Moskwa pozyskała Strodsa?
Treść
Do końca września Polska, Litwa, Estonia i Łotwa muszą złożyć w Komisji Europejskiej wniosek wraz ze specjalnym biznesplanem dotyczący dofinansowania przez Unię Europejską budowy Gazociągu Amber. W przeciwnym wypadku stracimy szansę dofinansowania przygotowania studium wykonalności i ewentualnej budowy gazociągu z budżetu KE kwotą około 1,5 mln euro. Na gotowym dokumencie brakuje już tylko podpisu ministra gospodarki Łotwy Jurija Strodsa, który od kilku miesięcy nagle stał się nieuchwytny dla swoich kolegów z Polski, Litwy i Estonii. Okoliczności niektórych "uników" łotewskiego ministra mogą wskazywać - zdaniem naszych informatorów - na działania w interesie Federacji Rosyjskiej, której zależy na pokrzyżowaniu planów budowy Ambera, konkurencyjnego wobec Gazociągu Północnego.
- Do końca września mamy czas na złożenie stosownych dokumentów. Obawiam się, że możemy nie zdążyć w tym terminie - powiedział nam wczoraj minister gospodarki Piotr Woźniak.
Gazociąg Amber to wspólny projekt szefów resortów gospodarki Polski, Litwy, Estonii i Łotwy, do lipca 2007 roku zdecydowanie popierany przez wszystkie te kraje. Do lipca, bo choć oficjalnie za budową alternatywnego dla lansowanego przez Moskwę i Berlin Gazociągu Północnego nadal opowiada się Łotwa, to jednak ostatnie kilka miesięcy - jak twierdzą nasi informatorzy związani z realizacją całej inwestycji - dowodzą pewnej obstrukcji ze strony łotewskiego ministra gospodarki Jurijsa Strodsa.
- Dzieją się rzeczy przedziwne mające rzekomo tłumaczyć, dlaczego strona łotewska jeszcze nie podpisała dokumentu sygnowanego już przez Polskę, Litwę i Estonię. Z jednej strony mówimy o wydarzeniach typu "pan minister zaciął się w windzie", z drugiej strony mamy mocne sygnały o naciskach ze strony lobby rosyjskiego, zaniepokojonego planami budowy Gazociągu Amber - twierdzi nasz informator. Dokument, o którym mowa, a który podpisały już Polska, Litwa i Estonia, to nic innego jak studium wykonalności projektu - Gazociąg Amber. Rura biegnąca nie po dnie morza, ale po terenach przybrzeżnych, to autorski projekt ministrów gospodarki tych trzech krajów oraz Łotwy będący alternatywą dla rosyjsko-niemieckiego Gazociągu Północnego. Amber łączyłby Rosję i Niemcy, przechodząc przez kraje bałtyckie, w tym Polskę. Byłby tańszy od kosztownego podmorskiego Gazociągu Północnego i nie powodowałby zagrożeń ekologicznych w ekosystemie Bałtyku.
- Budowa polskiej części gazociągu oznaczałaby nie tylko uniezależnienie się od dyktatu w tym sektorze Rosji i Niemiec, jaki groziłby nam po budowie Gazociągu Północnego, ale również możliwość zarobienia naprawdę dużych pieniędzy przez polskie firmy - uważa poseł Maks Kraczkowski, przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki.
Wspólnotowy interes
Gazociąg Bałtycki zwany też Gazociągiem Północnym to wspólna inwestycja Rosji i Niemiec, która ma bezpośrednio połączyć oba te kraje dzięki podwodnym "rurom" biegnącym po dnie Bałtyku. Pierwsza rura ma być oddana do eksploatacji pod koniec 2010 r., druga - dwa, trzy lata później. Podwodnymi gazociągami, których ułożenie ma kosztować minimum 5,5 mld euro, będzie tłoczonych do 55 mld m sześciennych gazu ziemnego rocznie. I co najważniejsze - taki gazociąg omijałby polską strefę ekonomiczną.
