Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Moskwa nie ma sobie nic do zarzucenia

Treść

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, że niektóre głosy z Zachodu krytykujące chińskie i rosyjskie weto w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w sprawie sytuacji w Syrii były "nieprzyzwoite i na granicy histerii". Pekin z kolei tłumaczy, że do zablokowania rezolucji doszło, ponieważ głosowanie odbyło się zbyt pospiesznie. Tymczasem sytuacja w Syrii coraz bardziej się zaostrza. Wczoraj w ataku sił reżimowych na miasto Hims zginęło co najmniej 50 osób.

"Pewne głosy na Zachodzie oceniające wyniki głosowania w Radzie Bezpieczeństwa ONZ brzmią, powiedziałbym, nieprzyzwoicie, na granicy histerii. Przy pomocy takich histerycznych oświadczeń próbuje się zatuszować istotę wydarzeń. Polega ona na tym, że w Syrii obecnie nie ma jednego źródła przemocy, a jest ich kilka" - cytuje wypowiedź Ławrowa PAP. Szef rosyjskiej dyplomacji stwierdził, iż jego kraj wraz z Chinami zdecydował się na zablokowanie rezolucji ze względu na fakt, iż zawierała ona żądania tylko wobec syryjskich władz, natomiast nie przedstawiał jakichkolwiek wymagań wobec opozycjonistów, których Ławrow nazwał "uzbrojonymi ekstremistami". Dzisiaj rosyjski minister ma się spotkać z prezydentem Syrii Baszarem al-Asadem. Ławrowowi ma towarzyszyć w tej wizycie szef Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji Michaił Fradkow.
Także wczoraj rzecznik MSZ Chin Liu Weimin powiedział, że głosowanie w RB ONZ odbyło się zbyt pochopnie, tzn. zanim wszystkie strony zgodziły się na ostateczny kształt rezolucji. - Taka praktyka nie pomaga w utrzymaniu jedności i autorytetu Rady Bezpieczeństwa - oznajmił. Jednocześnie zapewnił, że w sprawie Syrii "Chiny nikogo nie chronią" i popierają dialog w celu zakończenia przemocy.
Tymczasem sytuacja w Syrii cały czas pozostaje napięta i stale ulega zaostrzeniu. Wczoraj w wyniku ostrzału miasta Hims przez oddziały artyleryjskie zginęło co najmniej 50 osób. Zabici to głównie cywile, choć z informacji reżimu wynika, że celem ataku były zbrojne grupy opozycjonistów. Według doniesień z miejscowości, jednym z celów ataku była lokalna klinika, a wybuchy było słychać cały wczorajszy poranek. Był to jeden z najcięższych ostrzałów miasta w ciągu ostatnich 11 miesięcy, kiedy to do Syrii dotarły pierwsze powiewy "arabskiej wiosny". Bilans ofiar nie jest jednak ostateczny, ponieważ - jak oceniają agencje informacyjne - zasięg wczorajszej ofensywy był szerszy niż w nocy z piątku na sobotę, kiedy czołgi i artyleria ostrzelały jedną z dzielnic Hims. Zginęło wówczas, według działaczy syryjskich, ponad 230 osób, a 700 zostało rannych.
Rosja i Chiny zablokowały w sobotę rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ potępiającą przemoc w Syrii i zakładającą - zgodnie z planem Ligi Arabskiej - ustąpienie Asada. W Syrii niemal rok temu, na fali "arabskiej wiosny", rozpoczęły się demonstracje przeciwko reżimowi Asada. Zdaniem ONZ, tłumienie tych wystąpień przez siły rządowe pociągnęło za sobą śmierć co najmniej 6 tys. osób.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Wtorek, 7 lutego 2012, Nr 31 (4266)

Autor: au