędna, a polska polityka wschodnia - nieracjonalna. Jako uzasadnienie pierwszego stwierdzenia użyła między innymi argumentów, że nie należymy do strefy euro i nie partycypujemy w pomocy dla Grecji. - Jeżeli Unia powiększa się, to wpływ poszczególnych krajów spada, już wkrótce, po wejściu Chorwacji, zabraknie miejsca dla jednego kraju w Komisji Europejskiej i będzie trzeba wybrać według jakiegoś kryterium. Jeśli będziemy brali pod uwagę ludność, to Polska ma duże szanse; jeśli PKB, to już nie tak duże. Ale obecnie ważne są też takie czynniki, jak stabilność finansowa i przestrzeganie dyscypliny budżetowej. I tu Polska wypada słabo - komentowała Butorina.
Rosyjska ekspert zaprezentowała wizję dwóch bloków politycznych: Unii Europejskiej i Wspólnoty Niepodległych Państw, jako analogicznych ośrodków integracji, które muszą ułożyć między sobą stosunki na zasadzie współpracy i porozumienia. W dalszym ciągu wszystkie problemy naszego regionu interpretowała przez pryzmat powyższej koncepcji. Co jasne, nie mieściły się w niej prozachodnie aspiracje Ukrainy, którym dają wyraz liczne wypowiedzi i działania jej polityków w ostatnim czasie. Dlatego Butorina uważa, że ewentualne wstąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej w ogóle nie wchodzi w grę w ciągu najbliższych 15-20 lat. W przypadku Gruzji moskiewska politolog nie widzi takiej możliwości. Przypomnijmy, że państwo to po konflikcie zbrojnym z Rosją wystąpiło ze Wspólnoty Niepodległych Państw.
Część dyskusji poświęcono dość ogólnikowym deklaracjom na temat współpracy, pojednania i zrozumienia. Retoryka ta znalazła jednak konkretny efekt w postaci pomysłu Rosyjsko-Polskich Centrów Dialogu i Porozumienia. Jedno powstało już w Polsce, a wkrótce własne otworzą Rosjanie. Polska ma także wkrótce przedstawić dokument zawierający propozycje programowe dla tych ośrodków.
Dyrektor Woronkow w dłuższej wypowiedzi zaprezentował rosyjskie oczekiwania w dziedzinie stosunków z Unią Europejską w najbliższym półroczu, czyli w okresie rozpoczynającej się dziś polskiej prezydencji w Radzie UE. Dla tego wysokiej rangi dyplomaty wzajemne relacje mają służyć wzrostowi "poczucia wolności i bezpieczeństwa". W relacjach ekonomicznych Rosja najwięcej nadziei wiąże ze swoim członkostwem w Światowej Organizacji Handlu (WTO), które ma uzyskać do końca roku. Jeśli to się uda, rzeczywiście warunki wymiany towarowej także z dwudziestką siódemką poprawią się. Jednym z państw blokujących akcesję Rosji do WTO jest jednak Gruzja, która po wojnie w 2008 roku traktuje Federację Rosyjską jako wroga okupującego zbuntowane części jej terytorium: Abchazję i Osetię Południową, uznając przy tym ich niepodległość.
Unijną inicjatywą na rzecz intensyfikacji współpracy ze wschodnimi sąsiadami jest projekt porozumienia "Partnerstwo dla modernizacji", który na razie nie ma jednak konkretnego kształtu. Wypełnienie tego pustego hasła treścią będzie jednym z wyzwań polskiego przewodnictwa w Unii, o ile nasz rząd je podejmie, a jest to kwestia, w której Polska ma wiele własnych, ważnych interesów i warto o nie zadbać.
Federacja Rosyjska jest zainteresowana rozwojem kontaktów gospodarczych z unijnymi partnerami, eksportuje przede wszystkim surowce, a importuje wysokoprzetworzone produkty przemysłowe i żywność. Oczywiście priorytetowym zagadnieniem są dla obu stron kwestie energetyczne. Polska zabiega o większą solidarność we Wspólnocie w tej dziedzinie, ale jak dotąd bezskutecznie. Rosja to wykorzystuje, czego efektem jest między innymi niekorzystna umowa gazowa podpisana w ubiegłym roku. Dla strony rosyjskiej jest ona oczywiście bardzo dobra, a wręcz "jest modelem i przykładem dobrej organizacji przesyłu gazu rosyjskiego do Europy", jak to określił Woronkow. Po swojemu rozumie on obawy Polski i innych krajów dotyczące przyszłości dostaw strategicznych surowców. - Nie jesteśmy przeciw dywersyfikacji źródeł energii w Europie. Właśnie buduje się rurociąg północny, który będzie jeszcze jedną drogą zabezpieczającą stabilność dostaw rosyjskiego gazu do Europy. Im więcej będzie takich dróg, w tym z Rosji, tym większe będzie bezpieczeństwo energetyczne i Rosji, i Unii Europejskiej. To proces pozytywny - ocenił. Dyplomata z rosyjskiego MSZ nie ma wątpliwości, kto rozdaje karty na rynku ropy i gazu. - Tak już się złożyło, że ogromne zasoby surowców energetycznych znajdują się na terenie Federacji Rosyjskiej i nasza pozycja będzie zawsze dobra - stwierdził.
Wśród zagadnień politycznych na pierwszy plan z punktu widzenia Moskwy wysuwają się starania o stopniowe zniesienie wiz między Rosją i strefą Schengen. Polska w tej kwestii jest akurat sprzymierzeńcem wschodniego sąsiada. Projektem otwierającym drogę w kierunku pełnej swobody podróżowania może być wprowadzenie w ramach rozszerzonego rozumienia ruchu przygranicznego bezwizowych podróży dla mieszkańców obwodu kaliningradzkiego i sąsiadujących z nim dwóch polskich województw. Rosja ma nadzieję na złagodzenie polityki UE także dla reszty swojego terytorium i dla całej strefy Schengen. Początkowo zezwolono na posługiwanie się samym paszportem przy krótkich pobytach oraz wydawano dla zainteresowanych wizy długookresowe, nawet pięcioletnie. Te rosyjskie pomysły pojawiają się jednak w złym momencie, gdy Unia zamierza zaostrzyć politykę wizową i migracyjną w związku z niestabilną sytuacją w pobliżu jej granic, przede wszystkim na terenie Afryki Północnej. Ale Władimir Woronkow jest optymistą. - Nie sądzę, żeby miało to poważne konsekwencje dla naszych rozmów [z UE]. Nie ma niebezpieczeństwa migracyjnego ze strony Rosji. Przyznaje to też sama Komisja Europejska, chociaż jest takie powszechne mniemanie w wielu państwach Unii - twierdzi dyplomata.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik 2011-07-01
Autor: jc