Dlatego też Polska nie tylko oprotestowała niemiecko-rosyjskie plany, ale również przedstawiła alternatywny program budowy Gazociągu Amber, biegnącego po lądowym terenie Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. W marcu 2005 r. do przewodniczącego Komisji Europejskiego José Barroso skierowany został wspólny list podpisany przez premierów Polski, Litwy i Łotwy, deklarujący polityczne poparcie dla wyboru tych projektów gazowych, których realizacja zwiększałaby w sposób istotny bezpieczeństwo energetyczne krajów członkowskich Wspólnoty, w tym zwłaszcza Litwy i Łotwy, z uwzględnieniem potrzeb energetycznych obwodu kaliningradzkiego. Przeprowadzono również rozmowy z komisarzem Unii Europejskiej ds. energii Andrisem Piebalgsem, którego konkluzją było zapewnienie, że tylko gazociągi ekonomicznie opłacalne będą wspierane przez KE. Takim gazociągiem miał być tańszy, choćby w realizacji, Gazociąg Amber.
- Najistotniejszym argumentem na rzecz gazociągu Amber jest fakt, iż wspomniany projekt w większym stopniu uwzględnia interes wspólnotowy niż konkurencyjny projekt Gazociągu Północnego - mówi Kraczkowski. - Pierwsze rozmowy z partnerami, mowa tu o spółkach i przedsiębiorstwach z krajów nadbałtyckich, spełzły na niczym. Wówczas urzędnicy Komisji Europejskiej poradzili nam, by rozpocząć rozmowy na szczeblu państwowym, pieniądze - pokrywające połowę kosztów budowy Gazociągu - zostały zabezpieczone dla nas na dwa lata. Ten termin właśnie mija - twierdzi nasz informator związany z Ministerstwem Gospodarki. Ministrowie gospodarki Polski, Litwy, Estonii i Łotwy porozumieli się co do treści wspólnego pisma jeszcze przed wakacjami. Pod koniec lipca projekt był gotowy. Do Komisji Europejskiej jednak jeszcze nie dotarł.
Projekt studium wykonalności projektu wraz ze stosownymi analizami i biznesplanem powinien trafić do Komisji Europejskiej najpóźniej do końca września. To podstawowy warunek sfinansowania przez KE około połowy kosztów przygotowania takiego studium wynoszących w sumie około 3 mln euro. - Brakuje tylko jednego podpisu, by takie dokumenty mogły być w KE złożone. Podpisu ministra gospodarki Łotwy - przyznaje minister Piotr Woźniak. Projekt wspólnego stanowiska został przedstawiony przez Polskę szefom resortów krajów bałtyckich 21 lipca podczas nieformalnej Rady do spraw Konkurencyjności w Lizbonie. Od tego czasu jednak nie udało się uzyskać podpisu ministra gospodarki Łotwy Jurijsa Strodsa. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, kilkakrotne próby kontaktu przedstawicieli polskiego Ministerstwa Gospodarki podjęte już w lipcu spaliły na panewce. Powody odmowy spotkania, z jakimi spotykała się strona polska, były przeróżne: od "wypoczynku łotewskiego ministra" po prozaiczne "zaciął się w windzie". Jak twierdzą nasi informatorzy, Strods również zrezygnował dosłownie w ostatniej chwili z jednej z ważnych wizyt zagranicznych, po tym jak otrzymał informację, że na planowanym spotkaniu może pojawić się szef polskiego Ministerstwa Gospodarki - Piotr Woźniak. Jednocześnie - inne źródła mówią o zwiększonym zainteresowaniu sprawą i naciskach ze strony rosyjskiego lobby, które jest zainteresowane odrzuceniem projektu Gazociągu Amber i poparciem Komisji Europejskiej dla Gazociągu Północnego. Czy Jurijs Strods, łotewski szef resortu odpowiedzialnego za gospodarkę nie oparł się rosyjskim naciskom? Żadna z pytanych przez nas osób zaangażowanych w przygotowanie projektu nie chce tego komentować, aczkolwiek nieoficjalnie mówią o licznych wątpliwościach. Ostatecznie - jak udało nam się ustalić - przebywający od dłuższego czasu na wakacjach Strods ma wrócić do pracy 24 września. Czy podpisze wspólny polsko-litewsko-estońsko-łotewski projekt? Czas pokaże.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2007-09-15
Autor: wa